Shelby GT350 zastąpi GT500 - czar downsizingu? - Ford Mustang
Wszyscy fani motoryzacji spoglądają na poczynania mody downsizingu z nieskrywaną goryczą. Jedynie "ekologom" się to podoba, ale pohamujemy ironię i przejdziemy do rzeczy. Już wkrótce Shelby GT500 zniknie z rynku i zostanie zastąpiony przez wariant GT350.
Czy będzie aż tak źle? Na szczęście Ford nie ma zamiaru uginać się pod naporem ekologów, choć pewne ustępstwa są widoczne. Już wkrótce na rynku zadebiutuje następca Forda Mustanga Shelby GT500. Prawdopodobnie debiut będzie miał miejsce na Salonie Samochodowym w Nowym Jorku już w przyszłym roku.
Czego możemy się spodziewać? Zmiany oznaczenia - GT500 zostanie zastąpione przydomkiem GT350, a w związku z tym zmniejszy się również jednostka napędowa. Co prawda jeśli chodzi o pojemność, dramatu nie będzie, to już moc modelu będzie dość poważnie ograniczona. Rzecz jasna nadal będziemy mieć do czyninia z mocnym autem, ale... to już nie to?
Dla wielu Czytelników narzekanie na "słabszą" jednostkę w tym przypadku może wydać się szalone, ale takie auta, jak Ford Mustang Shelby GT500 podtrzymują jeszcze piękno motoryzacji. Próby ich ograniczania, wręcz kastrowania są dla wielu miłośników po prostu przykre. Wracając do tematu, zamiast jednostki V8 o pojemności 5,8-litra pojawi się motor 5,0-litrowy.
Nic nie jest jeszcze oficjalne i być może te plotki się nie potwierdzą, ale z obecnej mocy na poziomie 662 KM zostanie ucięte około 200 KM. Ponad 450 KM to nadal bardzo dużo, ale fani modelu z pewnością będą rozczarowani. Na szczęście producent prawdopodobnie ograniczy wagę auta stosując wiele elementów z włókna węglowego etc. Czy takie zabiegi wpływają pozytywnie na amerykańską, nieco toporną i przez to piękną motoryzację?
Fot. Ford Mustang Shelby GT500