Ochronić przed śniegiem ...
Zima w tym roku znów "rozpieszcza" posiadaczy czterech kółek - szczególnie tych parkowanych pod przysłowiową chmurką. Jednak do nastania wiosny jeszcze dość daleko i sytuacja w tym zakresie może ulec diametralnej zmianie. Warto zatem zastanowić się, czy profilaktycznie nie zabezpieczyć się w osłonę naszego samochodu w sytuacji nadejścia większych opadów zwłaszcza, gdy nie mamy możliwości schowania go do garażu lub choćby pod wiatę.
Część lub całość
Na rynku dostępnych jest kilka rodzajów pokrowców (plandek), którymi można przykryć nadwozia samochodu częściowo lub całkowicie. Wśród „częściówek” znajdziemy m.in. pokrowce osłaniające jedynie maskę, dach, lub – w bardzo minimalistycznej wersji – same szyby. Zaletą tych plandek jest bardzo łatwy montaż: zazwyczaj założenie odbywa się przy pomocy specjalnych gumek i haczyków (podobnie jak w przypadku pokrowców na siedzenia samochodowe). Minusem ich stosowania jest fakt, iż osłaniają przed wilgocią wyłącznie fragment nadwozia. Dlatego też decydując się już na kupno pokrowca samochodowego, warto wybrać rozwiązanie zapewniające przykrycie całego nadwozia. W tym przypadku najlepiej sprawdzają się plandeki z impregnowanych tkanin poliestrowych. Dlaczego? Poza ochroną przed zewnętrznym oddziaływaniem wilgoci, ograniczają one gromadzenie się tej ostatniej (a także pleśni) we wnętrzu. W najprostszych wersjach pokrowiec jest oferowany jako jednolita płachta, w droższych zaś mają one zamki błyskawiczne. Po ich otwarciu możliwy jest dostęp do drzwi kierowcy, bez konieczności zdejmowania całej plandeki. Uwaga! Kupując pokrowiec na całe nadwozie pytajmy dodatkowo o wyrób wyposażony w specjalne wodoodporne szwy.
Pod winylową kapsułą
Alternatywą dla plandek samochodowych, są specjalne plastikowe kapsuły. Nie są one jednak popularne w naszym kraju, natomiast od wielu już lat znajdują swoich nabywców za Oceanem. A szkoda, bowiem spełniają one swoją funkcję znacznie lepiej, niż przedstawione powyżej plandeki. Samochód wprowadza się na specjalną platformę i po jego unieruchomieniu zakłada przezroczystą osłonę. W jej wnętrzu znajduje się dodatkowo wentylator, który zapewniając ciągły przepływ powietrza, zapobiega osadzaniu się pleśni i wilgoci (najważniejszy mankament stosowania plandek). Minusem stosowania takiej kapsuły jest cena, a także dodatkowy koszt w postaci energii elektrycznej pobieranej przez wentylator. Cóż, coś za coś. Gdy zamierzamy przed długi czas pozostawiać pojazd pod osłoną, wtedy na pewno lepszym wyborem jest kapsuła.
Za, a nawet przeciw?
Okrycie samochodu specjalnym pokrowcem lub umieszczenie go w dostosowanej do tego celu kapsule, nie jest jednak rozwiązaniem, które powinno być stosowane bez ograniczeń czasowych. W odróżnieniu od murowanego garażu lub choćby metalowej wiaty, w których mamy do czynienia ze swobodnym przepływem powietrza, opisane powyżej sposoby ochrony nadwozia mają jednak szereg istotnych wad. Wśród najważniejszych należy wymienić wspomniane już gromadzenie się wilgoci (w mniejszym stopniu w przypadku zastosowania kapsuły). Duże jej ilości, w powiązaniu z zazwyczaj towarzyszącą jej pleśnią, skutkują powstawanie niebezpiecznych dla nadwozia ognisk korozji. Im dłużej samochód jest okryty plandeką (bez jej okresowego zdejmowania), tym problem ten stanie się bardziej poważny. Poza tym gumki służące do mocowania pokrowców dość szybko rozciągają się (np. na skutek nagłych powiewów wiatru), nie zapewniając właściwej ochrony nadwozia. A zatem stosować tego typu ochronę, czy nie? Oczywiście plandeki lub kapsuła mogą być bezpiecznie używane, jednak pod warunkiem, iż będziemy systematycznie „wietrzyć” samochód. Najlepszym wyjściem jest całkowite zdejmowanie pokrowca w czasie słonecznych dni.