Tesla przed sądem oskarżona o spowodowanie śmierci kierowcy
Firma Tesla została pozwana przez rodzinę 50-letniego kierowcy, który zginął, prowadząc Teslę Model 3 i korzystając podczas jazdy z systemu Autopilot. Według rodziny oraz oskarżyciela winny jest producent samochodu, gdyż system nie zadziałał poprawnie i nie wyhamował auta.
Do zdarzenia doszło 1 marca br. na Florydzie. Jeremy Beren Banner, kierując Teslą Model 3, wbił się w jadący przed nim pojazd ciężarowy. W wyniku zderzenia oderwany został dach samochodu Bannera, a samo auto pokonało jeszcze kilkaset metrów (zdjęcie przedstawia Teslę Model 3 w czasie testów zderzeniowych Euro NCAP). Kierowca zginął na miejscu.
Jak wykazało wstępne śledztwo Narodowej Rady Bezpieczeństwa (NTSB), Tesla uderzyła w ciężarówkę z prędkością ok. 109 km/h. Na ok. 10 sekund przed zderzeniem kierowca włączył Autopilota, zaś na 8 sekund przed wypadkiem system przestał wykrywać ręce kierowcy na kierownicy. Według śledczych nie wykryto żadnych oznak rozpoczęcia hamowania przed samym uderzeniem, co oznacza, że ani kierowca, ani samochód w ogóle nie zareagowali na zbliżające się niebezpieczeństwo.
Przypomnijmy, że według instrukcji, jaka jest dołączana do każdej Tesli, kierowca nawet w trybie autopilota powinien jednak trzymać ręce na kierownicy. Gdyby się więc okazało, że Banner nie zastosował się do tego zalecenia, szanse na odszkodowanie wyraźnie by zmalały. Z drugiej jednak strony, jak przekonują zajmujący się tą sprawą eksperci rynkowi, takie ostrzeżenie może się pojawić także w sytuacji, gdy kierownica nie jest trzymana zbyt mocno. Szczegółowe dochodzenie potrwa co najmniej do końca bieżącego roku.
Obecny przypadek jest już czwartym potwierdzonym śmiertelnym wypadkiem za kierownicą Tesli z włączonym autopilotem. Również rodzina poprzedniej śmiertelnej ofiary zdecydowała się pozwać Teslę o spowodowanie śmierci Wei Hunga.
Jeżeli sąd orzeknie, że producent aut jest winny spowodowania śmierci, może mieć to bardzo duży wpływ nie tylko na samą Teslę, ale również na przyszłość pojazdów autonomicznych. Inni poszkodowani bądź ich rodziny będą mogły, przynajmniej na terenie Stanów Zjednoczonych, powołać się na ten precedensowy wyrok, a to wymusi na producentach samojeżdżących aut zastosowanie jeszcze lepszych zabezpieczeń. Z całą pewnością wydłuży to w czasie upowszechnienie się tego typu pojazdów.