Mocno zmodyfikowany Dodge Charger ujrzał światło dzienne
Po wstępnych, dość delikatnych zapowiedziach Dodge postanowił zaprezentować odświeżone wersje modelu Charger oraz Challenger. Zaczniemy od tego pierwszego modelu, gdyż zmiany wizualne w tym przypadku są naprawdę istotne.
Zazwyczaj kuracja odświeżająca serwowana przez producenta nawet po niespełna dwóch latach od premiery kojarzy się nam ze zmianą kształtu lamp przeciwmgłowych oraz dodaniem do oferty dwóch nowych kolorów nadwozia. Dodge postanowił pójść na całość i zaprezentował model Charger, w którym zmiany mogłyby dla innego producenta służyć za zupełnie nową generację. Przejdźmy jednak do rzeczy.
Przednia część modelu Dodge Charger zmieniła się nie do poznania. Mamy węższy grill, mniejsze światła, ale dzięki temu auto wygląda dużo bardziej dynamicznie i groźnie. Światła do jazdy dziennej LED tworzą swego rodzaju ramkę wokół lamp, zaś czarny grill oraz poprzeczka w tym samym kolorze tworzy wrażenie wielkiej "japy". Nie mamy tu jednak do czynienia z efektem kiczu.
Sporo zmian mamy również w tylnej części - pas świateł biegnie przez całą szerokość. Niektórzy z pewnością doszukają się sporych podobieństw do mniejszego Dodge'a Darta. Czy to wada? Dla fanów modelu Charger, którzy patrzą głównie w przeszłość z pewnością tak, ale w porównaniu do auta sprzed liftingu, nowa wersja prezentuje się nieco lepiej. Kilka zmian mamy również we wnętrzu.
Do dyspozycji kierowcy oddano między innymi 7-calowy ekran TFT umiejscowiony za kierownicą oraz ekran o przekątnej 8,4 cala na konsoli centralnej. Na deser dostajemy przeprojektowaną kierownicę oraz kilka nowych wariantów wyposażenia. Niestety nie ma słowa o ewentualnych zmianach pod maską oraz wersji SRT, ale zapewne już wkrótce wszystko wyjdzie na jaw.