De Tomaso - od Mangusty do SLC -3
Włoskie piękno i argentyński temperament. Tak w skrócie można by opisać charakter tej jakże kontrowersyjnej i dość niespełnionej marki, która po latach wraca na Genewskie salony. Piękne modele, które w pewnym momencie zyskały światową sławę, równie szybko zniknęły z areny zarezerwowanej dla najwspanialszych modeli. Dlaczego? Jakie były najmocniejsze i najsłabsze strony muskularnych modeli? Dokąd zmierza obecnie? Przyjrzyjmy się w skrócie tej barwnej historii.
Alejandro De Tomaso od samego początku kochał się w sportowych autach. Widać to było przez cały czas istnienia marki oraz w dwóch ostatnich projektach. Skończył się czas panowania wojowniczej i kochanej przez wielu Pantery. Jednakże sama marka nie zamierzała jeszcze kończyć swego żywotu.
Prawdopodobnie ostatnim projektem Alejandro De Tomaso stał się model Guara. Zaprezentowane w 1993 roku na salonie w Genewie sportowego Coupe swe pochodzenie zawdzięczało marce Maserati, która była już na dobre pod kierownictwem Argentyńczyka. Do sprzedaży w znikomej ilości trafiła również wersja z otwieranym dachem. Początkowo modele napędzane były silnikami BMW a następnie Forda. W sumie przez kilka lat wyprodukowano raptem 34 sztuki tej interesującej konstrukcji z centralnie umieszczonym silnikiem. Idąc tym śladem nie sposób nie wspomnieć o kolejnym modelu, który miał za zadanie nawiązywać do początków marki De Tomaso. Model Qvale Mangusta był zaprezentowany w 1996 roku. Alejandro jakby przepełniony żalem, że poświęcił mnóstwo czasu na uzdrawianie Maserati, opiekowanie się Ghia czy Innocenti, współpracy z Moto Guzzi oraz Benelli, postanowił jeszcze raz tchnąć życie w markę De Tomaso. Alejandro chciał zbudować auto o prostej nazwie Mangusta 2. Niestety budżet marki nie był zbyt obfity i trzeba było poszukać wsparcia. Takie wsparcie nadeszło z Ameryki ze strony firmy Qvale, która specjalizowała się w imporcie aut a wcześniej udzielała wsparcia między innymi marce Jensen.
Wynikiem tej współpracy był model Qvale Mangusta. Samochód z twardym, otwieranym dachem. Dostępny z silnikiem Forda V8, rodem z kultowego Mustanga, o mocy 260 oraz 320 KM. Nowa Mangusta przyspieszała do setki w 6,6 sekundy i rozpędzała się do 250 km/h. Niestety to były ostatnie podrygi marki De Tomaso przed śmiercią Alejandro, który odszedł w maju 2003 roku w Modenie.
Dziś w 2011 roku zaprezentowano kolejne auto wskrzeszonej marki De Tomaso. Jest nim model SLC szeroko opisywany zarówno przez nas jak i redakcje na całym świecie. Czy odniesie sukces jak Longchamp lub Pantera czy przeminie bez echa jak Deauville lub Mangusta? Najbliższy, 81 salon w Genewie z pewnością po części odpowie na to intrygujące pytanie.