Rallycross, czyli Latające Blachy
Od kilku lat na arenie polskich sportów samochodowych coraz większą popularność zyskuje dyscyplina zwana rallycrossem.
<p class="maintext"><strong>Od kilku lat na arenie polskich sportów samochodowych coraz większą popularność zyskuje dyscyplina zwana rallycrossem.</strong>
<p class="maintext">W Europie sport ten narodził się w Wielkiej Brytanii właściwie przez przypadek, jako chwilowa forma zastępcza rajdu RAC, który w roku 1967 nie mógł dojść do skutku z powodu epidemii pryszczycy. Przypomina to nieco odcinek specjalny rajdu, ale rozgrywany na torze zamkniętym. Na niezbyt długiej pętli ( przeważnie w granicach 1 km),wytyczonej częściowo po asfalcie, częściowo po szutrze startuje jednocześnie kilku (4-8) zawodników. Wygrywa ten, który przejedzie pierwszy linię mety w finale, do którego dostaje się 7 zawodników wyłonionych w trzech kolejnych biegach kwalifikacyjnych. Czynnikiem decydującym są czasy uzyskane przez kierowców, zawodnik z najlepszym czasem startuje w finale z tzw. pole position, czyli praktycznie z tego pola startowego, które sam sobie wybierze, uznając je za najodpowiedniejsze. Konfiguracja toru pozwala obserwować odbywającą się na nim walkę przez cały czas, bez względu na miejsce, w którym obserwator się znajduje. A jest co oglądać, ponieważ jest to sport niezwykle widowiskowy ze względu na bliski kontakt zawodników, liczne stłuczki, stuknięcia, oderwane fragmenty karoserii latające po torze oraz to, co kibice lubią najbardziej – efektowne dachowania, niszczące pojazdy niekiedy za wiele setek tysięcy dolarów. Charakterystyka toru powoduje, że jeśli spotka się kilku kierowców o równorzędnych umiejętnościach w porównywalnych samochodach, walka trwa rzeczywiście od startu do mety i o zwycięstwie decyduje technika jazdy. Atrakcyjność tego sportu podnosi kilka czynników, przede wszystkim same auta, zgrupowane w kilku klasach w mistrzostwach Polski, lub trzech dywizjach w mistrzostwach Europy. Nie bez znaczenia są też ambicje i wola walki kierowców, ich stopień przygotowania, zdolność strategicznego myślenia, odwaga z elementami brawury. W rallycrossie nie jest istotna kwestia prędkości samochodów, ale ich przyspieszenie, pozwalające na najbardziej efektywne pokonywanie odcinków pomiędzy zakrętami.
W mistrzostwach Polski, rozgrywanych na dwóch torach – od roku 1995 w Słomczynie koło Grójca i od roku 1998 w Toruniu wprowadzony został następujący podział na klasy:<ul><li><strong>Klasa 1</strong> – Polskie Fiaty 126.
<li><strong>Klasa 2</strong> – Fiaty Cinquecento i Seicento do 1108 ccm.
<li><strong>Klasa 3</strong> – Auta o pojemności do 1600 ccm z dużym zakresem dozwolonych przeróbek.
<li><strong>Klasa 4</strong> – Auta o poj. powyżej 1600 ccm, z dużym zakresem przeróbek, dopuszczalne z utraconą homologacją, skromna wersja europejskiej Dywizji 1.</ul>
<p class="maintext">Cykl rozgrywek o tytuł mistrza Polski obejmuje 7 eliminacji, zwanych rundami, organizowanych w okresie od maja do września.
Mistrzostwa Europy Rallycross obejmują 10 rund, rozgrywanych kolejno w: Portugalii, Francji, Austrii, Czechach, Szwecji, Belgii, Holandii, Norwegii, Polsce i Niemczech. Samochody zostały tam podzielone na dywizje, charakteryzujące się odpowiednio:<ul><li><strong>Dywizja 1, najmocniejsza</strong> – auta o pojemności powyżej 2000 ccm, z turboładowaniem ( zwężka na turbinie maksymalnie 45 mm średnicy) i napędem na 4 koła, praktycznie moc w takich autach jest nieograniczona, ale oscyluje wokół 600 KM.
<li><strong>Dywizja 1a</strong> – samochody o pojemności do 1600 ccm, z bardzo szerokim dopuszczalnym spektrum przeróbek.
<li><strong>Dywizja 2</strong> – nominalnie powinny to być seryjne auta o pojemności do 2000 ccm, z bardzo niewielkimi dopuszczonymi modyfikacjami.</ul><p class="maintext">Co jest przede wszystkim potrzebne, aby zostać mistrzem w jakiejkolwiek kategorii z europejskiego serialu? Odpowiedź jest jedna – pieniądze i to rzędu wielu setek tysięcy dolarów. Dlaczego jest to tak kosztowne i czasami wywołuje opinie, że rozbijanie auta, za cenę którego można by wyżywić afrykańskie spore miasto przez rok jest po prostu niemoralne? Cała czołówka europejskiej Dywizji 1 to niewyobrażalna „kasa”, może nawet większa niż w przypadku aut rajdowych, konstruowanych według innej specyfikacji. I tak, na przykład Citroen Xsara WRC Kennetha Hansena, jedenastokrotnego Mistrza Europy w Dywizji 1 ma wartość zbliżającą się do miliona dolarów. Sama sekwencyjna skrzynia biegów do takiej maszyny to wydatek około 150 tysięcy dolarów! Z innych, drobniejszych rzeczy - uszczelka pod głowicę do Escorta w obudowie Focusa, jakim startuje najlepszy polski kierowca klasy 4, Bohdan Ludwiczak ,wykonana ze specjalnych materiałów oraz w technologii kosmicznej i może być używana wielokrotnie, kosztuje jedyne 800 euro. Podobno wszystkie WRC-ówki w rajdach jeżdżą na takich uszczelkach. Najkosztowniejsza jest sama konstrukcja takiego auta, odpowiednie skonfigurowanie pracy silnika z komputerem, wałkiem rozrządu, skrzynią biegów i dobór optymalnego rozłożenia napędów. Nad perfekcją tych rzeczy i ich wykonaniem czuwają najwięksi profesjonaliści, którzy każą sobie słono płacić za swoją pracę. Często taki samochód jest przygotowywany w firmach z innego kraju, niż ojczyzna zawodnika, co też wydatnie podnosi koszty własne.
Oczywiście największy ciężar finansowy utrzymania takiego auta i całej ekipy spoczywa na sponsorze strategicznym, ale zawodnik też nie może być na zasiłku z opieki społecznej, bo czasem tak bywa, że musi dołożyć do „interesu” z własnej kieszeni.</p>
<p class="maintext">A co w zamian za te wielkie pieniądze? Dla widzów – wiadomo, najlepiej jakby na torze wydarzyła się jakaś wielka masakra, ale w rallycrossie to się nie zdarza. Jest za to niezły cyrk, kiedy zawodnicy za wszelką cenę chcą wygrać i walczą do ostatnich metrów. Szczególnie wykazuje się ambicjami obecny mistrz Europy, Szwed Kenneth Hansen, z wyglądu maleńki, szczebiotliwy wróbelek, który zaraz po starcie zamienia się w lwa. On wie, że na mecie czekają na niego ekipy telewizyjne, dziennikarze i fotoreporterzy, a razem z ich działaniami sława i coraz większe pieniądze od sponsorów. Hansen ma przepiękny styl startów i dotarcia do pierwszego zakrętu – niczym wystrzelony z katapulty inaczej niż inni zawodnicy rozprowadza kolegów z finału zadając im mniejsze lub większe ( ale przeważnie regulaminowe) kuksańce tyłem swojej Xsary.</p>
<p class="maintext">Z innych postaci europejskiego rallycrossu na wielki szacunek zasługuje legendarny inny Szwed, Per Eklund i jego Saab 9.3, wielka gwiazda nie tylko tej dyscypliny, ale i rajdów oraz hillclimbingu. Per ma już swoje lata, powoli dobiega sześćdziesiątki, ale jak sam mówi, musi się trzymać tego sportu, bo w życiu skończył jedynie 6 klas podstawówki i nic innego nie potrafi robić. Na wzmiankę zasługuje najlepszy w tej dyscyplinie Francuz Jean – Luc Pailler, jeżdżący przepięknym błękitnym Peugeotem 206 WRC. Patrząc z bliska na jego akcje, można tylko się zastanawiać, jak doskonały jest człowiek, który jest zdolny utrzymać kontrolę nad odrzutowcem na kołach..............Niemniej piękny sposób jazdy ma Czech Pavel Koutny, dosiadający Forda Focusa, agresywny, bez kompleksów wobec bardziej utytułowanych kolegów, jak mówią zawodnicy – „idzie dzidą i trzyma klepę do końca”. W Dywizji 1 Polska nie ma swojego reprezentanta, do konfrontacji z kierowcami z europejskiego podwórka od dwóch lat staje wspomniany Ludwiczak, u nas niepokonany w klasie 4, w „Europie” plasuje się w pierwszej dziesiątce. Jego Focus został zakupiony od mistrza Belgii Josa Sterkensa i jak do tej pory nie zawiódł swego pana.</p>
<p class="maintext">Największym idolem Dywizji 2 jest bezapelacyjnie Norweg Guttorm Lindefjell, w tym roku Oplem Astrą wyjeździł tytuł mistrza Europy. Młody Norweg jest ulubieńcem publiczności an wszystkich torach, zawsze radosny i uśmiechnięty, przyznaje się do słabości do płci pięknej i napojów pomagających widzieć świat na różowo. Fantazję ma rozległa i niczym nie ograniczoną, kiedy dwa lata temu przestało mu się podobać jego Daewoo ze względu na liczne awarie, to po prostu zaprowadził je do norweskiej puszczy, podłożył kilka lasek dynamitu i odpalił. Kręcił film z tej egzekucji, rozesłał go później swoim przyjaciołom.
Obecnie w cyklu rozgrywek europejskich mamy jedynego Polaka, ale za to z ogromnymi sukcesami. Drugi rok z rzędu wicemistrzem w Dywizji 1a ( w ubiegłym sezonie – Cup 1400) jest 30-letni zawodnik z Gdańska, Krzysztof Groblewski, startujący niesłychanie profesjonalnie przygotowanym VW Polo. O jego sukcesie zadecydowało kilka czynników, przed wszystkim megaprofesjonalny zespół i przygotowanie samochodu, zakodowana genetycznie ambicja i wola walki do końca ( w końcu jest synem Włodka Groblewskiego, z powodzeniem startującego niegdyś w rajdach) oraz rzadko spotykane obecnie cechy, a mianowicie daleko posunięta skromność, szacunek dla kolegów i pokora wobec wydarzeń na torze. Krzysztof jest doskonale znany kibicom w Europie, każde jego pojawienie się na starcie witane jest wręcz owacjami. W tym roku nie udał mu się co prawda skok na tytuł mistrza naszego kontynentu, przypadł on Czechowi Jaroslavovi Kalnemu ( Peugeot 206) ,ale kto wie, sprawa jest otwarta jako zadanie do wykonania na przyszły sezon. Tym bardziej, że otrzyma wsparcie w osobie drugiego zawodnika, mistrza Polski w klasie 3, Marcina Laskowskiego ( Peugeot 106 Maxi), który deklaruje chęć startów w przyszłym roku w tej samej dywizji, co Groblewski. Na polskich torach są rywalami, ale znając ich obu, można być pewnym, że mając wspólnych przeciwników, w ME będą sobie pomagać.</p>
Aby uzyskać więcej informacji kliknij na poniższe logo witryny.<br>
<center><a target=_blank href="http://www.rallycross-sport.com"><img src="/gfx/news/logorallycross.gif" border=0></a></center>
<strong>Źródło: www.rallycross-sport.com</strong>