Ostrzejsze przepisy spowolniły ruch w polskich miastach
Możliwość utraty prawa jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h dotarła do świadomości wielu kierowców. Według ekspertów to najważniejsza zmiana, która dość radykalnie ograniczyła zapędy piratów drogowych.
Zmiany w przepisach, które zaczęły obowiązywać w maju 2015 r., zakładają automatyczną, w trybie administracyjnym, utratę prawa jazdy na trzy miesiące przez osoby, które przekroczyły dopuszczalną w terenie zabudowanym prędkość o ponad 50 km/h (a także za przewóz zbyt dużej liczby osób). Jeśli ukarana osoba ponownie zostanie przyłapana na tym samym wykroczeniu, wówczas kara zostanie wydłużona do sześciu miesięcy. Przy trzecim przewinieniu starosta wyda decyzję o definitywnym cofnięciu uprawnień do prowadzenia pojazdu. Aby je odzyskać, ukarany kierowca będzie zmuszony ponownie zdać egzamin.
– Zmiany wprowadzone w 2015 roku w przepisach ruchu drogowego były bardzo istotne – ocenia Adam Jasiński z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD). – Ustawa, która w żargonie specjalistów była określana mianem bestii, wprowadziła bardzo restrykcyjną odpowiedzialność.
W obecnym stanie prawnym, jak precyzuje Jasiński, czasowa utrata prawa jazdy nie jest powiązana z karą. Sprawa sądowa w sprawie za wykroczenie jest procedowana swoją drogą, a w tym samym czasie, nie czekając na wyrok czy mandat, starosta zatrzymuje na trzy miesiące dokument.
Ostrzejsze przepisy nie spowodowały jednak, iż wszyscy zaczęli jeździć zgodnie z przepisami. Nadal wielu z nich przekracza prędkość, jednak już o znacznie mniejsze wartości.
– To jest najważniejsza zmiana, która spowolniła zapędy miejskich piratów drogowych – zauważa Adam Jasiński. – Owszem, kierowcy nadal powszechnie przekraczają prędkość. Ale obecnie jest to wartość 10-15, do 20 km/h. Powyżej 20 zdarza się raczej rzadko. Natomiast generalnie dzisiaj jest o wiele mniej takich przypadków niż wcześniej.
– Zaostrzenie kary, czy to wysokości grzywny czy innych środków pozbawienia lub ograniczenia wolności, nie zawsze przynosi efekty – przekonuje Adam Jasiński. – Zmiana dotycząca zatrzymania prawa jazdy wydaje się najbardziej istotna. Tak naprawdę sama świadomość, która dotarła do potencjalnych sprawców, utraty uprawnień w razie przekroczenia prędkości o 50 km/h powoduje, że człowiek zaczyna myśleć i nie szaleje na drodze.
Z policyjnych statystyk wynika, że nadmierna prędkość jest wciąż główną przyczyną wypadków. Jak wynika z danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego za 2014 rok, 22 proc. z ponad 34 tys. wypadków spowodowane było nadmierną prędkością. Z powodu zbyt szybkiej jazdy kierowców zginęło blisko 900 osób.
– Trzeba byłoby się zastanowić, czy nie przenieść odpowiedzialności wynikającej z pracy urządzeń rejestrujących, czyli fotoradarów i innych urządzeń tego typu, w reżim odpowiedzialności administracyjnej. Postępowanie karne ma to do siebie, że się toczy zupełnie inaczej, trzeba szukać sprawcy, trzeba wykonać określone przesłuchania, natomiast postępowanie administracyjne jest dużo prostsze – mówi Jasiński. – Trzeba byłoby niektóre czyny, które dzisiaj są wykroczeniami, przenieść do odpowiedzialności administracyjnej tak, żeby to były kary pieniężne.
Newseria