Bardzo sympatyczne autko, bardziej na trasę niż do miasta, ale da się żyć :) 5 lat jazdy i zrobione 100 tys. km. Niestety byłem tym właścicielem na którego trafił duży ciężar jeśli chodzi o wymianę elementów, które się zmęczyły. Jeśli znaleźć egzemplarz zadbany mechanicznie, na bieżąco konserwowany, odwdzięczy się niezawodnością. Jeśli ktoś narzeka na ciągłe awarie i usterki, trafił na egzemplarz ewidentnie zmęczony życiem, a szczególnie złym traktowaniem poprzednich właścicieli. Nikt nie sprzedaje tego samochodu "bo mu się znudził". Najczęściej swoje przejeździł i lista zużytych elementów jest długa, a ich wymiana była odkładana miesiącami.

Primerę sam kupiłem w Niemczech i od razu się w niej zakochałem. Moja miłość nie pozostała odwzajemniona. Bylem z nią daleko od domu. Spędziłem w niej kupę czasu oboje pracowaliśmy ciężko ki zawsze było nam z sobą dobrze-przynajmniej ja nie mogę narzekać. Ostatnio widziałem ja już w rekach innego właściciela i dalej trzyma się świetnie.Auto cokolwiek by nie mówić pracowało u mnie w bardzo trudnych warunkach. Często ciągnęło przyczepę 2tony i radziło sobie z tym ciężarem bez wysiłku. Nigdy mnie nie zawiodło.Bylo mi w niej ciepło , wygodnie. Nie miała sporego zapotrzebowania na gaz.I to tez mnie cieszyło. Pamiętam ja czule po dziś dzień.

Jestem szczęśliwym posiadaczem nissana primery. Auto posiadam od prawie 3 lat i już coś mogę powiedzieć o nim. Jest to jeden z ostatnich niezawodnych Japońców jakie zostały wyprodukowane. Następne pseudo żółtki nie dorastają do pięt…uzasadnienie: obecnie mój nissan ma przejechane 300 tyś km, silnik mimo że zagazowany od 8 lat zdrowy nie bierze oleju, ciśnienie mimo 17 lat nie ubyło, a łańcuchowy rozrząd sprawia że silnik jest niezawodny i nie do zdarcia. Mimo tylko 90 koni dość zrywny i nie ma problemów z wyprzedzaniem, nie grzeje się i na trasie można mu zaufać. Zawieszenie wielowahaczowe dzięki czemu auto trzyma się drogi i daję wielką frajdę z jazdy. Hamulce bardzo dobrze działają w tych autach, sprzęgło starcza na wiele kilometrów i wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Od kiedy mam to auto zrobiłem 65 tyś km i jedyne co wymieniałem to: 4 stabilizatory, lewy górny wahacz, akumulator, żarówki, konserwacja podwozia i nic więcej a autko śmiga jak by dopiero z fabryki wyjechało. Wielką zaletą tego auta jest przestrzeń w 4 osoby na wakacje z torbami 1200 km nie ma problemu, a każdy kto wsiada z tyłu pierwszy raz reaguje słowami ”ile tu miejsca”. Aż dziwne że to auto obecnie można kupić za 3 tyś przy tym co się dostaję w zamian. Dziewczyna ostatnio nalega żeby zmienić auto na coś świeższego ale, ja swojego nie mam zamiaru sprzedawać, ewentualnie mógłbym podarować komuś z rodziny bo żal by było się rozstać na dobre. Plusem może jest to że tych aut nie kupowały osoby młode, które wybierały golfy, albo hondy i przez to Primery są bardziej zadbane. Jeśli słyszy się opinie że primera p10 to kupa to tylko dla tego że ktoś kupił zaniedbany egzemplarz, bo całkowicie się nie znał na aucie. Ceny części tańsze niż np. do toyoty albo hondy ale droższe niż do forda i fiata. Jeśli kupi się zadbany egzemplarz i będzie się dbać to auto odwdzięczy się w 100%