Sytuacja na rynku ubezpieczeń społecznych
Największe zmiany w cenach polis komunikacyjnych nowych aut dotyczą segmentu korporacyjnego. Klient indywidualny, który idzie do salonu i kupuje nowy samochód nie powinien obawiać się, że za ubezpieczenia w pakiecie zapłaci dużo więcej niż pół roku temu.
Inaczej będzie z firmami, które kupują lub leasingują duże floty samochodowe. Dla nich stawki idą w górę nawet o kilkadziesiąt do kilkuset procent. Wszystko przez to, że przez wiele lat dochodziło do kanibalizmu ofert w ramach tej samej firmy ubezpieczeniowej rządził się patologicznymi zasadami, które utrzymywały ceny na niskim poziomie, a ubezpieczyciele dokładali coraz większe kwoty do biznesu. Tegoroczna powódź i coraz większe straty spowodowały, że główni gracze na rynku po raz pierwszy w historii zastosowali kompleksowa strategię podejścia do problemu i nie tylko zdecydowali się na podniesienie stawek, ale także na wprowadzenie zmian w swoich kanałach sprzedaży. Bardzo poważnie i mają charakter systemowy. Na przykład Hestia zabroniła ubezpieczenia aut w leasingu i poważnie ograniczyła możliwość ubezpieczenia flot w ramach pakietów dealerskich, a PZU wprowadza zasadę, że pakiet oferowany przez dealera dla pojazdu finansowanego leasingiem będzie droższy nawet o kilkadziesiąt procent niż dotychczas. Aby zrozumieć znacznie tych zmian, trzeba wiedzieć, jak do tej pory funkcjonował rynek. Jeśli przedsiębiorca nabywał kilka lub kilkanaście nowych samochodów, finansując je np. w leasingu operacyjnym, to miał do wyboru dwie opcje ich ubezpieczenia. Pierwszą były kosztujący np. 6 proc. pakiet dla jego floty oferowany przez kanał dystrybucji klienta korporacyjnego (umowy generalne z firmami leasingowymi, cfm czy flotowe). Drugim był pakiet dealerski co do zasady kierowany do klientów indywidualnych, w których stawka składki była o kilkadziesiąt procent niższa o połowę mniej. Trzeba także podkreślić, że obie opcje miały taki sam zakres ochrony, który charakteryzował się z tym samym poziomem ryzyka ubezpieczeniowego. Co do zasady model pricingu powinien uwzględniać ten fakt, zatem ceny pakietu powinny być porównywalne. Niestety w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Oczywiście każdy decydował się na kupno znacznie tańszego pakietu, dystrybuowanego w ramach sieci dealerskich,W związku z powyższym wprowadzenie kolejnych podwyżek w poprzednich latach dla klienta korporacyjnego przynosiło niewielkie efekty w sensie poprawy wyniku technicznego, a spowodowało jedynie migrację sprzedaży pomiędzy tymi kanałami dystrybucji. Główni gracze dostrzegli taką sytuację i postanowili jej przeciwdziałać. Zdecydowali się nie tylko podnieść stawki, ale także zmienić zasady gry, tak by jeden kanał sprzedaży nie kanibalizował innego. Z pewnością poprawi się sytuacja towarzystw ubezpieczeniowych, ale w dłuższej perspektywie również Klientów, którzy będą potrafili zarządzać ryzykiem ubezpieczeniowym. Rewolucja w korporacyjnych ubezpieczeniach komunikacyjnych, która dokonuje się na naszych oczach, zmieni sposób funkcjonowania rynku. Oceniam, że w ciągu dwóch-trzech lat znacząco zmienią się obecnie powszechne umowy ramowe między firmami leasingowymi czy zarządzającymi flotami – a ubezpieczycielami. Dziś gwarantują one, że cena ubezpieczenia dla każdego najemcy floty lub leasingobiorcy nie uwzględnia jego przebiegu szkodowego. W związku z powyższym koniecznym wydaje się doprowadzenie do do segmentacji portfeli właśnie ze względu na szkodowość, tak aby klienci czy użytkownicy, którzy wpływają na sposób użytkowania pojazdu w kontekście graniczenia ryzyka ubezpieczeniowego, mogli płacić mniej za pakiet. Ceny będą ustalane oddzielnie dla rodzaju aut, które są we flocie. Na tych zmianach wygrają firmy, które będą posiadały kompletną wiedzę na temat swoich portfeli ubezpieczeń oraz prowadziły aktywną politykę dbając o utrzymanie pozytywnego wyniku przebiegu ubezpieczenia. Moim zdaniem branża szybko dojrzeje do wprowadzenia takiej segmentacji. Dużo łatwiej będzie podmiotom współpracującym z brokerami ubezpieczeniowymi, którzy nie tylko gromadzą dane na temat historii ubezpieczeniowej swoich klientów, ale również są wyposażeni w odpowiednie narzędzia analityczne i zdolność do aktywnego zarządzania portfelem. Gorzej będzie z użytkownikami pojazdów, którzy bez pomocy firm cfm czy leasingowych mogą nie być w stanie stawić czoła zarządzaniu ryzykiem ubezpieczeniowym.. Dla nich to może być szok. Do tej pory parasol cenowy, który gwarantowały im firmy leasingowe lub CFM poprzez zawarte generalne umowy ubezpieczeń komunikacyjnych, pozwalał im nie zwracać szczególnej uwagi na swoją szkodowość. To będzie musiało ulec zmianie, albo też zapłacą jeszcze więcej za ubezpieczenie.