Metalowa płyta pod silnikiem - panaceum na stan polskich dróg
Nie trzeba wiele, by podróż zakończyła się w szczerym polu. Jeżeli uderzenie podwoziem o drogę lub przedmiot leżący na drodze doprowadzi do pęknięcia miski olejowej, nie obejdzie się bez lawety.
Między podwoziem większości samochodów a nawierzchnią znajduje się kilkanaście centymetrów wolnej przestrzeni. Sporo, jednak trzeba pamiętać, że rzeczywisty prześwit podczas jazdy jest mniejszy i nieustannie się zmienia. Karoseria kołysze się na nierównościach, a wypukłości drogi mają przeróżny kształt. Szczególnym zagrożeniem są koleiny. Jeżeli lewe i prawe koła trafią w dwie wyżłobione ścieżki w asfalcie, podwozie może zbliżyć się do asfaltu nawet o kilka centymetrów.
Miski olejowe współczesnych samochodów są często odlewane z lekkich stopów. Rozwiązanie korzystnie wpływa na masę pojazdu. Niestety aluminium jest mniej plastyczne od stali – przy poważniejszych uderzeniach nie wygina się tylko pęka. Spawanie pęknięcia będzie droższe, podobnie jak zakup używanej miski.
Wiele samochodów posiada fabryczne osłony podwozia z tworzywa sztucznego. Element doskonale chroni komorę silnika przed błotem i wodą, ogranicza hałas oraz poprawia właściwości aerodynamiczne pojazdu. Zabezpieczenie przed uszkodzeniami mechanicznymi jest umowne. Miękka płyta jest w stanie rozproszyć siłę tylko najsłabszych uderzeń albo ochronić podwozie przed mocniejszym zarysowaniem. Przy poważniejszych kontaktach okazuje się „jednorazówką” - element pęka lub przeciera się albo zniszczeniu ulegają jego mocowania.
W starszych samochodach płyty nie były standardem. Zdarza się też, że osłonę silnika posiadają auta z dieslami pod maską, natomiast brakuje ich w „benzynach”. Brak warto uzupełnić. Doposażenie auta w płytę osłoni osprzęt jednostki napędowej przed działaniem szkodliwych czynników, ograniczy poziom hałasu i nieznacznie zredukuje współczynnik oporu aerodynamicznego – nie bez przyczyny podwozia samochodów, które mają wyróżniać się niskim spalaniem, są szczelnie obudowywane płytami.
Kto często jeździ po zniszczonych drogach, regularnie podróżuje z kompletem pasażerów lub dużym ładunkiem, zdecydował się na obniżenie zawieszenia albo posiada auto z nisko umieszczonym motorem (to przypadłość m.in. modeli z jednostką 2.0 TDI), powinien rozważyć możliwość wyposażenia samochodu w metalową osłonę silnika. Płyta wydaje się też niezbędna w przypadku SUV-ów lub aut terenowych, których właściciele nie stronią od wypraw w teren.
Odpowiednio wykonana płyta z metalu jest właściwie niezniszczalna. Zwiększenia masy pojazdu nie należy się obawiać. Osłona z aluminium o grubości 5 mm waży najwyżej kilkanaście kilogramów. Tańsze płyty ze stali zwykle mają ok. 3 mm grubości i ważą niecałe 20 kg. Produkty wielu firm nie utrudniają obsługi serwisowej samochodu – są mocowane na 4-6 łatwo dostępnych śrub, jak również posiadają otwór umożliwiający wymianę oleju bez demontażu płyty.
Akcesoryjne osłony silników są oferowane przez niektóre ASO. Bez trudu kupimy je również przez internet. Jednym z wiodących wytwórców płyt, który ma w ofercie rozwiązania dla ponad 1400 modeli, jest rosyjska marka Sheriff, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę stan tamtejszych dróg. Ceny? Od 300 złotych w górę. Najdroższe są płyty z materiałów kompozytowych (karbon, kevlar). Cenę przekraczającą 1000 zł rekompensują niską masą, co sprawia, że są powszechnie stosowane w rajdach samochodowych. Czy kilkaset złotych na osłonę podwozia ze stali lub metalu to dużo? Wystarczy przeliczyć, ile może kosztować zakup używanej płyty z tworzywa sztucznego, wymiana miski, świeży olej i filtr oraz holowanie auta do najbliższego warsztatu.
Niezwykle ważną kwestią jest sposób montażu akcesoryjnej osłony silnika z metalu. Nie może znaleźć się w zbyt małej odległości od silnika – jednostka napędowa nie jest przytwierdzona na sztywno do nadwozia i podczas jazdy w pewnym zakresie zmienia położenie. Punkty mocowania muszą zostać starannie wybrane. Najlepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie seryjnych otworów montażowych.
fot. karter.ru