Bezbarwnie, nie znaczy byle jak!
Dążenie do zachowania idealnego stanu powłoki lakierniczej nadwozia, stanowi bardzo często poważne źródło stresu wielu właścicieli samochodów. W szczególności dotyczy to jeżdżących fabrycznie nowymi autami, którzy są wyczuleni na każdą nawet najmniejszą rysę, czy nie daj Boże zadrapanie. Chuchając i dmuchając na lakier swojego cacka nie zdają oni sobie jednak sprawy, jak cienka a zarazem wytrzymała warstwa go ochrania. Tę ostatnią stanowi lakier bezbarwny, którego powłoka wynosi zaledwie od 50-60 mikronów. To mniej więcej tyle, ile ludzki włos ...
Twardy i odporny
Pomimo swojej niewielkiej grubości, warstwa lakieru bezbarwnego musi charakteryzować się nie tylko odpornością na różnego rodzaju uszkodzenia i zarysowania, ale również chronić lakier bazowy przed szkodliwymi czynnikami, takimi jak np. promieniowanie UV, czy działanie substancji chemicznych (często agresywnych). Wśród tych ostatnich wystarczy wymienić chociażby sól drogową, którą w czasie zimy obficie posypywane są drogi. Warstwa lakieru bezbarwnego musi zachować też elastyczność w stosunkowo dużych przedziałach temperatur (mroźne zimowe noce lub upalne dni) i zmieniającej się wilgotności otoczenia. Poza tym, od zewnętrznej warstwy powłoki lakierniczej wymaga się też zachowania połysku, niezbędnego dla właściwego wizerunku kolorystyki całego nadwozia samochodu. Mimo swojej wytrzymałości „bezbarwna” powłoka ulega również uszkodzeniom. Te ostatnie da się jednak usunąć poprzez odpowiednie położenie nowej warstwy właściwego lakieru.
Szybko, standardowo, czy ceramicznie?
Na rynku jest dostępnych klika rodzajów lakierów bezbarwnych, które różnią się od siebie zarówno składem, jak i przeznaczeniem. Do pokrycia wybranych, stosunkowo niewielkich elementów nadwozia (np. samych tylko błotników, czy maski), wystarczy użyć tzw. szybkiego lakieru bezbarwnego. Inaczej ma się rzecz z lakierowaniem większych powierzchni. Fachowcy zalecają w tym przypadku standardowy lakier z utwardzaczem i rozcieńczalnikiem. Zadaniem tego ostatniego jest zagwarantowanie dobrej rozlewności lakieru, czyli mówiąc prostszym językiem – równomierne rozprowadzenie go po całej lakierowanej powierzchni. Uwaga! Niektórzy producenci samochodów, w tym m.in. Citroen, Peugeot, Mazda, Nissan, BMW, Audi, Volkswagen i Mercedes, ściśle określają rodzaj bezbarwnego lakieru, który może być stosowany do napraw. W ich przypadku jest to tzw. lakier ceramiczny charakteryzujący się zwiększoną twardością w stosunku do standardowego, a co za tym idzie znacznie większą odpornością na potencjalne uszkodzenia.
Grunt to (czyste) podłoże
Przed położeniem warstwy lakieru bezbarwnego należy starannie wyczyścić powłokę lakieru bazowego. Najlepiej zrobić to przy użyciu tzw. ściereczek lakierniczych zaimpregnowanych preparatem antystatycznym (nadają się one do wielokrotnego użytku). Dzięki nim usuwa się pyły, a także inne zanieczyszczenia z powierzchni lakieru bazowego, takie jak np. sól i tłuszcz. Poza tym przetarcie ściereczką antystatyczną uwalnia tę ostatnią z niepożądanych ładunków elektrostatycznych nagromadzonych podczas wykonywanych prac lakierniczych. Brak prawidłowego przygotowania bazy przed nałożeniem lakieru bezbarwnego, może skutkować zarówno jego nierównomiernym rozprowadzeniem, jak również niewłaściwą przyczepnością do powierzchni nadwozia.
Jak aplikować?
Fachowcy zalecają, aby do nanoszenia lakieru bezbarwnego na powierzchnię nadwozia używać pistoletów typu HVLP (z ang. High Volume Low Pressure – w wolnym tłumaczeniu: duża powierzchnia, przy niskim ciśnieniu wyjściowym). Dlaczego? Dzięki swojej konstrukcji zapewniają one odpowiednie pokrycie całej powierzchni (czyli wspomnianą wcześniej rozlewność), przy bardzo niskiej stracie aplikowanego lakieru. Prawidłowy natrysk lakieru musi być przeprowadzany z odległości od 100 do 150 mm, pod ciśnieniem wejściowym rzędu 2 barów i wyjściowym zaledwie 0,7 bara. Pistolet powinien być prowadzony pod kątem prostym w stosunku do lakierowanej powierzchni. Uwaga! Podczas jednego procesu nakłada się jedną lub maksymalnie dwie warstwy lakieru bezbarwnego.