"Uszlachetniać", czy nie?
Jak Polska długa i szeroka wszędzie znajdą się zarówno entuzjaści, jak też zagorzali przeciwnicy dodatków do paliw silnikowych. Dyskusja nad celowością, bądź szkodliwością ich stosowania, toczy się zresztą nieprzerwanie na różnych forach - również tych internetowych - prawie na całym świecie. Brak jednoznacznego stanowiska w kwestii "uszlachetniaczy", skwapliwie wykorzystują producenci różnego rodzaju preparatów, które są powszechnie dostępne na rynku. A zatem jak to jest z tymi dodatkami do paliw - są szkodliwe, czy nie?
Od detergentów do depresatorów
Na stacjach paliw, w sklepach motoryzacyjnych, a także w Internecie, możemy znaleźć całą gamę dodatków do paliw. Jednymi z nich są środki detergencyjno-dyspergujące, przed którymi postawiono zadanie polegające na utrzymywaniu w czystości układów dolotowych i wtryskiwaczy, a także ograniczania emisji niespalonych tlenków azotu i węglowodorów do atmosfery. Z kolei przed działaniem korozji mają chronić silniki naszych aut tzw. inhibitory korozji, zaś przed wilgocią przedostającą się do paliw – deemulgatory. W szerokiej ofercie „uszlachetniaczy” znajdziemy również różnego rodzaju dodatki przeciwstarzeniowe. Na większości ich opakowań przeczytamy m.in., iż „zapobiegają (one – przyp. red.) utlenianiu i polimeryzacji składników benzyn oraz powstawaniu żywic”. Osobną, chętnie kupowaną grupę dodatków do paliw, stanowią depresatory. Ich najważniejszym zadaniem jest obniżanie temperatury krzepnięcia oleju napędowego podczas dużych mrozów.
Szkodliwe dla nowych …
Spora rzesza specjalistów z dziedziny motoryzacji, jak również wielu producentów samochodów, przestrzega przed stosowaniem „uszlachetniaczy”. Ci pierwsi przekonują raczej o bezcelowości aplikowania wielu z nich do silników pojazdów ze względu na to, iż … znakomita większość dodatków dostępnych na rynku zawiera podobne (lub wręcz takie same) związki chemiczne, które są używane już na etapie wytwarzania nowoczesnych paliw – w tym głównie benzyn i olejów napędowych. Z kolei producenci aut idą w swych przestrogach o krok dalej. W instrukcjach obsługi nowych samochodów nierzadko znajdziemy informację (a raczej przestrogę), iż dolanie „uszlachetniacza” może spowodować np. zakłócenie systemów sterujących pracą ich silników (w tym m.in. komputerów pokładowych), zatarcie wtryskiwaczy, czy niedrożność filtrów cząstek stałych. A wtedy … nici z gwarancji.
… zbawienne dla (mocno) przechodzonych?
Wydaje się, iż inaczej ma się sprawa z dodatkami aplikowanymi do paliw silnikowych samochodów kilku-, a przede wszystkim kilkunastoletnich (chodzi tu zarówno o benzynę, jak i olej napędowy). W ich przypadku, fachowcy są skłonni uznać, iż dolanie określonego „uszlachetniacza” – w szczególności z grup detergencyjno-dyspergującej, deemulgatorowej oraz przeciwstarzeniowej – może wpływać korzystnie na funkcjonowanie mocno wyeksploatowanej jednostki napędowej. Zupełnie inaczej ma się rzecz z preparatami mającymi, zdaniem ich producentów, czyścić silniki samochodowe z nagromadzonych osadów podczas ich eksploatacji. Z własnej praktyki motoryzacyjnej wiem, iż działanie tych ostatnich sprowadza się w najlepszym wypadku do udrażniania przewodów paliwowych. Funkcji swojej zatem preparaty te nie spełniają, ale … najważniejsze, że nie szkodzą silnikom!
Depresator – tak, ale lepszy ON zimowy!
Jednym z nielicznych dodatków, które rzeczywiście „sprawdzają” się po dodaniu do paliw samochodowych – a konkretnie do oleju napędowego – jest tzw. depresator, dolewany do wielu samochodów z silnikami wysokoprężnymi w okresie zimowym. Jak działa ten dodatek? Po wlaniu odpowiedniej ilości do baku auta, następuje obniżenie temperatury krzepnięcia oleju napędowego. Jest to szczególnie ważne podczas kilku-, a przede wszystkim kilkustopniowych mrozów, kiedy z tzw. oleju letniego wytrąca się parafina mogąca skutecznie zatkać układ paliwowy. Pamiętajmy jednak, iż dolanie depresatora nie zapewni prawidłowej pracy Diesla podczas naprawdę siarczystych mrozów. Zagwarantuje ją natomiast tankowanie ON zimowego, który obecnie powinien być dostępny na większości dużych stacji paliw. Ten ostatni zachowuje bowiem swoją pełną płynność nawet w temperaturze – 25 st. C, pozwalając tym samym na bezproblemową pracę jednostki wysokoprężnej.