Fading - co to takiego?
Lubicie agresywną jazdę po górskich serpentynach, z gwałtownym przyspieszaniem na prostych i równie ostrym hamowaniem przed wchodzeniem w ciasne łuki drogi? Na pewno tak, bo sam lubię tak czasem poszaleć zwłaszcza, iż do takich atrakcji oferowanych przez Beskidy nie mam specjalnie daleko. Niestety, taka jazda jest zgubna dla układu hamulcowego auta, którego skuteczność może się drastycznie obniżyć i w konsekwencji narazić nas na ryzyko wypadku.
Niebezpieczny fading
Dlaczego w czasie częstego operowania pedałem hamulca, spada skuteczność hamowania? Odpowiedź jest prosta. Dzieje się tak na skutek rozgrzewania się zarówno klocków, jak i tarcz hamulcowych. Gdy temperatura klocków przekracza 200 st. C dochodzi do występowania zjawiska tzw. fadingu, czyli zanikania siły hamowania. Pomiędzy tarczami i klockami powstaje warstwa rozgrzanych gazów, utrudniająca odpowiednio silne dociśnięcie tych ostatnich do tarcz. Ponadto w skrajnych wypadkach nadmiernie rozgrzane klocki mogą doprowadzić do zagotowania się płynu hamulcowego. Powstające w nim pęcherzyki gazu, uniemożliwiają osiągnięcie właściwego ciśnienia potrzebnego do dociśnięcia klocków do tarcz. O konsekwencjach nie trzeba chyba specjalnie się rozpisywać. Niemal zerowa siła hamowania może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, bowiem nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zapanować nad pojazdem.
Z otworami na gazy
A zatem zjawisko fadingu jest czymś nieuniknionym w czasie agresywnej jazdy? Okazuje się, że nie. Konstruktorzy opracowali bowiem specjalny rodzaj tarcz hamulcowych, które praktycznie eliminują powstawanie tego rodzaju zagrożenia. W odróżnieniu od zwykłych, gładkich tarcz, mają one na swojej powierzchni szereg nawierconych otworów i nacięć. Ich zadaniem jest uniemożliwianie powstawania poduszki gorących gazów, pomiędzy tarczami a okładzinami klocków hamulcowych. Te ostatnie są bowiem odprowadzane na bieżąco, właśnie przez odpowiednio przygotowane otwory i nacięcia. Specjalne tarcze hamulcowe mają również i inne zalety. Zapewniają wyższą skuteczność hamowania w czasie deszczu: woda nie gromadzi się na ich powierzchni, na skutek czego zachowane zostaje odpowiednie tarcie klocków. Tarcze z otworami i nacięciami są również praktycznie „bezobsługowe” – na bieżąco jest bowiem oczyszczana ich powierzchnia z gromadzącego się zeszkliwienia.
Dla spokojnych – gładkie wystarczą
Dlaczego zatem, pomimo niewątpliwych zalet, tarcze takie nie są stosowane standardowo w samochodach poruszających się po naszych drogach? O wszystkim, jak zwykle, decyduje ekonomia. Zwykłe, gładkie tarcze wystarczają w zupełności do zapewnienia bezpiecznej jazdy w warunkach miejskich. Pamiętajmy również, iż takie tarcze pozwalają na dłuższą żywotność klocków hamulcowych, na skutek łagodniejszej reakcji na naciśnięcie pedału hamulca. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby wymienić standardowe tarcze zamontowane w naszym samochodzie, na specjalne z otworami i nacięciami. Jeśli zatem odkryjemy w sobie żyłkę rajdowca, wtedy warto zastanowić się nad taką zamianą eliminującą powstanie niebezpiecznego fadingu. Zrobimy to zarówno z troską o siebie, jak i bezpieczeństwo innych użytkowników dróg. Pamiętajmy jednak, iż musimy liczyć się ze sporym wydatkiem: od około 400 do nawet ponad 1,2 tys. zł za parę tarcz. W przypadku tych najdroższych dostaniemy jednak elementy z perforacją lub pokryciem dodatkową warstwą zewnętrzną. Nierzadko również tarcze takie są dwuczęściowe.