Problemy Lotusa narastają - marka wyląduje w Chinach?
Jakiś czas temu pisaliśmy, że problemy marki Lotus są tylko tymczasowe i skończą się bardzo szybko. Przyznamy się, że mieliśmy wątpliwości. Dziś okazuje się, że nasze obawy się sprawdziły, a problemy brytyjskiej marki sięgają o wiele głębiej niż można się było tego spodziewać.
Kilka dni temu świat Formuły 1 obiegła informacja o tym, że Lotus kończy sponsoring zespołu Lotus F1. Co prawda nazwa teamu pozostała bez zmian, ale na dobrą sprawę zespół został na lodzie bez wsparcia ze strony Brytyjczyków. To nie jedyna zła informacja dla miłośników tej wspaniałej marki z wieloma tradycjami.
Problemy są na tyle poważne, że ogłoszony jakiś czas temu pięcioletni program samochodów sportowych, przewidujący produkcję kilku nowych modeli na przestrzeni pięciu lat, najprawdopodobniej spali na panewce. Ponad dwa miesiące temu praca nad nowymi modelami stanęła w miejscu, a firma ogłosiła 60 dniową przerwę. Termin końcowy upłynął ponad tydzień temu, a z firmy nie dobiegają żadne komunikaty.
Jak kształtuje się przyszłość marki? Niestety wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że nie będzie to typowy "happy end". W kuluarach mówi się, że apetyt na Lotusa ostrzy sobie chińska spółka Zhejian Youngman Lotus Automobile (Youngman), która jakiś czas temu próbowała przejąć upadającego Saaba.
Youngman jest największym oficjalnym importerem aut marki Lotus na rynku chińskim, nic więc dziwnego, że ostrzy sobie zęby na podupadającą legendę. W szranki chce stanąć również chińska firma Genii Capital. Czekamy na kolejne informacje w sprawie marki Lotus. Obawiamy się również, że nie będą zbyt przyjemne.