Stratos powróci. Ale nie będzie Lancią
O powrocie tego legendarnego modelu zrobiło się głośno już w 2010 r., jednak ostatecznie wówczas nic nie wyszło z wskrzeszenia następcy Lancii Stratos. Wydaje się, że teraz nic już nie stanie na przeszkodzie i nowe wcielenie Stratosa zobaczymy już w marcu na wystawie w Genewie. Jedna ważna rzecz - nie będzie to Lancia i poza nazwą nie będzie miała nic wspólnego z tą włoską marką.
Pomysł wskrzeszenia Lancii Stratos narodził się w głowie niemieckiego biznesmena Michaela Stoschka, który nabył od Włochów prawa do budowy nowego Stratosa. Na jego zlecenie w 2010 r. powstała nowa generacja Stratosa (na zdjęciu) bazująca na modelu Ferrari F430 Scuderia, a za którego projekt nadwozia odpowiadała Pininfarina.
Koncepcyjny model był napędzany tym samym silnikiem co F430 Scuderia, czyli 4,3-litrową jednostką V8 o mocy 540 KM, czyli o 30 KM więcej niż w Ferrari, i maksymalnym momencie obrotowym ponad 500 Nm. Ostatecznie jednak na koncepcie się skończyło i nie powstała wersja produkcyjna.
Jednak Stoschek nie poddał się i wydaje się, że po prawie dziesięciu latach dopiął swego. Tyle że model, który będzie można podziwiać już za niecały miesiąc w Genewie, nie powstał na bazie Ferrari. Za jego budowę odpowiedzialne były dwie firmy: Manifattura Automobili Torino (MATA) oraz New Stratos Gbr. Pod maskę trafiła też inna jednostka, choć niestety nie wiemy, skąd ona pochodzi. Wiemy natomiast, że ma generować ok. 550 KM.
Wszystkie szczegóły poznamy już na początku marca w Genewie. Co ciekawe, zaprezentowane tam zostaną aż trzy różne wersje współczesnego Stratosa - drogowa, wyścigowa oraz Safari, która będzie dostosowana do indywidualnego zamówienia klientów.
Zgodnie z planami ma powstać zaledwie 25 egzemplarzy nowego Stratosa, którego ceny będą wynosić ok. 2,8 mln zł.