Odmłodzona California - podskórne zmiany w Ferrari
Już od prawie czterech lat cieszymy się obecnością Ferrari California na rynku. Wygląd auta do dziś jest bardzo świeży i przyjemny, nic więc dziwnego, że włoska marka zdecydowała się jedynie na wewnętrzne zmiany pozostawiając ciałko Californi praktycznie nietknięte.
Z zewnątrz praktycznie nie ma żadnych widocznych zmian. Być może jedyną różnicą w porównaniu do poprzedniej wersji jest srebrny kolor grilla (wersja z 2008 roku posiadała czarny grill ze srebrną obwódką). O wiele więcej zmian dostrzeżemy w specyfikacji technicznej auta dotyczącej zarówno silnika, jak i nadwozia. Rezultatem są oczywiście lepsze osiągi, ale zacznijmy od początku.
Nowe kolektory wydechowe oraz świeże mapy sterujące pracą silnika sprawiły, że 4,3-litrowe V8 produkuje teraz aż 490 KM i 505 Nm momentu obrotowego. To wynik o 30 KM i 20 Nm lepszy niż dotychczas. Jakby tego było mało, spece z Ferrari popracowali nad wagą nadwozia. Teraz California ważny o 30 kg mniej przy zachowaniu tej samej sztywności i wytrzymałości.
Wynik tych operacji jest dość delikatny, ale wart odnotowania. Poprzednia wersja przyspieszała od 0 do 100 km/h w 4 sekundy, nowa zaś potrzebuje o 0,2 sekundy mniej. Opcjonalnie firma z Maranello oferuje pakiet Speciale pozwalający utwardzić zawieszenie i zminimalizować przechyły na zakrętach. Na deser dostaniemy szybciej reagującą przepustnicę i układ kierowniczy.
Kilka nowości możemy dostrzec również w katalogu kolorów nadwozia oraz tapicerki. Nie wiemy natomiast jak te zmiany wpłyną na cenę Ferrari California. Miejmy nadzieję, że cena drastycznie nie podskoczy.