Silnik z turbo w Lamborghini - co to, to nie!
Coraz większe koncerny i marki klękają przed kryzysem decydując się na coraz śmielsze posunięcia. W niektórych przypadkach godzą one w dobre imię marki. Wystarczy wspomnieć o silniku Diesla w serii M bawarskiej marki. Czy kolejną marką, która ugnie się pod naciskiem presji rynku będzie Lamborghini?
Turbodoładowanie w silnikach benzynowych staje się coraz popularniejsze. Jeszcze przed laty technologia ta była dostępna jedynie dla najmocniejszych samochodów z nieosiągalnej, dla przeciętnego zjadacza chleba, półki cenowej. Dziś nawet rodzinny Ford Focus będzie miał silnik z turbosprężarką, a z oferty modeli np. BMW serii 1 silniki wolnossące całkowicie zniknęły z oferty. Niestety tendencja ta wdziera się również do świata supersamochodów, w którym nadal królują silniki wolnossące o dużej pojemności.
Szef należącego do Grupy VW włoskiego Lamborghini, Stephan Winkelmann zapowiedział, że w obecnej dekadzie nie przewiduje zastosowania turbodoładowania w żadnym z modeli. Niestety nie wykluczył również takiej możliwości w przyszłości. Słysząc takie słowa możemy się spodziewać, że ta przyszłość może być jednak dość bliska.
Jak przyznał, na dłuższą metę niczego nie można przewidzieć, tym bardziej, gdy w grę wchodzą rozmaite regulacje dotyczące emisji spalin. Owszem, fani samochodów marzeń wręcz uwielbiają ten ekologiczny bełkot dotyczący emisji spalin, spalania, środowiska etc. Winkelmann zastrzegł jednak, że jeśli turbodoładowanie ostatecznie pojawi się w Lamborghini, sposób jego zastosowania będzie musiał być "zgodny z DNA marki", cokolwiek miałoby to oznaczać.
Szef włoskiego producenta potwierdził również, że następca Gallardo, który pojawi się na rynku nie wcześniej niż za dwa lata, z całą pewnością nie będzie miał silnika turbo. Przynajmniej w chwili debiutu. Niestety plotki głoszą, że już w połowie cyklu produkcyjnego w ofercie pojawi się jednostka z turbodoładowaniem.
Oczywiście nie kwestionujemy idei wprowadzania oszczędniejszych silników do ofert dotyczących aut rodzinnych, użytkowych czy nawet sportowych. Takich aut na drogach jest całe mnóstwo. Ale na litość, zostawcie supersamochody w spokoju nie plamiąc ich definicjami dotyczącymi spalania czy emisji gazów do atmosfery. Takie samochody stanowią niewielki promil tego, co jeździ po drogach. Czy ktoś, kto kupuje Lamborghini Aventador zastanawia się, ile spali na 100 km i czy emisja CO2 do atmosfery jest odpowiednia?