Rolls-Royce z silnikiem Diesla - czy to ma sens?
Oczywiście nie - to nie ma najmniejszego sensu! Na szczęście z takiego samego założenia wychodzą włodarze Rolls-Royce'a i na samą myśl o silnikach Diesla ironicznie się uśmiechając mówią - "W naszych autach nigdy nie znajdziecie ropniaka!"
Oszczędności, kryzys ekonomiczny, bezmyślna pogoń za ekologią i redukcją emisji CO2 do atmosfery - ta moda i trendy dotykają niemal wszystkich producentów bez względu na prestiż, poziom produkcji czy cenę poszczególnych aut. Dowód?
Przed laty Alfa Romeo wprowadzając do swojej oferty silnik Diesla straciła wielu zagorzałych fanów - dziś już nikt o tym nawet nie pamięta, a Alfa Romeo z Dieslem pod maską jest czymś naturalnym. Tak samo Porsche, wrzucając do modelu Cayenne jednostkę wysokoprężną naraził się ogromnej ilości fanów.
Niedawno Subaru wprowadziło do oferty silnik Bokser Diesel - wielu miłośników marki zgodnie przyznało, że to początek końca Subaru. Dziś marka ma się dobrze i nadal kontynuuje swoją przygodę z Dieslem. Nawet Lamborghini zapowiedziało, że w kolejnej kuracji odświeżającej dla Aventadora zastosuje system odłączanych cylindrów.
Na szczęście nie wszyscy uginają się pod ciężarem obowiązku ochrony planety i portfela kierowcy. Jedną z takich firm jest Rolls-Royce. Początkowo rozważano możliwość wprowadzenia Diesla pod maskę, ale dziś stanowczo temu zaprzecza, głównie ze względu na swoich fanów i klientów.
Mało tego, nadchodzący model Ghost Coupe będzie najszybszym Rolls-Roycem w historii. Pod maskę trafi najprawdopodobniej 6,6-litrowy silnik V12 o mocy 600 KM. Nie oszukujmy się - właściciele takich aut nie martwią się o poziom paliwa w baku i ceny, które ostatnio podskoczyły o jeden grosz na litrze. Pozazdrościć beztroski.
Źródło: Autoblog