Vencer Sarthe - supersamochód z Holandii
Szczerze mówiąc, bardzo lubimy supersamochody kompletnie nieznanych marek i manufaktur. W tym przypadku mamy do czynienia z autem z Holandii - kraju, który raczej nie ma burzliwej historii motoryzacyjnej. Jak prezentuje się Vencer Sarthe?
Supersamochody nieznanych marek to okazja do oceny podobieństwa, szans i porównań do istniejących już konkurentów. W przypadku Vencera Sarthe tych porównań może być sporo, tym bardziej, że producent mierzy dość wysoko i chce konkurować z najlepszymi. Czy to się uda?
Szczerze mówiąc, szanse są dość duże, ale rewolucji na rynku superaut raczej nie będzie. Auto jest standardowe, jak na ten rynek, i nie wnosi do tematu wiele nowego. Nadwozie auta wykonano ręcznie z włókna węglowego, zaś za podstawę służy rama przestrzenna stworzona z rur chromowo-molibdenowych.
Z przodu zamontowano 19-calowe, z tyłu zaś 20-calowe obręcze z lekkich stopów. Jeśli chodzi o stylistykę auta, jest bardzo dobrze, ale prawdopodobnie znamy tego przyczynę. Przód auta bardzo mocno przypomina połączenie McLarena F1 oraz MP4-12C. Linia boczna pojazdu zaś kojarzy się z Noble M600. Tak czy inaczej, Vencer Sarthe wygląda dobrze.
Moc 510 KM płynie z zamontowanego centralnie silnika V8, zaś moment obrotowy sięga 650 Nm. Napęd przekazywany jest na tylne koła za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni manualnej oraz dyferencjału o ograniczonym uślizgu. Taka mieszanka sprawia, że auto o wadze 1390 kg przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie 3,8 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 326 km/h.
Zdaniem producenta, auto będzie wykonane w limitowanej liczbie egzemplarzy. Niestety nie wiadomo jaka to liczba, ani ile trzeba będzie wyłożyć za to ciekawe auto. Czy polska Arrinera ma się czego obawiać?