Ogier zawstydził Finów na Rajdzie Finlandii
Zazwyczaj na krajowej imprezie dominują miejscowi. Tak było z Rajdem Finlandii, który przez lata padał łupem zdeterminowanych Finów. Do tej pory hegemonię dwukrotnie przerywał Sebastien Loeb, ale w tym roku na listę buntowników wpisał się Sebastien Ogier.
Jeszcze kilka lat temu szanse na zwycięstwo były wyrównane, dziś zaś, przy dominacji Volkswagena Polo R WRC walka jest dość niesprawiedliwa - większość zwycięstw pada łupem kierowców tego właśnie auta. Jedyną szansą dla innych, jest pech załogi VW - dość niesportowe, ale skuteczne.
Na początku małe zamieszanie w stawce wprowadził Thierry Neuville, który za kierownicą Forda Fiesty RS WRC po dwóch odcinkach specjalnych był liderem rajdu i twardo walczył z Ogierem. Już na drugim odcinku specjalnym w imprezie przestał liczyć się Jari-Matti Latvala - jeden z najgroźniejszych Finów w stawce.
Kierowca VW Polo R WRC uszkodził zawieszenie, co praktycznie przekreśliło jego szanse na zwycięstwo w rajdzie. Mimo to, po powrocie na trasę drugiego dnia, w ogólnym rozrachunku Fin zdołał wywalczyć cenny punkcik dla swojego zespołu. Pod nieobecność Latvali na trasach rajdu rozszalał się Ogier, który wygrał aż 11 odcinków specjalnych.
Pozostali Finowie zostali praktycznie przyćmieni przez kierowcę Volkswagena. Nawet Miko Hirvonnen odsunął się w cień wygrywając tylko 2 próby w całym rajdzie. Jak widać dominacja Volkswagena nabiera tempa - kierowcy tego zespołu są praktycznie niepokonani, pod warunkiem, że dojeżdżają do mety w jednym kawałku.
Nie można oczywiście zapomnieć o postawie Roberta Kubicy, który za kierownicą Citroena DS3 RRC, mimo wielu przygód, zdołał uplasować się na drugiej pozycji w kategorii WRC2 oraz na 9 miejscu w "generalce". Jak na początkującego kierowcę "szutrowego", taka pozycja na mecie może być naprawdę powodem do dumy. I znów pojawia się pytanie: Czy Kubica wróci do F1? Czy w ogóle powinien tam wracać, skoro w rajdach idzie mu nieźle?