Samochód bez sensu, czyli elektryczny Rolls-Royce
Czy samochody elektryczne kiedyś całkowicie wyprą konwencjonalne "spalinówki", tego nie wiemy. Jesteśmy za to pewni, że jeśli taki los faktycznie czeka branżę motoryzacyjną, to cała sytuacja nie nastąpi zbyt szybko.
Dowodem na to może być decyzja Rolls-Royce’a w sprawie wprowadzenia do produkcji elektrycznego prototypu 102EX, który trzy miesiące temu zdobił targi samochodowe w Genewie. Jak poinformował Torsten Mueller-Oetvoe (dyrektor zarządzający RR), rozwój projektu elektrycznej limuzyny został anulowany, przynajmniej jak na razie.
W pewnym sensie decyzję tą możemy uznać za zaskakującą. Dlaczego? Jak przyznał sam producent, model 102EX Concept został zaprojektowany, aby sprawdzić czy klienci byliby chętni na limuzynę spod znaku Rollsa wyposażoną w napęd elektryczny. Pomimo, że auto spotkało się z ciepłym przyjęciem, brytyjska marka zdecydowała się odłożyć projekt na później. Dlaczego?
Zdaniem dyrektora zarządzającego RR, elektryczny model nie miałby sensu, bowiem właściciele Rollsów przemierzają swoimi limuzynami spore dystanse, więc nie chcieliby auta, którego zasięg ogranicza zastosowanie do miasta. To problem typowy dla wszystkich „elektryków” – np. oferowane już w Polsce Mitsubishi i-MiEV przejedzie na jednym ładowaniu zaledwie 150 km (wg danych producenta).