Kartka z kalendarza: 15–21 października
Zapraszamy na przegląd wydarzeń z historii motoryzacji, których rocznica przypada w tym tygodniu.
15.10.1993 | Rozpoczyna się produkcja Lublina
W tym tygodniu obchodzimy rocznicę wprowadzenia do produkcji Lublina, dostawczaka, który pojawił się o dwie dekady za późno. Prace nad następcą Żuka trwały już od przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ale na ukończenie finalnej wersji przyszło poczekać aż do zmiany ustroju. Wówczas Lublin nie wyglądał już tak świeżo, ale przy swoim poprzedniku i tak prezentował się znacznie lepiej.
Już w połowie lat dziewięćdziesiątych Lublin był konstrukcją przestarzałą. Silnik Diesla polskiej produkcji (Andoria 4C90) generował zaledwie 70 KM i nie zapewniał dobrych osiągów. Możliwości jednostki poprawiono dzięki zastosowaniu turbosprężarki, która podniosła moc do 90 KM. Lublin doczekał się kilku wersji nadwoziowych: furgonu, wersji skrzyniowej, jak również odmiany ze stałą zabudową. Co ciekawe, właściciel pewnej firmy produkującej meble zdecydował się oprzeć swoją flotę o Lubliny z kontenerem i prawdopodobnie był jednym z największych klientów firmy.
Historia Lublina trwała do 2016 roku, ale nie obyło się bez problemów. Pierwszy pojawił się w 2001 roku, gdy ogłoszono upadłość zakładu. Firmę uratował dostawca silników, Andoria, który przejął zakład i wznowił produkcję w 2002 roku. Później wszedł w ręce firmy Intrall, który w 2007 zbankrutował. Zakład FS Lublin uratowała firma DZT Tymińscy w 2009 roku i wprowadziła do produkcji ostatnie wcielenie Lublina – Pasagona, który, mimo że trafił do produkcji seryjnej w 2011 roku, nigdy nie był wytwarzany w większych ilościach.
16.10.1958 | Chevrolet El Camino pokazany światu
Chevrolet El Camino nie było pierwszym tego typu pojazdem, czyli samochodem osobowym z otwartą przestrzenią bagażową zręcznie wkomponowaną w linię nadwozia. Jego wielki konkurent, Ford Ranchero, zadebiutował wcześniej, a historia tego typu pojazdów rozpoczęła się jeszcze w latach trzydziestych, w Australii. Nie zmienia to faktu, że El Camino zapisał się w popkulturze.
Pierwsza generacja El Camino, produkowana w latach 1959-1960, bazowała na modelu Brookwood. Mierzyła 5,3 metra długości, była wyposażona w solidne V8 i jeden sześciocylindrowy motor. Bez wątpienia najciekawszym kąskiem było El Camino z jednostką 5,7 litra o mocy 319 KM, która zamieniała go w prawdziwą torpedę. Mimo to El Camino nie okazało się bestsellerem i już w drugim roku produkcji liczba zamówień spadła na tyle, że Chevrolet wycofał się z produkcji.
Do tematu wrócił dopiero po 4 latach, gdy w 1964 roku zaprezentował drugą generację, bazującą na mniejszym modelu, Chevelle, dzięki czemu samochód skrócił się o nieco ponad 30 cm, ale jednocześnie zyskał większe zainteresowanie klientów – auto sprzedawało się dwa razy lepiej niż w ostatnim roku produkcji pierwszej generacji.
17.10.1973 | Rozpoczęcie kryzysu paliwowego
Kryzys naftowy całkowicie zmienił świat motoryzacji. Wówczas manufaktury zajmujące się produkcją samochodów luksusowych i sportowych zaczęły popadać w problemy finansowe, a nawet plajtować, a duże koncerny musiały całkowicie zmienić swoją ofertę. Szczególnie było to widoczne w USA, gdzie porzucono ogromne krążowniki szos z silnikami o pojemnościach nawet ponad 7 litrów na rzecz mniejszych, niewysilonych jednostek montowanych w bardziej kompaktowych samochodach. A wszystko zaczęło się 17 października 1973 roku, gdy OPEC zmniejszyła wydobycie ropy i zagroziła embargiem dla państw wspierających Izrael w wojnie Jom Kipur, za co odpowiadali arabscy członkowie zrzeszenia naftowego. Następnie doszło do wprowadzenia embarga, którego celem było USA i kraje Europy Zachodniej. Zakończyło się to gwałtownym wzrostem cen ropy naftowej, co wpłynęło na historię motoryzacji. W USA rozpoczęła się tzw. malaise era, a także większe znaczenie zaczęły zbierać samochody importowane, głównie z Japonii.
18.10.1988 | Debiut Jaguara XJ220
Dziś za Jaguara XJ220 potencjalny nabywca musi zapłacić kwotę przekraczającą pół miliona euro, ale historia tego supersamochodu jest przykładem porażki biznesowej. Auto trafiło do produkcji w 1992 roku i do 1994 roku udało się wyprodukować zaledwie 281 egzemplarzy, mimo że zamówień przed ogłoszeniem wersji produkcyjnej było około 1400.
Przed rozpoczęciem produkcji seryjnej Jaguar zapowiadał, że będzie to prawdziwa bestia, mogąca stanąć w szranki z Lamborghini, Ferrari czy Porsche. Pierwotna koncepcja zakładała zastosowanie silnika V12. Samochód koncepcyjny, zaprezentowany 18 października 1988 roku w Birmingham, zebrał pozytywne recenzje i ludzie zaczęli wpłacać pokaźne depozyty. Co ciekawe, część z nich wycofywało swoje wpłaty, gdy okazało się, że w centralnej części Jaguara XJ220 będzie zamontowany nie silnik V12, a jedynie turbodoładowane V6 o pojemności 3.5 litra. Poza tym samochód nieco się skurczył.
Ci, którzy kupili wersję produkcyjną, raczej nie mogli narzekać – auto osiągało 550 KM, dzięki czemu było w stanie rozpędzić się do 349 km/h, a swoje możliwości trakcyjne udowodniło w 1991 roku, gdy podczas testów prototypu na torze Nurburgring osiągnięto czas 7:46.
19.10.2017 | Rally Fighter – pierwszy samochód powstały dzięki zbiórce społecznej
W branży gier wideo, elektroniki użytkowej czy sztuki, zbiórki społeczne, czyli tzw. crowdfounding są od wielu lat bardzo popularne, ale amerykańska firma Local Motors poszła znacznie dalej. Wymarzyli sobie zbudowanie samochodu przy wsparciu pieniężnym internautów. Pomysł zakończył się sukcesem: 19 października 2007 roku zebrano 2 miliony dolarów i przystąpiono do realizacji.
Na tym nie skończyło się współtworzenie projektu. Rally Fighter nie miał zdefiniowanego nadwozia. Local Motors oddało decyzję o wyglądzie pojazdu w ręce internautów. Projekt nadwozia, za który odpowiada Sangho Kim, został wybrany w drodze plebiscytu. Od strony technicznej było już znacznie bardziej tradycyjnie. Pod maskę powędrował silnik General Motors o pojemności 6,2 litra i mocy 440 KM (LS3) połączony z czterobiegowym automatem. Całość osadzono na rampie z terenowym zawieszeniem i ogumieniem.
W 2010 roku Local Motors uruchomiło mały zakład produkcyjny, w którym rozpoczęto montaż pierwszych egzemplarzy. Udało się wytworzyć ponad 50 samochodów. Co ciekawe, każdy nabywca, który wyłożył około 100 tys. dolarów na pojazd, mógł pojawić się w zakładzie i budować swój egzemplarz wspólnie z pracownikami Local Motors.
20.10.2017 | Koniec produkcji Holdena w Australii
Holden to narodowa marka Australijczyków, ich wizytówka, której historia sięga połowy XIX wieku. Firma trafiła w ręce General Motors w 1931 roku i od 1948 roku produkuje samochody według własnej konstrukcji. A raczej produkowało, bowiem w październiku 2017 roku Holden wygasił rodzimą produkcję, zamieniając się w markę General Motors, zajmującą się inżynierią znaczkową.
Przyglądając się obecnej ofercie Holdena, nie znajdziemy niczego unikatowego. Mamy europejską Astrę, Insignię, Chevroleta Sparka, Captivę czy Trailblaizera. Słowem – mieszanka samochodów różnych marek General Motors tak, by stworzyć ofertę od samochodów miejskich, przez kompakty, sedany, kombi, SUV-y, aż po pickupy. 20 października 2017 roku Holden wygasił swoją australijską fabrykę. Tak zakończyła się cała historia rodzimej, australijskiej motoryzacji, bowiem wielki konkurent Holdena, Ford zakończył produkcję rok wcześniej.
Więcej o australijskiej motoryzacji przeczytacie w artykule TOP 10 | Australijska motoryzacja.
21.10.2015 | Powrót do przyszłości
Z jednej strony to pójście na łatwiznę, bo temat nie jest stricte motoryzacyjny, ale w drugiej części kultowej trylogii Roberta Zemeckisa Marty McFly przeniósł się do 21 października 2015 za pomocą jednego z najbardziej ikonicznych samochodów w historii kinematografii. Prognozy twórców się nie sprawdziły – nie ma latających deskorolek na ulicach, ale ta data to dobra okazja do wspomnienia filmowego wehikułu czasu – DeLoreana.
Bez wątpienia ten samochód jest kojarzony z filmowego ekranu. Dość napisać, że do momentu debiutu w kinach pierwszej części, DeLorean był już martwy. Firma upadła w 1983 roku wskutek kiepskich wyników finansowych. Zresztą, nie był to szczególnie udany samochód.
DeLorean DMC-12 pojawił się w sprzedaży w 1981 roku i od tego czasu wyprodukowano nieco ponad 8,5 tys. egzemplarzy tego futurystycznie zaprojektowanego samochodu sportowego, który mimo swojej stylistyki, nie był szczególnie gorącym kąskiem dla maniaków prędkości. Wszystko przez zastosowany silnik o pojemności 2,8 litra i mocy zaledwie 132 KM. Był to uchodzący za niezbyt udaną jednostkę silnik PRV, zbudowany przez trio Peugeot, Renault i Volvo, który pozwalał na rozpędzenie się samochodu do prędkości rzędu 180 km/h, a przyspieszenie do 100 km/h zajmowało około 9 sekund. Osiągi niezbyt korespondujące z wyglądem.
Zapewne gdyby nie wybór DeLoreana na firmową machinę czasu, samochód nie obrósłby taką legendą. To pokazuje potęgę kina.