Szykują się zmiany w przepisach - co nas czeka?
Niemal wszyscy kierowcy poruszający się po drogach publicznych będą musieli stawić czoła nowym przepisom. Oczywiście muszą martwić się jedynie ci, którzy przepisy traktują z odpowiednią dozą ignorancji. Jakich zmian możemy oczekiwać w 2012 roku?
Głównym założeniem nowych przepisów jest utemperowanie zapędów niektórych kierowców, którzy lubią dla zasady złamać kilka przepisów drogowych dziennie. Nowe przepisy będą o wiele bardziej rygorystyczne, dzięki czemu krewcy kierowcy mogą o wiele szybciej stracić swoje uprawnienia do kierowania, lub wreszcie nauczyć się bezpiecznej i odpowiedzialnej jazdy.
Oczywiście zmian jest dość dużo, a niżej prezentujemy te najbardziej dotkliwe dla kierowców:
- Miłośnicy rozmów przez telefon bez zestawu głośnomówiącego, dostaną 5 punktów karnych i 200 złotych mandatu.
- Za brak zapiętych pasów czeka kara 4 punktów oraz 100 złotych.
- Rodzice, którzy zapomną o foteliku dla swojej pociechy dostaną w zamian 6 punktów karnych, a jako dodatek zapłacą 150 złotych.
- Kierowcy, którzy są na tyle leniwi by wykorzystywać miejsce dla niepełnosprawnych, nie mając do tego uprawnień zapłacą 500 złotych, a do ich kolekcji dołączy 5 punktów karnych.
- Najmocniej komentowaną zmianą jest z pewnością przepis mówiący o wyprzedzaniu na przejściach dla pieszych. Kierowca, który doprowadzi do takiej sytuacji dostanie 10 punktów i 200 złotych. Jeśli kierowca wymusi pierwszeństwo na pieszym stojącym na przejściu, otrzyma kolejną "dychę", a z portfela zniknie 350 złotych.
- Na baczności muszą się mieć również amatorzy autokuligów - holujący sanki za swoim samochodem dostaną 5 punktów karnych.
O ile przepisy dotyczące kar są zrozumiałe, to już niektóre zasady dotyczące osób, które nie mają jeszcze uprawnień wydają się bardzo surowe. Z drugiej strony jednak nie każdy dorósł mentalnie do odpowiedzialności, jaka spoczywa na nim na drodze. Przechodząc do rzeczy, przyszli kierowcy będą musieli m.in.:
- Zmierzyć się na egzaminie z symulacjami drogowymi, co ma nauczyć prawidłowych reakcji podczas rzeczywistej jazdy. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom dot. wejścia nowych przepisów w lutym br. nowe zasady pojawią się dopiero w 2013 roku. Według nowych zasad, przyszły kierowca nie będzie już mógł uczyć się pytań i odpowiedzi na pamięć. Ponadto czas na zaznaczenie prawidłowego zachowania widocznego na ekranie komputera będzie ograniczony do 10 sekund.
- Kolejną zmianą będą odpowiedzi na pytania teoretyczne. Na szczęście dla adeptów, nie będzie już pytań wielokrotnego wyboru, a tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Niestety na zaznaczenie odpowiedniej odpowiedzi będzie tylko 30 sekund, a późniejsza poprawa ewentualnego błędu będzie niemożliwa.
Dodatkowo, od 2013 roku młodzi kierowcy będą musieli:
- Być na dwuletnim okresie próbnym po uzyskaniu prawa jazdy. Jeżeli w tym czasie początkujący kierowca popełnia dwa wykroczenia, będzie musiał przejść badania psychologiczne i kurs reedukacyjny i zostanie mu o kolejne dwa lata wydłużony okres próbny. Po popełnieniu trzech wykroczeń, przez kolejne dwa lata będzie "na cenzurowanym", a w celu poprawienia umiejętności jazdy, będzie musiał ponownie zdać egzamin na prawo jazdy.
- Oprócz tego początkujący kierowca będzie musiał przez pierwsze osiem miesięcy jeździć samochodem ze specjalnym zielonym listkiem, który ma informować pozostałych użytkowników drogi o jego drogowych początkach.
- W okresie próbnym, przed upływem ósmego miesiąca od daty otrzymania dokumentu, kierowcy nie będą mogli przekraczać 50 km/h w obszarze zabudowanym, 80 km/h poza nim oraz 100 km/h na autostradzie i drodze ekspresowej.
- Pomiędzy 4 a 8 miesiącem kierowca będzie musiał przejść dodatkowe szkolenie, zarówno teoretyczne, z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, jak i praktyczne, z zakresu doskonalenia techniki jazdy.
Trzeba przyznać, że nowe przepisy, szczególnie dotyczące młodych kierowców wydają się bardzo restrykcyjne. Może aż za bardzo? Jedno jest pewne, wielu młodych kierowców wyjeżdża na ulice jak na tor z przeszkodami, a ilość wypadków z ich udziałem jest zatrważająca. Może to jednak dobry krok?