Wyższa emisja tlenków azotu również w Renault
Choć nie ma dowodów na to, iż Renault oszukiwało z premedytacją swoich klientów, francuski koncern będzie zmuszony do wprowadzenia modyfikacji w ponad 15 tys. egzemplarzy. W dalszej perspektywie sprawdzonych powinno zostać jeszcze nawet 700 tys. aut.
To efekt działań specjalnej komisji technicznej, która na polecenie francuskiego ministerstwa środowiska przeprowadza testy emisji spalin łącznie ponad 100 modeli oferowanych nad Sekwaną po tym, jak na światło dzienne wyszły nieprawidłowości z emisją spalin w samochodach koncernu Volkswagen wyposażonych w silniki wysokoprężne EA 189.
Od kilku dni głośno było o możliwych kłopotach Renault z emisją spalin w niektórych modelach koncernu. W minionym tygodniu w siedzibie firmy dokonano przeszukań. Wprawdzie nie znaleziono żadnych dowodów na próby świadomego oszustwa, ale jak widać po dzisiejszym komunikacie, nie wszystko jest w porządku.
Na początku Renault będzie zmuszone wezwać do swoich serwisów 15,8 tys. egzemplarzy modelu Captur, wyposażonych w 110-konną wersję silnika wysokoprężnego 1.5 dCi. Chodzi o dokonanie niezbędnych modyfikacji w oprogramowaniu silnika, by zmniejszyć emisję tlenków azotu podczas pracy w wysokich temperaturach. Sama procedura modyfikacji nie powinna zająć zbyt dużo czasu, co najwyżej kilka godzin.
Możliwe rozbieżności w emisji tlenków azotu mogą się jednak pojawić nawet w 700 tys. egzemplarzy różnych modeli koncernu, w których znalazły się najnowsze diesle spełniające normy emisji zanieczyszczeń Euro 6. Nie wiemy, o jakie modele chodzi, ani o jakie wersje silnikowe. Wiadomo, że jak w przypadku Captura, nieprawidłowości dotyczą emisji NOx. Renault zapowiedział, że przeprowadzi plan naprawczy w tych modelach, ale również i tu nie znamy jeszcze żadnych szczegółów.
Renault nie jest jednak jedynym koncernem, w którym komisja techniczna znalazła rozbieżności w ilości wydalanych zanieczyszczeń. Zbyt dużą emisję w stosunku do oficjalnie publikowanych danych wykryto także w modelach Forda i Mercedesa. A to być może dopiero początek, gdyż jak dotąd przebadano dopiero nieco ponad 20 proc. planowych modeli.