jak dla mnie mocne 9/10. przyjemnie się jeździ, zwłaszcza w trasie. samochód w trasie mało pali, jest wygodny, pakowny. przy złożonej kanapie na luzie można w nim nawet od biedy spać w dwie osoby (od klapy bagażnika do przednich siedzeń jest ok. 1,9m). fotele wygodne, fotel kierowcy z elektryczną regulacją odcinka lędźwiowego, kąta nachylenia siedziska itd pozwala na prawdę bardzo wygodnie ustawić sobie wszystko. w mieście tak kolorowo nie jest ale też bez tragedii. czuć masę samochodu i to że ma dosyć wysoko środek ciężkości, mało zwinny jest. przesiadłem się z merivy 1.4 i o przyspieszeniu insignii (cdti 2.0 130KM) mogę powiedzieć tyle że *JEST*, co mnie akurat bardzo cieszy (w przeciwieństwie właśnie do merivy, gdzie każdy manewr wymagał planowania, rozpędzania, analizowania) ale dupy nie urywa. wystarczy żeby komfortowo wyprzedzać leśnych dziadków. turbina się dosyć późno załącza (jakoś przy ponad 1800 obr/min) więc z niższych obrotów się dłużej będzie zbierać. elektronika typowa dla opla, intuicyjna i taka dosyć podstawowa. nawigacja to nieporozumienie więc nadal jeżdże na google maps z telefonu (nie mam apple carplay). plastiki potrafią trzeszczeć jak wściekłe ale od dzieciaka w rodzinie jeździło się oplami więc mnie to nie boli, przyzwyczaiłem się. dodam jeszcze że to nie jest małe miejskie autko, ma swoje wymiary i trzeba się przyzwyczaić jak się przesiada z czegoś mniejszego. widoczność jak dla mnie wystarczająca, ale pewnie znajdą się narzekający. czujniki parkowania robią robotę. podsumowując - jak ktoś szuka pakownego dupowozu na dłuższe wyjazdy dla rodziny to to jest dobry wybór. do jazdy głównie po mieście nie polecam (mało zwinny i dosyć długi i szeroki), osobom z bardziej "sportowymi" oczekiwaniami też nie polecam, bo jest zwyczajnie za słaby (przynajmniej w tej wersji 130KM). Insignia kombi to rzeczywiście taki bardziej autostradowy dyliżans jak już ktoś gdzieś o nim napisał. wygodny, pakowny i ekonomiczny dyliżans :)

Jak kazdy służbowy d..wóz super. Ogólnie za mało miejsca jak na wymiary zewnętrzne, bagażnik rozmiarów kompakta. Głośny przy wysokich prędkościach, szum wiatru i opon, za te pieniądze nie dopuszczalny. Za to fotel kierowcy z jego wszystkimi regulacjami rewelacja, jestem wysoki i np w passacie nie mogę sobie tak dobrze ustawić. Pozycja za kierownica i ergonomia dla mnie super. Silnik jak dla mnie za słaby, mój styl jazdy raczej b.dynamiczny, ecodriving to ostatnie co mnie interesuje to . Jesli diesel to tak ze 2,5l -3.0 z doładowaniem około 200km by już mógł być ( pompowanie mikro silników to pomyłka wg mnie)

Insignia jest moim służbowym autem od ponad pół roku. Nigdy nie byłem fanem tego auta, tym bardziej moja ocena może być obiektywna. Ogólnie mam więcej zastrzeżeń niż pochwał, porównując Insignię do poprzedniego auta - Octavii III z silnikiem 150 KM Insignia jest żółwiem z opóźnionym zapłonem. Rozczarowuje mnie silnik i turbo, które budzi się bardzo bardzo późno - auto sprawia jakby nie chciało jechać, wychodzi na bardzo wysokie obroty, ale nic poza tym się nie dzieje. Do tego insignia jest głośna jak zetor lub ursus, wciąż nie mogę się zdecydować. Jakość wykonania wnętrze pozostawia wiele do życzenia - dominują twarde jak skała plastiki, które pod najmniejszym naciskiem trzeszczą jak podłoga na strychu babci. Acha, do tego dochodzi jeszcze skrzynia biegów, która jest najgorszą z jaką miałem do czynienia (prywatna 14-letnia mazda ma płynniejsze przełożenia) - lewarek często haczy, a przy wrzucaniu wstecznego przycisk chodzi jak ten tapczan. W tym tygodniu jeździłem pożyczonym i30 w bazowej wersji - takie rzeczy w ogóle nie mają tam miejsca. Nie mogę się powstrzymać przed jeszcze jedną uwagą- wiem, że pierdoła, ale...włączniki kierunkowskazu i wycieraczek są wykonane jak w fiacie Seicento - wiem, powiecie, że przeginam, ale żeby w "pyknąć" kierunkowskaz trzeba nieźle przywalić, a ręka wcale nie znajduje ich intuicyjnie, są zbyt wysoko umieszczone. Niby szczegół, ale drażni. Żeby nie było, że jestem wyłącznie na nie, na uwagę zasługują trzy rzeczy - po prostu genialne fotele - samochodem można przejechać tysiąc kilometrów, wysiąść i otrzepać się jak J.Bond po strzelaninie. Po drugie - najlepsze w tej klasie grubość kierownicy, która leży idealnie w dłoniach. Po trzecie - naprawdę niezłe spalanie. Nie zerując komputera po 14 tys. spalanie mam na poziomie 5.8 l. Auto jest w wersji "Bangladesz" z ekranem wielkości ekranu nokii 3210, braku czujników parkowania (co w przypadku takiego wieloryba dodaje sporo pikanterii przy parkowaniu) - daje przez to doskonały przykład, że lepiej mieć wypasioną astrę niż bazową insignię. Naprawdę nie mam pojęcia za co ten samochód został onegdaj samochodem roku - myślę, że dlatego, że Angela chciała ratować wtedy opla. Podsumowując- jestem temu autu wdzięczny za zawiezienie mnie dotychczas w każde miejsce przeznaczenia bez awarii, nigdy natomiast nie podjął bym decyzji o jego zakupie. Auto zdecydowanie bardziej na autostradę niż do energicznego pokonywania dróg lokalnych.