VI runda WMMP, Tor Poznań - najszybciej!
Znów weekend na torze, niedługo po rozegranych wspólnie WMMP Alpe Adria Championship park maszyn Toru Poznań opanowali motocykliści walczący o punkty i tytuły w naszych krajowych Mistrzostwach, oraz klasach pucharowych. Było to przedostatnie spotkanie najszybszych polskich motocyklistów w tym sezonie przed finalową rundą WMMP zaplanowaną na wrzesień.
<p style="text-align: justify;"><span class="wstepniak">I znów weekend na torze. Niedługo po rozegranych wspólnie <strong>WMMP</strong> Alpe Adria Championship park maszyn Toru Poznań opanowali motocykliści walczący o punkty i tytuły w naszych krajowych Mistrzostwach oraz klasach pucharowych. Było to przedostatnie spotkanie najszybszych polskich motocyklistów w tym sezonie przed finalową rundą <strong>WMMP</strong> zaplanowaną na wrzesień.</span><br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Wszyscy, którzy ściągnęli na tor w środowy wieczór, pocałowali szlaban. Zgodnie z zarządzeniem Dyrektora Zawodów, Jacka Molika, wjazd na tor po godzinie 18:00 był płatny całe 120 zł. Niektórzy wściekli pouciekali do hoteli, inni wjechali na łaskawie udostępniony parking sąsiadujący z terenem giełdy samochodowej i gnieździli się w busach, więksi szczęściarze w kamperach lub przyczepach kempingowych – bez prądu, dostępu do wody czy toalet. Do tego zaczął padać rzęsisty deszcz i temperatura powietrza spadała z minuty na minutę. „Ciepłych” słów pod adresem osób odpowiedzialnych za taką sytuację nie brakowało. OK, rozumiemy zarządzenia, widocznie ktoś skopiował pomysł z toru w Brnie, ale zapomniał przy tym, że tam informacja o zakazach wjazdu na teren obiektu podawana jest z dużym wyprzedzeniem, podczas kiedy u nas jest to niejaka loteria – jeśli ktoś nie odnajdzie na stronie AW regulaminu uzupełniającego, nie będzie miał zielonego pojęcia, że na bramie toru odmówi mu się wstępu lub będzie musiał zabulić hotelową stawkę za wjazd do parku maszyn. Tak szybko licząc, wychodzi na to, że całe wpisowe pokrywa chyba koszty wywozu szamba i zużytego przez zawodników prądu o małym natężeniu (z gniazd idzie tak słabo, że koce grzewcze chwilami nie dają rady prawidłowo grzać opon). W czwartkowy poranek, od około 6:00, rozpoczęła się gorączkowa krzątanina, rozkładanie namiotów, rozpakowywanie przyczep i ciężarówek; wszystko, aby zdążyć na treningi, które startowały od południa. Nie wszystkim się ta sztuka udała. Ogólnie na torze nie pojawiało się wielu zawodników, w niektórych treningach jeździło po kilka motocykli. Część zawodników odpuściła sobie czwartek, skupiając się na piątkowych wolnych sesjach treningowych. Pogoda dopisywała, chociaż deszczowe chmury pojawiały się na niebie, jednak deszcz padał jedynie wieczorami.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Niespodzianek czas<br />
</span>Pierwsza od GRANDys Duo. Jak można wywalczyć tytuł Mistrza Polski w klasie, gdzie team nie miał do tej pory żadnego zawodnika? Należy iść po rozum do głowy i zaprosić lidera klasyfikacji Supersport, Słoweńca, Marko Jermana, który zgarniał punkty na Daytona 675, wsadzić go na Suzuki GSXR 600 i wystawić w wyścigu. Tak też postąpił menadżer zespołu, Jacek Grandys. Jerman dosiadł ubiegłorocznego motocykla Kenny’ego Foraya i rozpoczął treningi. Od początku wiadomo było, że rozgrywka w klasie Supersport nie będzie tak prosta, jak na początku wszyscy się spodziewali, licząc na pojedynki Bukowskiego i „Mikro Szkopka” z wyraźnym udziałem Kałdowskiego, pozostającego nadal skutecznym zawodnikiem, szczególnie na naszym podwórku. Drugi surprise to Paweł Szkopek, który w dalszym ciągu dosiadał „pohagowej” R1 ze słowackiego Biliracing. Jak się okazało, ma jej używać do końca tego sezonu, aby jak najskuteczniej walczyć o tytuł Mistrza Polski. Kolejne zaskoczenie to Mateusz Korobacz na motocyklu. Po urazie głowy, którego doznał podczas poprzedniej rundy, Korobacz uparcie decydował się na walkę o punkty, padając na twarz po treningach i przepłacając jazdę tragicznym samopoczuciem. Walka walką, zdobywanie punktów może poczekać, a Mateusz, w mojej skromnej ocenie, powinien przede wszystkim zadbać o zdrowie.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Superstock 600 Junior / Supersport</span><br />
Połączone wyścigi dwóch klas motocykli o pojemności 600 ccm to wielka frajda i spora dawka emocji dla kibiców. Juniorzy, jak widać po wynikach, wcale nie ustępują pola bardziej doświadczonym jeźdźcom, jednak czołówka wyścigu należy do maszyn klasy Supersport. Ale w całej stawce coś się dzieje i w ciągu kilkunastu okrążeń wyścigu rozgrywane są pojedynki pomiędzy zawodnikami. W sobotę koncertowo pojechali „Buła” i Jerman, a Marek Szkopek dał z siebie wszystko, kiedy po słabym starcie gonił czołówkę, wykręcając jednocześnie najszybsze kółko w wyścigu i ustanawiając nowy rekord okrążenia dla 600-tek. Pod koniec wyścigu „Mikro” znacznie odrobił stratę, niewiele w sumie tracąc do pierwszej dwójki. Wygrał Marko Jerman, a za nim linię mety przekroczył Daniel Bukowski. W klasyfikacji Superstock 600 Junior bezkonkurencyjny okazał się <strong>Artur Wielebski</strong>, deklasując konkurentów i wykręcając „życiówkę”. Za jego plecami przez cały wyścig trwała zażarta walka pomiędzy Kubą Wróblewskim a Sebastianem Zielińskim. Ci dwaj juniorzy dostarczyli widzom sporej dawki adrenaliny, idąc wręcz na noże na każdym zakręcie. Na finiszu Kuba musiał jednak uznać wyższość „Zioła” i zadowolić się trzecim stopniem podium. Pecha miał Patryk Kosiniak, który mocno „wyglebił” na kwalifikacjach i przez cały wyścig zmagał się z wesołą elektroniką motocykla, która raz działała, a innym razem płatała figle, odłączając quickshifter lub przerywając zapłon. <br />
</p>
<p style="text-align: justify;">W niedzielę działo się jeszcze ciekawiej, chociaż zabrakło w stawce Artura Wielebskiego. „Arti” padł na początku wyścigu na Sławiniaku, grzebiąc w żwirku nadzieje na powtórkę sobotniego sukcesu. Pałeczkę przejął Wróblewski, drąc jak zły i nie dając Zielińskiemu najmniejszych szans na walkę o zwycięstwo. W Supersport czołówka toczyła wojnę. Widać było, że Jerman ma największe szanse na zwycięstwo, ale zarówno Marcin Kaldowski, jak i Daniel Bukowski nie zamierzali odpuszczać. „Kałdoś” szykował jakiś niecny plan pokonania Słoweńca w walce o pierwszą lokatę, jednak wszystkie zamierzenia legły w gruzach, kiedy w jednym z zakrętów nie wszedł mu bieg i stracił szanse na dojście uciekających Buły i Jermana, puszczając jednocześnie przodem, bez walki Marka Szkopka. A „Mikro” do końca wyścigu zdołał dogonić Bukowskiego, wyprzedził go i rozpoczął pogoń za Marko. Potwierdził tym samym słowa Mariusza Grandysa, który w sobotni wieczór stwierdził, że Marek jest jedynym z Polaków zdolnych zwyciężyć z Jermanem w wyścigu. Ot, taka mała ciekawostka zasłyszana w parku maszyn. I faktycznie tak się stało. Na ostatnich 200 m wyścigu „Mikro” opóźnił mocno hamowanie, wszedł szybciej od Jermana w zakręt, wykorzystując jednocześnie błąd Słoweńca, który obejrzał się przez ramię i metę przekroczył o 0,2 s wcześniej (połowa przedniego koła) od konkurenta, triumfalnie potrząsając głową. Wiele osób było mocno zdziwionych tym faktem, a najbardziej chyba Jerman, który przez dłuższą chwilę nie wiedział co się stało. Depot zawrzało od owacji, tak samo jak trybuny. Jak się okazuje, zwycięstwo Polaka potrafi łączyć ludzi z różnych teamów. Warto wspomnieć też o znakomitej jeździe Mariusza Kondratowicza, który w sobotę nie odpuszczał długi czas. Dobrze przygotowany sprzęt oraz kondycja wypracowana w motocrossie robią swoje. Jeśli Mariusz, „chłop z Mazur”, zyska więcej doświadczenia, będzie ciężkim orzechem do zgryzienia dla wielu zawodników z czołówki naszych wyścigów. I oby się tak stało, bo rozgrywki będą coraz ciekawsze, a świeża krew jest zawsze mile widziana. W klasie Juniorskiej zaznacza tez swoją obecność Mateusz Bińkowski. W niedzielę, trochę korzystając z pecha Wielebskiego i nieobecności Korobacza (Mateusz odpuścił jednak start w drugim wyścigu), wskoczył na trzeci stopień podium. Brawo!<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Przypomnieć należy też, że podczas połączonych biegów obu klas Superstock 600 Juniorzy zdobywają punkty w klasyfikacji Supersport. Nie zagrożą tu czołówce, ale są w stanie zawstydzić kilku starszych kolegów.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Superstock 1000 / Superbike</span><br />
Słonecznie, gorąco, ale chłodny wiaterek też dawał radę. Tak było w sobotę. Paweł Szkopek zdobył pole position. Za nim pierwszą linię startową uzupełnili zagraniczni goście: Jerman (start w dwóch klasach), Meklau i Giabbani. Wiadomo było jedno – nie ma litości, gra się toczy o wszystko. Marko popisał się pięknym startem, prowadząc przez chwilę stawkę. Andy i Gwen chcieli za wszelką cenę dogonić drugiego w stawce Pawła, co temu znacznie utrudniłoby życie i zwycięstwo. I wtedy Szkopek udowodnił, że „trochę” potrafi jeździć – ustanowił nowy rekord toru (1:33:214) i osiągnął zwycięstwo absolutne. Kolejny na mecie, Gwen Giabbani, który w trakcie wyścigu stoczył znakomitą walkę z Jermanem na CBR 1000RR i <strong>Andy Meklau</strong>, jadącym w Superstock, stracił do Pawła prawie 16 s! Wyglądało to jak istna rzeź niewiniątek, szczególnie na dublach. Po raz kolejny słowa uznania kieruję w stronę Waldka Chełkowskiego, który – startując po raz pierwszy w klasie Mistrzostw Polski (STK 1000) – pokazuje, że ściganie z takimi wyjadaczami, jak Oskaldowicz, Badziak czy nawet Irek Sikora nie stanowi dla niego większego problemu. Udowadnia to w każdym wyścigu i pokazuje, jak znakomicie dogaduje się ze swoim BMW S 1000RR.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">W niedzielę wszyscy szykowali się na powtórkę z sobotniego wyścigu, czyli zwycięstwo Szkopka. I od początku wszystko na to wskazywało. Paweł szybko objął prowadzenie, wyskakując na pierwszym kółku przed Gwena Giabbaniego i Andy’ego Meklau, pogonił i wyprzedził Jermana, który musiał zjechać do boksu ze względu na awarię sprzętu. W ciągu jakichś dziewięciu kółek Szkopek wypracował sobie około 12-sekundową przewagę nad kolejnym zawodnikiem w stawce. Podczas dziesiątego okrążenia silnik w jego motocyklu odmówił posłuszeństwa i Paweł wypadł z gry, stając koło Sławiniaka. Wpadł jeszcze na szatański pomysł dopchnięcia motocykla do linii mety i zarobienia kilku punktów, ale wirażowi w międzyczasie zepchnęli jego R1 do namiotu odbioru technicznego. Pod nieobecność Szkopka i Jermana <strong>Andy Meklau</strong> i Gwen Giabbani nie mieli problemów ze zwycięstwami w swoich klasach, a podium uzupełnili polscy zawodnicy. W STK 1000 na drugim podium stanął <strong>Adam Badziak</strong>, a na trzecie miejsce wskoczył Piotrek Betlej. W SBK drugi był Irek Sikora, a trzecią lokatę zajął wiecznie uśmiechnięty Bartek Wiczyński. Na starcie wyścigów zabrakło Huberta Tomaszewskiego, który, po rozstaniu z zespołem GRANDys Duo, przesiadł się na powrót na swoją ubiegłoroczną Hondę. Niestety, w ten weekend „hubertowa” CBR 1000RR w specyfikacji Superbike nie miała najwyraźniej ochoty na współpracę i „Rzeźnik” musiał odpuścić starty. Jednocześnie Andy, wygrywając niedzielny bieg, „przyklepał” sobie tytuł Mistrza Polski w Superstock 1000 i podczas ostatniej rundy stanie zapewne w szranki, ale swoim motocyklem w specyfikacji Superbike.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Wrześniowa runda przyniesie jeszcze kilka rozwiązań, bo w chwili obecnej przewaga Pawła Szkopka nad Gwenem Giabbani stopniała do 16 punktów i jeszcze wiele może się wydarzyć. Ciekawie też będzie w Supersport, gdzie swoją obecnością namieszał Jerman, ale przy tym Marcin Kałdowski ma wciąż chęć na sukcesy i jak najlepsze pozycje, chyba niezależnie od tego, czy „Buła”, jego zespołowy kolega, na tym zyska, czy też straci. „Mikro” zapowiada walkę do końca, więc okazać się może, że finałowa klasyfikacja sezonu będzie zupełnie inna od przewidywanego „prowizorycznego podium” (cytat A. Wajda – komentarze do wyścigów). Jerman zapewne zdobędzie tytuł, ale pojawia się pytanie: który z naszych na którym stopniu podium stanie? Nie trzeba do tego magisterium z matematyki, żeby obliczyć, jak wszystko może wyglądać w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu. Jest wielce ciekawie i robi się gorąco.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Pucharowo z marką</span><br />
Wesoło było w <strong>CBR 125</strong> Cup, gdzie zwyczajowo już nie zabrakło zawodników ze statusem VIP. W wyścigach uczestniczyli <strong>Adam Badziak</strong> i Szymon Kaczmarek, młody wychowanek tej klasy, o którego tegorocznych dokonaniach pisaliśmy już przy okazji poprzedniej rundy <strong>WMMP</strong> i AAC w Poznaniu. A przy okazji wyobraźcie sobie Adasia na maleńkiej CBR…<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">W Hornet Cup w sobotę pojawił się Paweł Szkopek, który przy okazji ustanowił nowy rekord dla tej klasy (1:46:616). W niedzielę natomiast podziwialiśmy Tomka Kędziora, w tym sezonie nie startującego w wyścigach po odniesionej na początku roku poważnej kontuzji kręgosłupa i barku.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">O BMW Powermed RR Cup krótko – Waldi Chełkowski zamiata, a po piętach depcze mu Małecki. Panowie „zleli” VIP-a, Janusza Oskaldowicza. Albo to przesympatyczny „Profesor” dał im fory… :)<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Ciekawie dzieje się też w pucharze markowym GSXR. Muszę przyznać, że szacunek należy się Krzysztofowi Konarzewskiemu, który uparcie startuje zarówno w pucharze Suzuki, jak i w Pucharze PZM w klasie Rookie do 600. I tam, niestety, poległ w niedzielnym wyścigu…<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Więcej informacji na temat pucharów markowych znajdziecie w <a href="http://www.motogen.pl/sport/wmmp/">informacjach prasowych podawanych przez organizatorów</a>.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Puchar Polski</span><br />
Pierwszy zdobywca Pucharu Polski już jest. Został nim Adrian Pasek, który już na rundę przed końcem rozgrywek, dzięki pasmu zwycięstw, zagwarantował sobie najwyższe pudło na koniec sezonu w klasie Rookie 600. Niedzielne podium uzupełnili Mateusz Gołek i Natalia Florek. 600-tki jakoś nielicznie obstawiły tym razem pola startowe albo ma się takie wrażenie po tym, jak w klasie pucharowej nie brakowało zagranicznych zawodników, szczególnie na rundach w Czechach i na Słowacji. Lekko dramatyczny przebieg miał wyścig Rookie 1000, który został przerwany i po dłuższej chwili zakomunikowano, że ze względu na warunki panujące na torze (nawierzchnia mocno zanieczyszczona olejem) nie zostanie on wznowiony, a zawodnicy będą mieli przyznaną połowę punktów.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Kontrowersje</span><br />
Na początku pisałem już o środowej opłacie wjazdowej. Przy wpisowym, które ogólnie nie należy do najniższych, to już zgroza. Może osoby odpowiedzialne i decyzyjne przemyślałyby swój pomysł w tej sprawie? Na wyścigi jadą ludzie z różnych stron kraju. Niektórzy mają chęć wyspać się w ludzkich warunkach, specjalnie wcześniej zamawiają przyczepy kempingowe, za które będą musieli zapłacić niezależnie od tego czy w nich śpią, czy koczują gdzie popadnie! Trochę litości i zrozumienia! Nie każdy ma szanse dotrzeć do parku maszyn do 18:00 czy nawet do 22:00.</p>
<p style="text-align: justify;">O ile w klasach mistrzowskich panuje jako taki prządek z numerami startowymi zawodników, to chwilami w pucharowych rozgrywkach (Puchar Polski) zdarzają się „babole”, skutkujące tym, że zawodnik szuka swojego miejsca przed startem wyścigu, a sędzia skłonny jest kazać mu opuścić tor. Czy tak ciężko nanieść poprawki, jeśli ktoś uprzednio zgłasza nieprawidłowości w Biurze Zawodów?</p>
<p style="text-align: justify;">Przepływ informacji u wirażowych nie jest czasami tak szybki, jak być powinien, a nasi zawodnicy nie zawsze stosują się do pokazywanych flag, szczególnie podczas dubli, które mają miejsce w wyścigach. Głownie chodzi tu o klasy mistrzowskie. Wiele mówiło się o tym, że być może niedzielny wyścig Supersport miałby inny finał, niż miał i zwycięzcą zostałby Jerman, gdyby nie dublowani zawodnicy. Teraz to będą czyste dywagacje, jednak sędziowie zawodów powinni zwracać na pewne sytuacje baczniejszą uwagę i wyciągać wobec wszystkich winnych konsekwencje.</p>
<div style="page-break-after: always;"><span style="display: none;"> </span></div>
<p style="text-align: justify;">Bałagan panujący w Biurze Zawodów, wspólnie z niezwracającym na to co się do niego mówi komentatorem, spowodowały małą katastrofę podczas wręczania nagrody sponsorskiej w klasie Superstock 600 Junior. Nagrodę fundowaną przez firmę Palio S.A. potraktowano iście po macoszemu. Na szczęście, w sobotę pamiątkowe trofea zdołał wręczyć nasz przyjaciel, Maciej Łoziński z Pirelli, ale symboliczny czek dla zwycięzcy zaginął i, jak się finalnie okazało, został spożytkowany do zatkania jakiejś dziury w pawilonie Dyrekcji Toru. W niedzielę długo szukano kolejnych trofeów, które ktoś z obsługi schował i nikt nie miał pojęcia gdzie są. Na szczęście, znalazły się we właściwym momencie.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><span class="srodtytul">Boże, błogosław Bogdana!!!</span><br />
Od wielu lat wszyscy odwiedzający wyścigi motocyklowe przyzwyczaili się do obecności przesympatycznego komentatora wyścigów, Bogdana Wolnego. Niestety, jeden jedyny raz przypadek losowy zmusił go do opuszczenia poprzedniej rundy <strong>WMMP</strong>. Wszyscy szykowali się, że pod koniec sierpnia usłyszą najbardziej legendarny tekst toru: „kilka taktów muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej”. Jednak nie. Znów trzeba było znosić komentarze na niskim poziomie, wygłaszane zbyt cicho i grobowym głosem, pełne pomyłek w nazwiskach zawodników! Przez dwa dni udało mi się zanotować kilka co ciekawszych tekstów, które, pozwolicie, przytoczę i dodam własny komentarz:<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„Marek Szkopek nie dopuścił Jermana do patelni”</b> – w wyścigu Superbike jechał, oczywiście, Paweł. Marek skręcał się ze śmiechu w depot, podobnie jak reszta ludzi. I jeszcze jedna sprawa – do jakiej patelni Marko Jerman nie został dopuszczony?!<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„Zakręty specjalnie zostały ułożone nie na prostej”</b> – cóż za przedziwne stwierdzenie! Chociaż faktycznie, zakrętów na prostej nie doszukaliśmy się…<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„Idzie parówa”</b> – wyjaśniamy: chodziło o pogodę.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„Karabin Maszynowy Michał Pernach”</b> – fakt, „Perek” czasami „nadaje” z prędkością karabinu, ale o co konkretnie szło?<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„<strong>Andy Meklau</strong> ma jakiś interes”</b> – wiadomo, że ma. W końcu jest facetem. Chyba że ktoś tu wie więcej lub odnosi się do znakomitej znajomości codziennych biznesów sympatycznego Austriaka…<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>„Paweł Szkopek, niestety, wyprzedził Gwena”</b> – najbardziej żenujący i beznadziejny tekst weekendu. Wydawałoby się, że komentator powinien być bezstronny, ale dał chyba upust jakiejś niechęci do polskiego zawodnika, skoro ten „niestety” wyprzedził Gwena.<br />
</p>
<p style="text-align: justify;">Ech… Bogdanie, wracaj!!!<br />
</p>
<p style="text-align: justify;"><b>Redakcja MOTOGEN.pl składa gratulacje Mistrzowi Polski w klasie Superstock 1000, <strong>Andy Meklau</strong>, oraz Jackowi Grandysowi, właścicielowi i menadżerowi zespołu GRANDys Duo. Brawo! Życzymy kolejnych sukcesów!</b></p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;">Pełne wyniki rundy: <a href="http://chronopn.neostrada.pl/10_M_POZ_9.HTM">LINK</a></p>
Olaf Popanda