Mustang Boss 302 w limitowanej wersji Laguna Seca
Ford Mustang w najnowszej wersji dość godnie kontynuuje karierę poprzednika z lat 60-tych i 70-tych. Co prawda nie jest to auto nadające się na tor w wersji podstawowej, ale niektóre jego odmiany pozytywnie zaskakują. Jednym z takich rodzynków jest Mustang Boss 302 w wersji Laguna Seca, który został przetestowany na torze Hockenheim. Jak sobie poradził?
Ford Mustang Boss 302 w limitowanej wersji Laguna Seca został specjalnie dopasowany do torowych wyzwań. O ile sceptycy na początku naśmiewali się z auta uznając je za prymitywne i zacofane, po zakończeniu testów zakrywali wstydliwie zaczerwienione nosy.
W wersji Laguna Seca podwozie zostało usztywnione o 10 procent. Zastosowano również nowe amortyzatory, stabilizatory oraz wysokiej jakości opony. Zmian dokonano także w wyglądzie i aerodynamice pojazdu dodając większy spojler, sportowe siedzenia, charakterystyczne połączenia barwne oraz nowe felgi.
Pod maską pracuje 5-litrowy silnik V8 o mocy 446 KM i momencie obrotowym 515 Nm. Jednostka współpracuje z 6-biegową manualną skrzynią biegów przekazującą moc na tylne koła poprzez dyferencjał Torsen. Na papierze, auto prezentuje się bardzo imponująco, ale czy idzie to w parze ze sprawnością na torze?
Testy, którym niemiecki magazyn Sport Auto poddał Mustanga Boss 302 Laguna Seca pokazały, że okazał się lepszy od wielu supersamochodów. W kategorii czasu przejazdu toru, Mustang pokonał takie auta jak Ferrari California, Aston Martin DBS, Audi R8, czy BMW M3 Coupe. Przeprowadzono również testy wydajności hamowania, w których okazał się lepszy niż Porsche 991 Carrera S z ceramicznymi hamulcami tarczowymi.
Jak widać na powyższym przykładzie, przy odrobinie wysiłku Amerykanie potrafią stworzyć nie tylko piękny, ale i naprawdę szybki samochód, który sprawdzi się nie tylko na prostej. Oby tak dalej. Amerykańskie supersamochody są o wiele tańsze od europejskiej konkurencji. Jeśli wozy zza oceanu zaczną zagrażać Porsche czy BMW, być może ceny tych ostatnich spadną.