Mitsubishi eK Space - praktyczne pudełko
Wiele osób spoglądając na fascynację Japończyków małymi autami, tzw. kei carami, uśmiecha się ironicznie z nieskrywanym politowaniem, a zaraz potem wsiada do wielkiego sedana lub vana i bezsilnie kluczy po zatłoczonym mieście szukając miejsca do parkowania. W takich chwilach z pewnością lepszy byłby Mitsubishi eK Space.
W wielkim skrócie, kei cary to krótkie, wąskie, ale wysokie samochody miejskie z niezłym wyposażeniem i zazwyczaj napędem na cztery koła. Czy w taki sam krąg wpisuje się nowy Mitsubishi eK Space? Wydaje się, że tak, choć jak to zwykle bywa, Europejczycy doczepią się praktycznie do każdej cechy tego auta.
Małe kółka, bardzo wąski, czyli mało stabilny, za wysoki, strasznie kanciasty, za słaby silnik - to tylko niektóre z wad, jakimi można obrzucić to niewielkie, choć moim zdaniem sympatyczne auto. Japończyk każdą z wyżej wymienionych przywar zamieni na zaletę i trzeba przyznać, że ma całkowitą rację.
Co prawda kei cary nie są ładne, ale na pewno przewyższają funkcjonalnością niejedno auto jeżdżące po ulicach miast. Jest niewielkie, dzięki czemu łatwo nim manewrować po wąskich uliczkach lub zapchanych parkingach przy marketach. Jest wysokie, co daje wrażenie dużej przestrzeni i swobody. Wyposażenie też jest przyzwoite.
Co prawda stylistyka we wnętrzu jest dość skromna, ale producent wynagradza to zaawansowanymi rozwiązaniami. Nie zabrakło dwustrefowej klimatyzacji ze sterowaniem na panelu dotykowym, zaś w wyższych wariantach znajdziemy między innymi system infomedialny z dużym dotykowym wyświetlaczem i nawigacją GPS.