Toyota z silnikiem wodorowym już za dwa lata?
Być może już wkrótce na rynku pojawi się auto potencjalnie przełomowe - napędzana wodorem Toyota o przyzwoitych parametrach. Czy będzie to tylko droga ciekawostka, czy może początek końca ery samochodów elektrycznych i hybrydowych?
Droga od zamysłu do wersji produkcyjnej była bardzo długa, trudna, pełna pułapek i najróżniejszych przeszkód. Samochód napędzany wodorem to zdaniem wielu osób prawdziwa płachta na byka dla koncernów paliwowych oraz cud dla ekologów, ekonomistów i być może, również dla kierowców. To byłby prawdziwy przełom - ekolodzy i kierowcy zadowoleni z tej samej technologii, bez uszczypliwości i wzajemnych oskarżeń.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już w 2015 roku na rynku pojawi się nowe dzieło Toyoty, czyli samochód z silnikiem napędzanym wodorem. Początkowo auto było zapowiedziane pod postacią modelu koncepcyjnego FCV-R. Ostateczna wersja zadebiutuje prawdopodobnie na Salonie Samochodowym w Tokio i będzie bazowała na zmodyfikowanej platformie podłogowej z Toyoty Sai oraz Lexusa HS 250h.
Jeśli chodzi o napęd, auto będzie korzystało z około 5 kilogramów skompresowanego wodoru. Taka ilość powinna wystarczyć na przejechanie aż 500 kilometrów na jednym napełnieniu. To dopiero zapowiedź, eksperyment, pierwsza próba, a już bije na głowę samochody elektryczne, przynajmniej pod względem zasięgu. Ponadto nabijanie zbiornika wodorem trwa około 3 minut, a nie 10 godzin - tyle mniej więcej zajmuje naładowanie do pełna akumulatorów w samochodzie elektrycznym.
Bardzo ciężko opanować sarkazm pisząc o samochodach elektrycznych, które mimo kilku lat na rynku nadal są bardzo niedoskonałe i po prostu nie są w stanie w pełni zastąpić auta konwencjonalnego. Owszem, auto z napędem elektrycznym może być ciekawą alternatywą dla auta miejskiego - krótkie dystanse, spore możliwości awaryjnego doładowania akumulatorów etc. Ale jeśli ktoś chciałby wyjechać za miasto, musi obliczać dystans, gdyż zasięg rzadko kiedy pozwala na dojazd do odległego miejsca. No chyba, że ktoś po drodze zatrzyma się w hotelu na kilkanaście godzin, aby doładować baterie.
Niewiele jest informacji na temat nowego modelu, ale prawdopodobnie silnik będzie w stanie wygenerować przyzwoite 136 KM zaś koszt auta nie powinien przekroczyć 50 tysięcy dolarów. Zdaniem Toyoty, do 2020 roku swoich nabywców znajdzie kilkadziesiąt tysięcy samochodów napędzanych wodorem. Wszystko wydaje się bardzo piękne, ale gdzieś tkwi jakiś haczyk. A jakie Wy macie zdanie na temat tego typu aut?
Fot. Toyota FCV-R Concept