Przezorny zawsze ubezpieczony, czyli o tym, jak bezpiecznie podróżować autem służbowym za granicą
Jakie jest ubezpieczenie, każdy wie. Jednak w zależności od kraju, po którym się poruszamy, możemy potrzebować różnych polis. Warto solidnie się przygotować do wyjazdu za granicę służbowym samochodem.
Dla uproszczenia przyjmijmy na wstępie kilka założeń. Po pierwsze, pracownik planujący wyjazd wakacyjny samochodem służbowym ma już za sobą wszelkie formalności i ustalenia z pracodawcą (ewentualnie również z np. leasingodawcą), tzn. upewnił się, że w ogóle ma prawo do takiego rozporządzenia swoim narzędziem pracy. Po drugie, wie także, że zgoda dotyczy obszaru, po którym zamierza podróżować (poza granicami Polski), oraz w jaki sposób i przez kogo finansowane będą w tym okresie normalne koszty eksploatacyjne (np. zakup paliwa, parkowanie, autostrady itd.). Po trzecie, pracownik nie zapomniał także sprawdzić, jakie wymagania odnośnie indywidualnego wyposażenia samochodu przewidują przepisy państw, w których będzie się poruszał (np. apteczka, trójkąt ostrzegawczy, kamizelka odblaskowa itd.), a przede wszystkim – czy i przez jaki czas w państwie, do którego się udaje, honorowane jest jego prawo jazdy (!) oraz analogiczny dokument każdej innej osoby, która w tym czasie może prowadzić nasz samochód. A teraz czas na ubezpieczenia. Oczywiście, wszelkie decyzje i rozwiązania w tej dziedzinie wprowadzać należy w porozumieniu z pracodawcą i/lub leasingodawcą (czyli po prostu właścicielem samochodu), jednak przede wszystkim trzeba mieć świadomość, na co warto zwrócić uwagę.
OC za granicą
Zachowując pewną zwyczajową hierarchię ubezpieczeń, w pierwszej kolejności przyjrzyjmy się odpowiedzialności cywilnej posiadacza samochodu za szkody wyrządzone osobom trzecim w związku z jego posiadaniem i użytkowaniem, a to dlatego, że zarówno w Polsce, jak i całej Europie, jest to ubezpieczenie obowiązkowe. Jego ewentualny brak skutkować może nie tylko mandatem policyjnym czy dość dotkliwą karą finansową ze strony odpowiedniej instytucji państwowej, nadzorującej spełnienie tego obowiązku (w Polsce jest nią Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, a kara za brak OC w roku 2014 dla posiadacza samochodu osobowego to wydatek 3360 zł). Przede wszystkim jednak brak ważnej polisy OC oznacza konieczność pokrycia wyrządzonych szkód z własnej kieszeni, a to w skrajnych przypadkach oznaczać może finansową ruinę sprawcy.
Skoro mówimy tu o autach służbowych, to niewielkie jest prawdopodobieństwo, by taki samochód na co dzień (a zatem i w czasie wakacji użytkownika) poruszał się w ogóle bez ważnej polisy OC. Tym bardziej że ustawodawca przewidział pewne mechanizmy chroniące nas przed niezauważonym wygaśnięciem takiej umowy (nawet jeśli przeoczymy termin odnowienia, ale wcześniej nie złożyliśmy ubezpieczycielowi wypowiedzenia na piśmie, wówczas taka umowa w zdecydowanej większości przypadków odnowi się automatycznie na kolejne 12 miesięcy).
Może się jednak zdarzyć, że nasza polisa OC, choć aktualna i ważna w Polsce, okaże się niewystarczająca na wyjazd za granicę. Począwszy od maja 2004 r., czyli od daty przystąpienia Polski do UE, standardowe polisy OC wystawiane przez naszych ubezpieczycieli na samochody zarejestrowane w Polsce, z mocy prawa zapewniają ochronę nie tylko w ruchu krajowym, ale również na obszarze większości państw europejskich (przede wszystkim innych państw członkowskich Unii, choć nie tylko). W przypadku wyjazdu do jednego z tych państw (lub przejazdu tranzytowego przez ich terytorium) nie ma potrzeby zakupu żadnych dodatkowych ubezpieczeń dla zapewnienia wymaganej tam ochrony OC, nasza polisa będzie tam honorowana. Są jednak także w Europie kraje, w których ta zasada nie obowiązuje. W takim przypadku istnieje konieczność doubezpieczenia naszej odpowiedzialności, a obowiązek ten spełnić możemy w dwojaki sposób. Albo poprzez uzyskanie tzw. zielonej karty od ubezpieczyciela polskiego (jeśli jest to przy okazji nasz własny ubezpieczyciel OC, otrzymanie karty z reguły nie wiąże się z żadnymi opłatami dodatkowymi) lub poprzez zakup tzw. ubezpieczenia granicznego przy wjeździe na terytorium państwa, gdzie taka dodatkowa ochrona jest konieczna. W tym drugim przypadku umowę zawiera się już z którymś z ubezpieczycieli lokalnych w państwie, do którego wjeżdżamy, i trzeba pamiętać, że wiąże się to oczywiście z koniecznością opłaty dodatkowej składki. Zatem, planując wyjazd zagraniczny, warto zawczasu sprawdzić status kraju, do którego się udajemy, i ewentualnie zaopatrzyć się w zieloną kartę. Pozwoli to uniknąć dodatkowych kosztów zakupu polisy granicznej. Szybko można sprawdzić to na stronie internetowej, np. Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych.
Autocasco
Skoro mowa o wykorzystaniu auta służbowego do celów prywatnych, to teraz zastanówmy się nad zabezpieczeniem… pracodawcy! Głównie to on bowiem ponosi ryzyko utraty, uszkodzenia lub zniszczenia samochodu, a bez wątpienia wszyscy zainteresowani życzyliby sobie, by po wakacjach samochód nie tylko powrócił w ogóle, ale powrócił w tzw. jednym kawałku i bez skutków przykrych niespodzianek, które wyłączyłyby go z normalnej pracy. Innymi słowy, czas na autocasco.
Ta kwestia wymaga nieco bardziej starannej analizy, a to dlatego, że o ile w przypadku obowiązkowego OC warunki ubezpieczenia reguluje jednolita, wspólna dla całego rynku ustawa, to w ubezpieczeniach dobrowolnych istnieje dość daleko posunięta swoboda stron umowy co do tego, co i na jakich zasadach podlega ochronie. Z elementów, którym należy poświęcić szczególną uwagę, wskazałbym: zakres terytorialny, zakres objętych ochroną ryzyk, katalog wyłączeń odpowiedzialności, kwestię uprawnień do prowadzenia auta oraz wymogi powiadomienia o wystąpieniu szkody.
Zakres terytorialny – rzecz niezwykle istotna w kontekście zagranicznych wyjazdów wakacyjnych. Jeśli polisa AC nie obowiązuje (lub obowiązuje z ograniczeniami) na obszarze, do którego się udajemy, można pokusić się o tymczasowe, odpowiednie rozszerzenie ochrony (doubezpieczenie), co zwykle pociąga za sobą konieczność opłacenia dodatkowej składki.
Standardem rynkowym jest, że polisa AC obejmuje ochroną zdarzenia zaistniałe na terytorium całej Europy (a często również krajów basenu Morza Śródziemnego) z zastrzeżeniem braku odpowiedzialności za niektóre ryzyka (przede wszystkim kradzież samochodu) na obszarach takich państw jak Rosja, Białoruś, Ukraina czy Mołdawia. To jednak, jako się rzekło, uproszczony model standardowy, od którego w danej, rzeczywistej umowie mogą istnieć właściwie dowolne odstępstwa. Co więcej, nawet jeśli w ramach warunków ogólnych dany ubezpieczyciel oferuje ochronę zagraniczną, to niekiedy zdarza się, że ubezpieczający (nasz pracodawca lub np. leasingodawca) sam zdecydował o ograniczeniu jej do terytorium Polski. Oczywiście w zamian za nieco obniżoną składkę. W codziennej pracy wykonywanej naszym samochodem może to być całkowicie wystarczające, ale już niekoniecznie przy wyjeździe na urlop.
Zakres objętych ochroną ryzyk – to kwestia mocno powiązana z tym, o czym mówiliśmy już przed chwilą, czyli weryfikacja, jakie ryzyka podlegają ochronie, a jakie wyłączeniom. Nie zawsze bowiem decyduje o tym wyłącznie czynnik czysto geograficzny.
Zależnie od ubezpieczyciela i warunków, które zapisano w umowie, mogą różnić się postanowienia dotyczące zakresu ochrony (np. jeden zakład na terytoriach państw byłego ZSRR wyłączy tylko kradzież samochodu, a inny może na tym samym obszarze zwolnić się z odpowiedzialności również za zupełnie inne zdarzenia, włącznie z kolizją, która wydaje się przecież być zagrożeniem najbardziej powszechnym).
Katalog wyłączeń odpowiedzialności – czyli zagadnienie, któremu powinien poświęcić nieco uwagi każdy użytkownik ubezpieczonego pojazdu i to niezależnie od tego, kiedy, gdzie i w jakim charakterze ów pojazd jest użytkowany. W praktyce nie istnieje bowiem polisa, która obejmowałaby ochroną absolutnie wszystkie zagrożenia i w każdych okolicznościach bez wyjątku. Nawet jeśli ubezpieczenie AC oparte jest o formułę wszystkich ryzyk (all risk), także taka polisa i tak zawsze zawierać będzie pewien katalog zdarzeń i okoliczności, w obliczu których ubezpieczyciel będzie miał prawo skutecznie odmówić wypłaty odszkodowania. Każdy użytkownik powinien mieć świadomość istnienia takiego katalogu oraz jego zawartości. Pozwoli mu to z pewnością (przynajmniej tam, gdzie może on mieć jakiś wpływ na bieg wydarzeń) wyeliminować lub choćby ograniczyć sytuacje i zachowania ryzykowne, za których skutki on sam będzie musiał ponosić odpowiedzialność.
O kwestii uprawnień osób, które mogą prowadzić samochód, wspomniałem już na wstępie, ale tu także nie chodzi tylko o zagrożenie mandatem w razie doraźnej kontroli drogowej. Brak uprawnień do prowadzenia pojazdu ma bardzo istotne znaczenie przede wszystkim w kontekście odpowiedzialności za zaistniałe szkody, zarówno przy OC, jak i AC. W tym drugim przypadku, wielu ubezpieczycieli zastrzega sobie brak odpowiedzialności za szkody spowodowane w czasie, gdy samochód prowadziła osoba bez uprawnień. Ubezpieczyciel OC natomiast wypłaci co prawda odszkodowanie osobie poszkodowanej, ale w myśl ustawy ma prawo dochodzenia zwrotu wypłaconych kwot od sprawcy szkody, który uprawnień nie posiadał („z wyjątkiem przypadków, gdy chodziło o ratowanie życia ludzkiego lub mienia albo o pościg za osobą podjęty bezpośrednio po popełnieniu przez nią przestępstwa”). Wyjaśnijmy jednak, że nie chodzi tu bynajmniej o to, że kierowca nie ukończył kursu zakończonego egzaminem i nie uzyskał prawa jazdy. Brak uprawnień to pojęcie znacznie szersze i może obejmować takie zagadnienia jak:
Niedopełnienie pewnych warunków dotyczących standardowego prawa jazdy, takich jak przekroczenie terminu ważności uprawnień albo np. prowadzenie bez okularów, choć było to wymagane (ciekawostka – przepisy przewidują ponad 100 (!) różnych ograniczeń w prawie jazdy, związanych ze stanem zdrowia czy też zdolnościami motorycznymi posiadacza).
Brak lub nieważność dodatkowego świadectwa kwalifikacji do prowadzenia danej kategorii pojazdów (co jednak w kontekście wyjazdu urlopowego samochodem osobowym wydaje się nie mieć większego znaczenia).
Prowadzenie samochodu przez osobę z dokumentami bez zarzutu, ale w myśl polityki flotowej przedsiębiorstwa niemającą takiego prawa (i to już zdecydowanie pasuje do motywu przewodniego naszych rozważań!).
Prowadzenie samochodu w czasie, gdy prawo jazdy kierowcy było z jakiegokolwiek powodu tymczasowo zatrzymane przez właściwe organy administracyjne.
Wreszcie prowadzenie pojazdu w państwie, które nie honoruje polskiego prawa jazdy, bez wcześniejszego zaopatrzenia się w międzynarodowe prawo jazdy lub odwrotnie, prowadzenie na terenie Polski na podstawie dokumentu, którego nasze państwo nie uznaje (wystawionego np. w USA).
Warto również zwrócić uwagę na postanowienia dotyczące zasad powiadomienia policji i ubezpieczyciela o wystąpieniu szkody, powszechnie występujące w warunkach ubezpieczeń autocasco. Warto je znać i przestrzegać, ponieważ dzięki temu likwidacja szkód przebiega sprawniej i bardziej efektywnie. Ubezpieczyciel nie ma też argumentów przemawiających za ewentualnym ograniczeniem swojej odpowiedzialności.
Assistance to nie przesada
Przejdźmy teraz do kolejnego ubezpieczenia, niezwykle istotnego w kontekście podróży wakacyjnych. Nie przypadkiem właśnie u progu lata w mediach pojawia się niezwykła obfitość informacji i porad, których autorzy prześcigają się w przypominaniu o pożytkach z posiadania polisy Assistance. I nie ma w tym cienia przesady! Jakkolwiek każda niespodziewana sytuacja życiowa może być problemem, to łatwo wyobrazić sobie jak szczególnie uciążliwe będzie unieruchomienie (wypadek, awaria) samochodu w drodze na urlop, z dala od domu, a często również od wszelkiej cywilizacji.
W dostępnych na rynku polisach assistance istnieje ogromne zróżnicowanie wariantów dostępnych w ich ramach świadczeń i usług, na które możemy liczyć w razie wystąpienia niespodziewanych trudności w podróży samochodem. Standardowym minimum jest uzyskanie prostej pomocy technicznej na miejscu zdarzenia (np. wymiana koła) i ewentualnie odholowanie do warsztatu naprawczego, o ile pojazd wymaga naprawy bardziej złożonej. Na przeciwnej szali znajdą się natomiast opcje zapewniające udostępnienie pojazdu zastępczego (nawet na cały, nielimitowany określoną liczbą dni, rzeczywisty czas naprawy naszego samochodu), zakwaterowanie w hotelu, kontynuację podróży do miejsca docelowego lub powrót do miejsca zamieszkania (łącznie z pokryciem kosztów podróży samolotem). Planując podróż, szczególnie zagraniczną, należy zatem zapoznać się z zakresem istniejącej polisy i zastanowić się, czy jest on wystarczający. Warto przy tym upewnić się, czy możemy czuć się bezpiecznie nie tylko w kontekście samej listy świadczeń, ale także:
Czy polisa zapewni nam ochronę na całej planowanej trasie podróży? I to zarówno do jej końca, jak i… od początku! W pierwszym przypadku będzie to (podobnie jak w poprzednio omawianych, innych ubezpieczeniach) sprawdzenie zakresu terytorialnego i potwierdzenie, czy ubezpieczenie obowiązuje na obszarze, do którego się udajemy. W tym także czy po opuszczeniu granic Polski nadal dostępne będą wszystkie usługi, czy może tylko jakiś zawężony ich katalog? Brak ochrony ubezpieczeniowej może jednak wystąpić także na początku podróży, w sytuacji, gdy umowa zawiera klauzulę o tzw. franszyzie kilometrowej. Zapis taki zwalnia ubezpieczyciela z obowiązku zapewnienia pomocy, o ile samochód nie oddalił się jeszcze na ustaloną odległość od miejsca zamieszkania lub stałej siedziby użytkownika (zwykle 20 lub 50 km).
Czy serwis assistance zadziała w przypadku awarii, wypadku drogowego czy kradzieży, ale też w sytuacjach takich jak: brak paliwa, zatankowanie niewłaściwego paliwa, rozładowanie akumulatora czy zatrzaśnięcie kluczyków we wnętrzu samochodu.
Na co możemy liczyć, gdy w grę wchodzi już odholowanie uszkodzonego samochodu? Czy będzie to tylko transport maksymalnie na określoną odległość (albo do limitu ceny usługi), a może tylko do ściśle określonego punktu. I czy punktem tym będzie np. tylko najbliższa autoryzowana stacja danej marki, a może cel dowolnie wskazany przez użytkownika (np. inny serwis z sieci rekomendowanej przez leasingodawcę).
Czy samochód zastępczy przysługuje nam tylko wówczas, gdy po uszkodzeniu naszego pojazdu został on odholowany do warsztatu przez operatora assistance (to zastrzeżenie spotykane jest niestety powszechnie), czy również wtedy, gdy mimo uszkodzeń, ewidentnie wymagających naprawy i pozostawienia naszego auta w serwisie, udało nam się dotrzeć tam o własnych siłach.
Czy umowa ubezpieczenia nie przewiduje limitowanej liczby zdarzeń w okresie jej ważności? W takim przypadku mogłoby się okazać, że limit ten został już wcześniej wyczerpany lub istotnie uszczuplony i z tego powodu nie będziemy mogli liczyć na pomoc w podróży wakacyjnej, choć wszystkie pozostałe analizowane elementy wskazywałyby na to, że ochrona powinna obowiązywać.
NWW
Każdy, kto w życiu miał do czynienia z ubezpieczeniami komunikacyjnymi, jako kolejnego punktu na naszej liście zabezpieczeń spodziewałby się zapewne w tym miejscu kilku słów na temat standardowego ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków. Ja natomiast, może nieco przewrotnie, nie chciałbym poświęcać mu zbyt wiele uwagi. Oczywiście, jest ono cenne i pożyteczne, ale akurat w kontekście wyjazdu urlopowego, zwłaszcza poza granice kraju, wydaje się nie mieć znaczenia wyjątkowego. Tylko nieliczne, mało popularne i stosunkowo kosztowne warianty takiej polisy będą bowiem zawierać opcje szczególnie przydatne w takiej sytuacji jak np. transport medyczny do Polski, a i to raczej tylko w wyniku, jak sama nazwa wskazuje, nieszczęśliwego wypadku, ale już nie zachorowania.
Osobom udającym się na wakacyjny wypoczynek zagraniczny zdecydowanie bardziej polecałbym zakup typowej polisy turystycznej. Niepowiązanej z samochodem, ale dedykowanej konkretnym podróżującym osobom. Taką polisę można bez trudu wykupić w formie krótkoterminowej (tylko na czas samego wyjazdu), jest ona zatem względnie niedroga, a odpowiednio dobrany zakres świadczeń może być daleko bardziej przydatny w podróży zagranicznej. Zwłaszcza wtedy, gdy obejmuje ona także pokrycie kosztów niezbędnego leczenia za granicą, po nagłym wypadku lub zachorowaniu.
Ubezpieczenie Ochrony Prawnej
Na koniec ubezpieczenie, które może (choć nie musi) być powiązane z samochodem i na które chciałbym zwrócić szczególną uwagę w kontekście zagranicznych podróży wakacyjnych. Ubezpieczenie, nie da się ukryć, wciąż traktowane przez Polaków po macoszemu, niezbyt popularne, niedoceniane i rozwijające się na naszym rynku w prawdziwych bólach. Ubezpieczenie ochrony prawnej.
W ogólnym zarysie, na podstawie takiej polisy ubezpieczyciel może nam (tzn. zarówno kierowcy, jak i innym osobom z nim podróżującym) zapewnić reprezentowanie naszych interesów prawnych i ponoszenie wydatków z tym związanych, w tym takich jak: koszty postępowania przed sądem czy koszty dojazdu ubezpieczonego na rozprawy (także za granicą); koszty postępowania sądu polubownego; koszty notarialne; koszty postępowania egzekucyjnego; ewentualnie koszty poręczenia majątkowego (w formie pożyczki). Ponadto nie do przecenienia jest możliwość uzyskania całodobowej, telefonicznej porady prawnej udzielanej przez wykwalifikowanych specjalistów, służących profesjonalnym wsparciem w takich m.in. kwestiach jak: problematyka prawna związana z dochodzeniem roszczeń odszkodowawczych, spory umowne, prawo karne i prawo wykroczeń (także zagraniczne!).
Wyobraźmy sobie zatem np. prostą kontrolę drogową poza granicami kraju i konflikt z policjantem (raczej niemówiącym po polsku, a być może niekomunikującym się także w żadnym ze znanych nam języków), który za bardziej lub mniej realne wykroczenie usiłuje nałożyć na nas mandat. Czy nie warto zapewnić sobie zawczasu możliwości uzyskania wsparcia profesjonalisty w takim sporze? Warto! A teraz przypadek bardziej skomplikowany, kiedy dochodzi np. do wypadku drogowego, a w jego następstwie zostajemy postawieni przed sądem w obcym kraju. Potrzebujemy adwokata, potrzebujemy profesjonalnej redakcji niezbędnych pism, potrzebujemy wreszcie na tę rozprawę (a właściwie rozprawy, bo zapewne nie skończy się na jednej) dojechać, co wiąże się z istotnymi kosztami. Wtedy Ubezpieczenie Ochrony Prawnej będzie nieocenione.
Na sam koniec, pozwolę sobie jeszcze przytoczyć pewną mądrą sentencję, zasłyszaną gdzieś dawno, dawno temu, w początkach mojej pracy w branży ubezpieczeniowej: „Jeśli coś nie wydarzyło się nigdy przedtem albo od bardzo dawna, oznacza to tylko i wyłącznie tyle, że coraz bliższa jest chwila, gdy to coś nastąpi”. Licho nie śpi, a jak wiadomo przezorny zawsze ubezpieczony!