Spore problemy finansowe Straży Miejskiej
No i stało się. Pierwsze samorządy likwidują straże gminne i miejskie na swoim terenie. Po zmianie przepisów w 2011 r. trudniej pokryć koszty ich działalności z fotoradarowych mandatów. Okazuje się, że ściganie kierowców nawet za niewielkie wykroczenia już nie wystarcza. Czy to początek końca Straży Miejskiej w Polsce?
Jak się okazało, największy problem Straży Miejskiej leży w obowiązku uzgadniania miejsca pomiaru prędkości z komendą powiatową policji (wcześniej bardziej niż bezpieczeństwo liczyła się opłacalność ich usytuowania). Kolejnym problemem jest nowe prawo, które mówi, że teraz urządzenia mogą być ustawiane wraz ze znakami drogowymi informującymi o kontroli.
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Straży Miejskiej po prostu nie chce się przenosić znaków, gdyż wiąże się to z dużą ilością komplikacji (odkręcenie znaku, zabranie fotoradaru w nowe miejsce i ponowne przykręcenie znaku).
- Przez cały zeszły rok nie prowadziliśmy pomiarów prędkości ze względu na zmianę przepisów. Tymczasem fotoradary pomagały nam utrzymać straż gminną – przyznaje Zdzisław Mikulak, zastępca wójta gminy Stare Pole, która zrezygnowała ze straży.
Straże zlikwidowano też m.in. w Rabie Wyżnej, Skwierzynie, Łagowie, Łasku, Nasielsku i Krasnobrodzie. Za pracę tej formacji podziękowali także radni w Świątnikach Górnych i Zakroczymiu.
Z pewnością ku uciesze wielu kierowców, najprawdopodobniej to dopiero początek likwidacyjnej fali, bo MSW planuje kolejne zmiany prawa, które mogą zniechęcić samorządy do straży.
- Okazało się, że niektóre samorządy traktują kontrole ruchu drogowego jako narzędzie łatwego zwiększenia dochodów. Niektóre gminy w swoich planach budżetowych z góry zakładały wielomilionowe wpływy z mandatów. Nowelizacja rozporządzenia umożliwi poznanie stopnia angażowania się poszczególnych straży w kontrolę fotoradarową – mówi rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak.
Czy to początek wielkich zmian?