Prawo jazdy w Polsce wciąż trudne do zdobycia
Rygorystyczny system praktycznych egzaminów na prawo jazdy nie przekłada się na zwiększenie bezpieczeństwa na polskich drogach. NIK zwraca uwagę, że korzystają na tym WORD-y, dla których opłaty za poprawkowe egzaminy stanowią lwią część ich przychodów. Rekordziści zdają nawet po kilkadziesiąt razy.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała przeprowadzone zmiany w procesie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, które zostały przeprowadzone w naszym kraju na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Niestety, nie jest dobrze.
Z przeprowadzonej kontroli wynika, że uzyskanie prawa jazdy w Polsce jest znacznie trudniejsze niż w większości państw unijnych. W naszym kraju średnia zdawalność praktycznych egzaminów w minionym roku wyniosła 34,5% (co i tak stanowi wzrost o 3 punkty proc. w stosunku do 2013 r.), co jest jednym z niższych wskaźników w UE. Na przykład w Niemczech egzamin praktyczny zdaje 74% kandydatów, a w Irlandii 53,4%.
Czy trudniejszy egzamin oznacza, że świeżo upieczeni kierowcy w Polsce mają lepsze umiejętności od młodych kierowców w krajach zachodnich? Jeśli wyznacznikiem poziomu umiejętności kierowców miałyby być statystyki wypadkowe, to niestety nie znajduje to przełożenia. Polska znajduje się w europejskim ogonie pod względem bezpieczeństwa drogowego. Średnio na milion mieszkańców w krajach UE ginie w wypadkach drogowych 51 osób, podczas gdy w Polsce współczynnik ten wynosi aż 84 osoby. Polska ma również jeden z najwyższych wskaźników liczby zabitych na 100 wypadków drogowych - 9,4, podczas gdy np. w Niemczech wynosi on zaledwie 1,1.
Większa liczba podejść do egzaminów to wymierna korzyść dla WORD-ów, które w Polsce mają monopol na przeprowadzanie egzaminów na prawo jazdy. Aż 88% ich przychodów stanowią opłaty za egzaminy, z czego 70% to opłaty za egzaminy poprawkowe.
Zastanawiająca jest duża rozbieżność w zdawalności pomiędzy różnymi ośrodkami. Potwierdzają się opinie, iż łatwiej zdać egzamin w małej miejscowości. Coraz częściej kandydaci decydują się na tzw. turystykę egzaminacyjną. Już co 20 osoba decyduje się na zmianę ośrodka egzaminacyjnego po oblaniu egzaminu.
W minionym roku egzamin praktyczny został przerwany w ponad 200 tys. przypadków, z czego 60% miało miejsce już podczas jazdy w mieście. Najczęściej egzamin został przerwany w wyniku nieustąpienia pierwszeństwa na skrzyżowaniu, niestosowania się do znaków lub sygnalizacji świetlnej a także spowodowania zagrożenia życiu lub zdrowiu uczestników ruchu drogowego.
Z raportu Izby wynika, że rekordziści podchodzili do egzaminu teoretycznego ponad 80 razy (dwie osoby). Łącznie 15 osób odwiedzało WORD w tym celu ponad 60-krotnie.
NIK przestrzega również, że mimo malejącej liczby podchodzących do egzaminów, powstają nowe oddziały egzaminowania. I to często w niewielkich miasteczkach (np. w Łukowie, Kozienicach, Zwoleniu, Nowym Targu), które nie zapewniają przeprowadzenia egzaminu praktycznego w wystarczającym zakresie (np. brak możliwości przejechania przez skrzyżowanie dwupoziomowe czy przez torowisko).
Spadająca z roku na rok liczba wydawanych praw jazdy nie jest, według NIK, tylko efektem niżu demograficznego. Trudność w zdaniu egzaminu oznacza, że na drogach nie pojawiają się słabo wyszkoleni kierowcy, mający problemy z podstawowymi zachowaniami na drodze. Z drugiej jednak strony, można zapytać, skoro nie przekłada się to na poziom bezpieczeństwa na polskich drogach, być może faktycznie system szkolenia i egzaminowania nie do końca działa właściwie.