Zima tuż, tuż - zadbaj o diesla!
Tegoroczna jesień jest wyjątkowo łaskawa dla kierujących: zdarzające się w niektórych regionach przygruntowe przymrozki są na razie niewielkie i nie sprawiają kłopotów przy porannym uruchamianiu silników samochodów zaparkowanych pod przysłowiową "chmurką". Nie dajmy się jednak uśpić - już za kilka dni temperatura nad ranem może mocno spaść, a wraz z nią problemy z odpalaniem, w szczególności dla posiadaczy samochodów z silnikami wysokoprężnymi. W tych ostatnich, w niskich temperaturach z oleju napędowego może bowiem wytrącać się parafina. Zatyka ona wtedy skutecznie układ paliwowy i w konsekwencji uniemożliwia uruchomienie "ropniaka".
Uwaga na jakość paliwa!
Pomimo tego, iż problemy z odpaleniem diesli dotyczą w większości aut wyposażonych w jednostki wysokoprężne starszych generacji (współczesne „ropniaki” są bowiem fabrycznie przystosowane do eksploatacji przez cały rok), warto przed nastaniem sezonu zimowego sprawdzić działanie jednostki napędowej w serwisie. Ponadto w sezonie zimowym należy zwracać uwagę na stacje, w których tankujemy paliwo. W wielu z nich – czasem nawet tych markowych – olej napędowy jest niskiej jakości, co dodatkowo wpływa na kłopoty z porannym uruchamianiem silników. Fachowcy doradzają, aby przed nastaniem prawdziwych mrozów tankować tzw. zimowe paliwo o obniżonej temperaturze krzepnięcia, przeznaczone do eksploatacji w trudnych warunkach.
Świece – to standard!
Jednym z najważniejszych elementów wpływających na właściwą pracę układu zapłonowego w silniku wysokoprężnym, są świece żarowe. Ich stan techniczny musi być okresowo sprawdzany, przed zimą zaś przegląd świec to obowiązek każdego właściciela diesla. Na czym polega ich okresowa kontrola? Przede wszystkim bada się właściwości elektryczne i grzejne świec, za pomocą specjalnego przyrządu. Jeśli któraś ze świec nie funkcjonuje prawidłowo, np. ze względu na pokrywający ją nagar, należy wymienić nie tylko tę świecę, ale również pozostałe. Zapobiega to sytuacji, gdy w każdym cylindrze pracować będą świece o różnych parametrach. W niektórych nowoczesnych silnikach wysokoprężnych, wymiana świec żarowych nie jest jednak prosta. Np. w Oplu Vectrze 2.0 TDI są one długie (około 160 mm) i głęboko osadzone. Można je wyjąć jedynie przy pomocy specjalnego zestawu serwisowego. Ze względu na powyższe utrudnienia, koszt wymiany świec żarowych zawiera się w szerokich widełkach cenowych – od 50 do 150 zł.
Filtry, paski i (może) akumulator
Wszyscy właściciele diesli powinni również pamiętać o wymianie filtra paliwa przed zbliżającym się sezonem zimowym (ceny kształtują się w granicach od 60 do 100 zł). Dlaczego to takie ważne? Gromadząca się wilgoć w filtrze może powodować kłopoty z rozruchem, na skutek blokowania przepływu oleju przez zamarznięte kryształki wody. Równolegle z filtrem paliwa powinien być też wymieniony filtr powietrza (koszt 40-100 zł). Niedrożny zmniejsza przepływ powietrza i zatrzymuje szkodliwą wilgoć, zaś długotrwała eksploatacja zanieczyszczonego filtra powietrza może doprowadzić do jego rozerwania. Posiadacze starszych rocznikowo diesli – z wtryskiem pośrednim z pompy rozdzielaczowej, powinni dodatkowo skontrolować układ rozrządu. W trakcie rozruchu zimnego silnika pompa i wałek rozrządu stawiają bowiem największy opór, dlatego warto w takim „ropniaku" wymienić pasek rozrządu, jeśli jego stan techniczny budzi wątpliwości. Przed zimą należy również pomyśleć o wymianie akumulatora, jeśli ten w naszym samochodzie skończy trzy lata. Dlaczego? Powód jest prosty. Bateria współpracująca z silnikiem wysokoprężnym musi dawać większy prąd rozruchu – rzędu 500-600 amperów. Wpływa to na jej szybsze wyeksploatowanie, w porównaniu z akumulatorami w autach z jednostkami benzynowymi.
Depresator, czy zimowy?
Nawet najbardziej drobiazgowa kontrola silnika i układu zapłonowego w serwisie, nie gwarantuje pozbycia się wszystkich problemów podczas zimowej eksploatacji samochodu z silnikiem wysokoprężnym. W szczególności chodzi tu o jakość tankowanego do baku oleju napędowego, który może zawierać duże ilości parafiny. Ta ostatnia – jak wspomnieliśmy na wstępie artykułu – wytrącając się z oleju w niskich temperaturach, skutecznie zatyka układ paliwowy. Aby pozbyć się tych kłopotów, należy tankować tzw. ON zimowy: różni się on od normalnego obniżoną temperatura krzepnięcia (zachowuje pełną płynność do temperatury minus 25 st. C). Problem jednak w tym, iż nie zawsze jest on dostępny na wszystkich stacjach wraz z pierwszymi mrozami. Dlatego też przed tankowaniem warto zapytać, jaki olej znajduje się w dystrybutorze. A co zrobić, kiedy na stacji nie ma zimowego oleju napędowego, a do następnej już nie dojedziemy? Jest na to rada: do baku naszego auta tankujemy normalny ON, a następnie dolewamy do niego specjalną substancję, która obniży jego temperaturę krzepnięcia. Jest to tzw. depresator, który można nabyć na większości stacji paliw. Na krajowych stacjach niedostępna jest najbardziej wytrzymała na niskie temperatury klasa arktyczna ON, stosowana m.in. w krajach skandynawskich (olej taki można jednak dostać na specjalne zamówienie). Dzięki zmodyfikowanemu składowi, nie zamarza on nawet przy największych mrozach.
Jeśli jednak nie odpali …
Mimo zapobiegliwości właściciela, może się zdarzyć iż w niskiej temperaturze (szczególnie po bardzo mroźnej nocy), z oleju napędowego wytrąci się parafina i dojdzie do zatkania układu paliwowego. W najgorszym wypadku nie można wtedy uruchomić silnika, w nieco lepszym pracuje on nierówno lub gaśnie. Co wtedy robić? Najlepiej wprowadzić auto do ciepłego pomieszczenia (np. garażu lub parkingu podziemnego). Jeśli również wtedy silnik nie daje się uruchomić lub pracuje nieprawidłowo, można próbować ogrzać filtr paliwa, np. suszarką do włosów. Ostatnią deską ratunku jest wymontowanie tego ostatniego i przepłukanie naftą. Jeśli i wtedy „ropniak" nie budzi się do życia, czeka nas tylko odholowanie samochodu do serwisu …