Przeglądy techniczne już bez przekrętów (?)
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zamierza w końcu wziąć się na poważnie za nieuczciwych diagnostów. Wprowadzone zmiany mają dostosować działalność stacji kontroli pojazdów do unijnych standardów.
Dziś zaliczenie obowiązkowego badania technicznego przez nie do końca w pełni sprawny samochód nie należy do czynności niemożliwych do wykonania. Z czym to się może wiązać, chyba nie trzeba tłumaczyć. Wypadki to nie tylko nadmierna prędkość, złe warunki drogowe, ale również właśnie zły stan techniczny pojazdów. A że na polskich drogach wiekowe, ponad 10-letnie samochody stanowią większość, o różnego rodzaju usterki nietrudno.
Na szczęście jest szansa, iż wkrótce sieć stacji kontroli pojazdów będzie bardziej szczelna i, jeśli nie wszystkie, to pozwoli wyłapać większość niesprawnych technicznie pojazdów. Jak informuje Rzeczpospolita, resort transportu pracuje nad projektem zmian ustawy Prawo o ruchu drogowym, które mają dostosować polskie przepisy odnośnie obowiązkowych badań technicznych do prawa unijnego i jednocześnie wyeliminować z rynku nieuczciwych diagnostów.
Według propozycji cały system badań technicznych wraz z nadzorem nad nimi będzie podlegał dyrektorowi Transportowego Dozoru Technicznego. Inspektorzy TDT, przed wpisaniem danej SKP do rejestru stacji, będą skrupulatnie sprawdzać warunki lokalowe oraz niezbędne wyposażenie odpowiednie do zakresu przeprowadzanych badań.
Nowe przepisy będą nakładać na TDT obowiązek monitorowania działalności stacji. Przeprowadzane będą doraźne kontrole, analizowane będą skargi na stacje, a także weryfikowane będą losowo wybranie badania techniczne z trzech ostatnich miesięcy.
Projekt nowelizacji przepisów znajduje się jeszcze w fazie konsultacji społecznych, ale już niebawem powinien ujrzeć światło dzienne i wejść na właściwą ścieżkę legislacyjną.