Historia marki Audi
Jeden z czołowych producentów aut klasy Premium w Europie, liczba fanów, którą nie wzgardziłaby Madonna i ilość modeli, na temat których można napisać książkę grubszą od "Potopu". Audi - chyba każdy zna tę markę. Jednak już nie każdy zna jej historię. A naprawdę jest o czym mówić.
Wszystko zaczęło się jeszcze w XIX wieku. August Horch skończył technikum i zaczął pracować w dziale budowy silników. Żeby było śmieszniej – miał nawet zawodowy epizod w firmie samego Carla Benza, był tam kierownikiem działu budowy pojazdów silnikowych. W 1899 roku założył w Kolonii firmę o dość skomplikowanej nazwie Horch & Cie. Motorwagen Werke, a 5 lat później przekształcił ją w spółkę akcyjną. Ktoś kiedyś powiedział, że spółki to wynalazek szatana – ten ktoś miał rację. Horch pokłócił się z zarządem i w 1909 roku odszedł z firmy, ale mimo to się nie poddał. Znowu założył przedsiębiorstwo, ale tym razem miał problem z nazwą. Jego nazwisko było chronione, jako nazwa marki w spółce, z której odszedł, dlatego teraz musiał wymyślić coś nowego. Wtedy zaczęło się kombinowanie – co oznacza słowo „horch” w języku niemieckim? To tryb rozkazujący od słowa „słuchać”. Z pomocą dla nowej nazwy firmy przyszła łacina – po przetłumaczeniu nazwiska Augusta powstało… Audi.
W 1914 roku Horch przekształcił Audi Automobilwerke GmbH w spółkę akcyjną. W ciągu dosłownie kilku lat udało mu się rozsławić przedsiębiorstwo na cały świat dzięki licznym zwycięstwom sportowym. Jednak prowadzenie firmy chyba nie było dla niego. Po I Wojnie Światowej znowu się zwolnił i wylądował w Berlinie na stanowisku rzeczoznawcy ds. motoryzacji. Czy Audi bez niego upadło?
Nie! A nawet wręcz przeciwnie. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że początkowo nie produkowano aut z kierownicą po lewej stronie. Pierwszy taki samochód wyjechał ze stajni Audi dopiero w 1921 roku – model 14/50KM typ K. Nie trudno zgadnąć, że ludzie go polubili. Zaraz po nim wyszły też inne perełki – Typ M z motorem 6-cylindrowym oraz Imperator z „ósemką” pod maską. Z tymi modelami było już jednak gorzej. Dlaczego? Niedługo po przejęciu Audiwerke AG przez Jorgena Rassmusena, właściciela Zschopauer Motorenwerke/DKW, nastąpił kryzys gospodarczy i każde auto z monstrum pod maską było uznawane za wroga ludzkości. Sprzedaż drastycznie spadła, ale Rassmusen miał plan. Zlecił Audi wyprodukowanie DKW – małego auta z napędem na „przód”. Co tu dużo mówić – wtedy nie można było go nie pokochać. Ciągle mówi się o tym, co było, jednak skąd w symbolu marki wzięły się 4 pierścienie? No właśnie…
Panowie z Saksońskiego Banku Państwowego zaczęli powoli siwieć. Problem tylko w tym, że nie ze starości, a ze strachu. Ulokowali sporo środków w przemyśle motoryzacyjnym, który delikatnie mówiąc miał się różnie. Dlatego w 1932 roku bank nakłonił zakłady Audi, Horch oraz Zschopauera/DKW do połączenia się w Auto Union AG. Została też podpisana umowa kupna i dzierżawy z firmą Wanderer, która dotyczyła działu samochodów. Wtedy właśnie zaczęło się dziać.
Auto Union AG stało się drugim co do wielkości koncernem samochodowym w Niemczech. Tworzyły go 4 marki, z których każda zajmowała się czymś innym. DKW prócz małych aut produkowało też motocykle. Wanderer tworzył z kolei rozsądne auta klasy średniej. Audi – no, to już inna półka i klasa wyższa średnia. Za to Horch zajął się samochodami, które większość ludzi mogła oglądać tylko na obrazkach. Nie wiesz jak się zareklamować? Weź udział w zawodach sportowych! Przynajmniej kiedyś ten patent działał. „Srebrne strzały” z Auto Union AG nieźle radziły sobie na torach i stały się sławne. Podobnie jak logo, które jest używane do dziś – cztery połączone pierścienie symbolizujące cztery połączone marki. Jedno jest pewne – spółce wyszło to wszystko na dobre.
Każda z marek miała swój segment rynku, dlatego nie musiały podkopywać pod sobą dołków. Audi chętnie korzystało ze zdobyczy swoich „przyrodnich braci”. Wypuściło samochód z napędem na przednią oś dzięki DKW, korzystało z silników Wanderera, a nawet Ferdinanda Porsche, z kolei stylistyką nawiązywało do niektórych modeli Horcha. Przyszłość wyglądała całkiem nieźle, w takim razie co się działo później? No cóż – może trudno w to uwierzyć, ale nic. W 1940 roku zjechało ostatnie Audi i to tylko dlatego, że znowu zawiódł człowiek – wybuchła II Wojna Światowa. Audi, które tyle już przeszło zniknęło z rynku na ćwierć wieku…
1945 rok, koniec wojny. Co się stało z Auto Union AG? Znajdowało się w radzieckiej strefie okupacyjnej, urządzenia zostały zdemontowane, a spółkę wykreślono z rejestru handlowego miasta Chemnitz. Trzeba było jakoś to wszystko ogarnąć, dlatego grupka ludzi przeniosła się do Ingolstadt i póki co utworzyła magazyn części zamiennych. Wtedy również spółka została przekształcona w Auto Union GmbH i zaczęło się najgorsze – odbudowywanie tego, co już było. Firma zaczęła powoli sprowadzać dwusuwowe produkty DKW. Tanie, proste, niezawodne – w sam raz dla ówczesnego, ubogiego społeczeństwa. Pomogło również wystawianie nowych modeli na targach, ale szybko stało się jasne, że potrzebny będzie ktoś, kto zechce się podzielić swoim kapitałem. Najlepsze jest to, że znalazł się ktoś taki.
Historia lubi się powtarzać. Naprawdę. August Horch na samym początku pracował u Karla Benza, a teraz, po kilkudziesięciu latach prężne już przedsiębiorstwo Daimler-Benz AG postanowiło przejąć w 1958 roku aż 88% udziałów Auto Union. Rok później dokupiło całą resztę i rozpoczęło reanimację marki. Dwusuwowy silnik w DKW? Nie, tego ludzie już nie chcieli i sprzedaż zaczęła mocno spadać. Dlatego właśnie w 1965 roku powstał pierwszy od czasów wojny samochód z jednostką czterosuwową, a główną nazwą marki stało się właśnie Audi. Rok 1965 jest ciekawy jeszcze z jednego względu. Przedsiębiorstwo zmieniło wtedy właściciela – Auto Union przejął Volkswagen.
Panowie z Volkswagena byli bardzo konkretni i twardzi – Audi dostało całkowity zakaz samodzielnego projektowania nowych modeli, ale Ludwig Kraus, szef działu rozwoju oraz członek dyrekcji nie dostosował się do tych żądań. Potajemnie projektował Audi 100, które po długich walkach w końcu zostało zaakceptowane przez Volkswagena. Jednak to nie koniec sukcesów. W 1969 roku doszło do fuzji Auto Union z NSU Motorenwerke AG – nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale NSU to ta firma, która szerzyła produkcję silników rotacyjnych Wankla. Może i niezbyt trwałych, ale za to innowacyjnych. Właśnie dzięki napędowi i wielu nowym smaczkom powstał znany slogan reklamowy: „Przewaga dzięki technice”. W 1985 roku firma zmieniła nieco przydługą nazwę Audi NSU Auto Union AG na AUDI AG i cały czas realizowała swoją złotą myśl. Pierwsze samochody hybrydowe, bezpośredni wtrysk paliwa, w pełni ocynkowane nadwozie, turbodoładowanie, napęd quattro – naprawdę długo można jeszcze tak wymieniać. W ostatniej dekadzie wszystkie modele za wyjątkiem innowacyjnego i wyprzedzającego swoją epokę A2 stały się rynkowymi hitami, a takim osiągnięciem mało który producent może się pochwalić. I tak jest do dzisiaj – marka ciągle wprowadza nowe rozwiązania, a wszystkie inne firmy zastanawiają się skąd ona to wzięła? To proste – z doświadczenia. Aż trudno w to uwierzyć, że zaczęło się od faceta, który skończył technikum i lubił samochody, a skończyło – na segmencie Premium. Choć łatwo nie było…