Nie ufaj rezerwie!
Jakie są konsekwencje jazdy przy zapalonej lampce kontrolnej paliwa?
Na pewno każdemu kierującemu zdarzyło się jechać na tzw. rezerwie. Pół biedy, kiedy wskaźnik poziomu paliwa w baku samochodu dopiero co się włączył, a do najbliższej stacji benzynowej mamy niedaleko. O wiele gorzej, gdy jedziemy już jakiś czas na rezerwie i nie wiadomo kiedy uda nam się zatankować. Poza oczywistym stresem wynikającym z takiej sytuacji, bardziej obznajomieni w technice motoryzacyjnej będą się również obawiali możliwości uszkodzenia układu paliwowego na skutek długiej jazdy „na oparach”.
Ile daje rezerwa?
W zdecydowanej większości współczesnych samochodów zapalenie się lampki kontrolnej oznacza, iż mamy w baku od 5 do 8 litrów paliwa (ok. 10 proc. pojemności zbiornika). A zatem jeszcze przez co najmniej 50 kilometrów możemy poszukiwać stacji benzynowej. Tyle teoria. W praktyce trudno jednak precyzyjnie wyliczyć ten dystans (szczególnie w autach bez komputera pokładowego), ponieważ nie znamy wartości średniego zużycia paliwa przy określonej prędkości. Fachowcy przestrzegają przy tym przed dogłębnym „sprawdzaniem” rezerwy zbiornika. Niski poziom paliwa powoduje, iż do filtra przedostają się zanieczyszczenia, które normalnie osiadają na dnie baku. Z kolei w dieslach może dojść do zapowietrzenia całego układu paliwowego.
Chwilowe i średnie
W samochodach wyposażonych w komputer pokładowy możliwe jest określenie różnych wartości zużycia paliwa w czasie jazdy, w tym m.in. chwilowego i średniego. Krzysztof Kozłowski, właściciel specjalistycznego warsztatu mechaniki samochodowej w Katowicach: – Komputer wylicza dystans możliwy do pokonania na rezerwie, dysponując wartością średniego zużycia paliwa przy określonej prędkości. Kierujący jest przy tym na bieżąco informowany o wielkości rezerwy, ponieważ na ekranie komputera wyświetla się liczba kilometrów, które można przebyć w poszukiwaniu stacji benzynowej – wyjaśnia.
Tankuj do pełna!
Fachowcy doradzają, aby zawsze wypełniać bak paliwa „pod korek”. Dlaczego to takie istotne? Zbiorniki, które nie tankuje się do pełna, wypełniają się bowiem mieszanką powietrza i pary wodnej. Ta ostatnia, przy każdorazowej zmianie temperatury skrapla się i łączy z paliwem, powodując tym samym jego rozcieńczanie. W konsekwencji tak „chrzczone” paliwo nie pozwala na właściwą pracę silnika, w zbiorniku zaś rozwija się w najlepsze korozja powodująca zapychanie filtra paliwowego. Z kolei w samochodach z jednostkami wysokoprężnymi, mieszanina oleju napędowego i wody może po prostu zamarznąć, uniemożliwiając odpalenie silnika.
Ważna benzyna w … gazie
Tego praktycznie nikt nie robi: tankować do pełna zbiornik benzynowy, kiedy jeździ się na LPG? Przecież benzyna służy tylko do rozruchu silnika, a zatem wystarczy jej mała ilość... Czyżby? W ciągle pustym baku zbierają się szkodliwe osady, które przyczyniają się do postępującej korozji tego ostatniego. Osady mogą również powodować – co jest znacznie gorsze – zapchanie się i w konsekwencji trwałe uszkodzenie wtrysków. Odpowiedniej ilości paliwa (czytaj: benzyny) potrzebują też pompy paliwowe. Bez tego ostatniego nie będą one bowiem właściwie smarowane, co w konsekwencji może skutkować ich zatarciem.