Ogranicznik prędkości Forda coraz popularniejszy w Europie
Regulowany ogranicznik prędkości oferowany przez Forda staje się coraz bardziej popularnym dodatkiem. Producent twierdzi, że sprzedał już ponad 220 tysięcy aut z taką funkcją na rynku europejskim.
Zdaniem statystyk Forda, niemal 86 procent modeli Mondeo, 85 procent S-Max oraz 83 procent Kuga kupowanych w ostatnim czasie było wyposażone w funkcję regulowanego ograniczania prędkości. Wszystko ładnie i pięknie, ale o co to całe zamieszanie?
System regulacji prędkości umożliwia kierowcy ustawienie maksymalnej szybkości w przedziale między 15 a 170 km/h. Przekroczenie wcześniej ustawionego limitu spowoduje uruchomienie się alarmu dźwiękowego. Jeśli kierowca nie zwolni, auto samoczynnie zredukuje dopływ paliwa do silnika zmuszając auto do zwolnienia.
Limit może być regulowany w odstępach co 5 km/h przyciskami na kierownicy. Jeśli kierowca musi wyprzedzić auto przed sobą, a jest blisko ustawionego limitu, po prostu wciska mocno pedał gazu, a ograniczenie prędkości wyłącza się na krótki okres czasu. Czy to dobre rozwiązanie? A może ingeruje w niezależność kierowcy?
Wydaje się, że taki dobrowolny kaganiec to świetny pomysł, szczególnie teraz, gdy ilość fotoradarów mnoży się jak grzyby po deszczu. Czasami przez zwykłą nieuwagę i zagapienie przekraczamy prędkość o te kilkanaście km/h. Nie zawsze jest to zamierzone, jednak po kilku dniach fotografia naszego auta z kwotą mandatu momentalnie psuje nam humor.