Producenci raczej rzadko oszukują na oznaczeniach opon
Obowiązujące w krajach unijnych przepisy nakazują, by sprzedawane nowe opony były oznakowane trzema parametrami dotyczącymi ich klasy efektywności paliwowej, przyczepności na mokrej nawierzchni oraz generowanego hałasu podczas toczenia. Ma to pomóc w wyborze najbardziej optymalnej z punktu widzenia widzenia kierowcy opony. Czy jednak można takim oznaczeniom bezgranicznie zaufać? A może producenci opon bądź ich dystrybutorzy próbują w ten sposób wprowadzić właścicieli aut w błąd?
Aby to sprawdzić, inspektorzy z 15 europejskich państw przeprowadzili akcję, w ramach które skontrolowali ponad 12 tysięcy opon do samochodów osobowych. Kontroli podlegali zarówno producenci, jak i importerzy oraz końcowi sprzedawcy, w tym także sklepy internetowe, które przejmują coraz większy udział sprzedaży na rynku opon.
Sprawdzano też, czy oferowane na rynku nowe opony są odpowiednio oznakowane i czy to oznakowanie nie zawiera fałszywych informacji. Wybrane opony trafiły do niezależnego laboratorium we Francji, gdzie sprawdzano, czy rzeczywiste wartości oporu toczenia (przekładają się na efektywność paliwową) i przyczepności na mokrej nawierzchni odpowiadają deklaracjom producenta zamieszczonym na etykiecie. Podczas kontroli inspektorzy sprawdzali też dokumentację techniczną opon.
Uzyskane wyniki badania są dość optymistyczne. W sumie w 15 krajach skontrolowano oznakowanie prawie 12 tys. opon, z czego 73% stanowiły letnie, a 27% zimowe. Najwięcej partii poddano badaniu w Turcji (1246), Niemczech (1238), Polsce (1111), Finlandii (1080) i Irlandii (1080). Ze sprawdzonych etykiet wynika, że w sprzedaży przeważają opony o klasie efektywności paliwowej E i C (a więc o nie najwyższych parametrach). Lepiej jest z przyczepnością na mokrej nawierzchni – tu na rynku jest najwięcej opon klas C i B.
Najwięcej źle oznakowanych opon inspektorzy z 15 krajów znaleźli w sklepach online – zastrzeżenia dotyczyły 627 na 2888 sprawdzonych produktów. U tradycyjnych sprzedawców zakwestionowali z tego powodu 568 partii opon. Główne problemy to: brak etykiet, niewłaściwe lub brakujące dane, zły format etykiety. Inspektorzy nie uzyskali też w 10% przypadków wymaganej dokumentacji technicznej, a w 40% przypadków musieli czekać dłużej niż dwa tygodnie. W sumie nieprawidłowości w dokumentacji wystąpiły w 38% sprawdzanych przypadków.
Do badań laboratoryjnych wytypowano w ramach całego projektu w sumie 131 opon. Badania wykazały nieprawidłowości pod względem przyczepności na mokrej nawierzchni w 5 przypadkach, a pod względem oporu toczenia – w 9.
Oznakowanie opon w Polsce
W ramach przeprowadzonego badania w Polsce Inspekcja Handlowa skontrolowała 158 przedsiębiorców – głównie dystrybutorów, ale także kilkunastu importerów. Sprawdziła oznakowanie 1111 partii opon, w tym ponad 800 letnich i ponad 300 zimowych. Do 32 z nich miała zastrzeżenia ze względu na niewłaściwe oznakowanie lub jego brak. W przypadku 12 partii inspektorzy znaleźli nieprawidłowości w dokumentacji technicznej, np. brak danych producenta, odmienne parametry niż na etykiecie. 10 opon z Polski trafiło do francuskiego laboratorium, wszystkie pomyślnie przeszły testy.
Obowiązkowe oznakowanie opon
Przypomnijmy, że zgodnie z unijnymi przepisami nabywca opon musi mieć możliwość zapoznania się przed zakupem ze specjalną etykietą – najczęściej występuje ona w formie naklejki na bieżniku, która pozwoli na porównanie trzech ważnych parametrów. To efektywność paliwowa (ważna dla oszczędnych), przyczepność na mokrej nawierzchni (ma wpływ na drogę hamowania) oraz zewnętrzny hałas toczenia. Dwa pierwsze parametry są pokazywane na etykiecie w skali od A (najlepsza) do G (najgorsza), a wartość hałasu jest przedstawiana graficznie w trójstopniowej skali i wyrażana w decybelach. Takie informacje muszą być też uwidocznione w e-sklepach, czy na rachunkach potwierdzających zakup.