Suzuki nie planuje następcy dla Kizashi?
Ze względu na przeciętną sprzedaż, Suzuki nie planuje (prawdopodobnie) następcy dla modelu Kizashi. Informację taką podał przedstawiciel japońskiej marki, Masaaki Kato. Sprawdźmy, jak producent tłumaczy ten krok.
To trochę szkoda, gdyż Suzuki Kizashi cieszył oko bardzo ciekawą stylistyką, choć mina zazwyczaj rzedła w momencie, w którym zaglądaliśmy do cennika. Oprócz tego producent twierdzi, że auto pojawiło się w najgorszym możliwym momencie, czyli tuż przed globalnym kryzysem w 2009 roku. Czy to faktycznie był główny powód jego słabej sprzedaży?
"To dla mnie ogromny ból głowy, ponieważ Kizashi to strasznie pechowe auto. Mamy ogromną ilość pomysłów i argumentów na to, jak poradzić sobie z tym modelem, ale w tym momencie możemy powiedzieć, że wprowadzenie auta do produkcji w 2009 było błędem." - powiedział Masaaki Kato. "Zainwestowaliśmy w ten model mnóstwo środków. Po wielu dyskusjach i sporach, zdecydowaliśmy, że auto warto zaprezentować." - dodał.
Czy było to błędem? Z perspektywy czasu oraz z późniejszych działań wynika, że tak. Co więcej, Suzuki planowało stworzyć mocną wersję z silnikiem V6 oraz wariant kombi, ale plany te dość szybko zniknęły. Kolejnym gwoździem do trumny była nieudana próba współpracy z Volkswagenem, na mocy której Suzuki miało produkować niedrogie auta na rynki rozwijające się. Teraz, gdy VW odmówił, Suzuki musi radzić sobie samodzielnie.
Co prawda Suzuki mogłoby zostawić model Kizashi na rynku, ale prędzej czy później model się zestarzeje, a kolejne liftingi niczego nie zmienią, jeśli cena pozostanie na podobnym poziomie.