Mercedes klasy X w ogniu krytyki konkurencji – słusznie czy złośliwie?
Niecałe dwa miesiące temu na Salonie Samochodowym we Frankfurcie jeden z przedstawicieli BMW skrytykował wygląd i jakość wykonania nowego „roboczego” Mercedesa, teraz swoje „pięć groszy” dorzucił przedstawiciel kolejnej niemieckiej marki, mianowicie Volkswagena.
Nie jest tajemnicą poliszynela, że nowy Mercedes Klasy X to w gruncie rzeczy Nissan Navara w markowym garniturze (notabene, innym wcieleniem Navary jest Renault Alaskan). I właśnie to, można by rzec, "plebejskie" pochodzenie jest obiektem krytyki ze strony konkurencji marki ze Stuttgartu. Warto wspomnieć, że nowa Klasa X to nie pierwszy owoc współpracy Mercedesa z grupą Renault-Nissan. Pierwszym z nich był mały transportowy Citan, będący przebranym Renault Kangoo, który od 2012 roku jest produkowany w Maubeuge we Francji.
Pierwszą osobą, która w dość ostrych słowach wypowiedziała się na temat Klasy X, był wiceprezes BMW, odpowiedzialny za rynek Azji i Afryki Południowej, Hendrik von Kunheim. Podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie, w rozmowie z australijskim magazynem Motoring powiedział:
"Widziałem ten samochód w Genewie i byłem nim bardzo zawiedziony. Stać ich na więcej. Budują fantastyczne samochody, ale ten był rozczarowaniem. Słyszałem też opinie środowiska dziennikarzy motoryzacyjnych z różnych państw, którzy mówili, że ten samochód jest bardzo tani, bardzo plastikowy i nie jest tym, czego można by oczekiwać od Mercedesa."
Ale to nie koniec, bo kolejne słowa Kunheima były zdecydowanie dobitniejsze:
"Kiedy patrzę teraz na naszego niemieckiego konkurenta ze Stuttgartu, to uważam, że ich Klasa X jest okropna."
To dość odważne słowa i wypowiedziane bez ogródek. Szczególnie, że mówi to człowiek, którego firma na tym samym Salonie Samochodowym zaprezentowała wizję BMW X7, w którym przedni przerośnięty grill z "nerkami" prezentuje się tak, jakby został poddany kuracji sterydowej, która wymknęła się spod kontroli. Samochodu, który został wręcz zbombardowany krytyką nie tylko przez dziennikarzy motoryzacyjnych, ale również przez fanów marki − jeden z nich na forum Bimmerpost zażartował nawet, że w zespole projektowym BMW X7 musiał być jakiś sabotażysta z Mercedesa.
Warto dodać, że Kunheim powiedział, iż BMW rozważało stworzenie podobnego luksusowego pickupa na bazie jednego ze swoich SUV-ów i wprowadzenie go na rynki europejskie i azjatyckie.
Teraz, w kolejnym wywiadzie przeprowadzonym przez australijski magazyn Motoring, swoją opinię wyraził Paul Pottinger, specjalista do spraw komunikacji w oddziale Volkswagena w Australii, który oglądał Mercedesa Klasy X we Frankfurcie:
"Bardzo trudno jest ukryć Nissana Navara. Jeśli byłbym kupującym, mógłbym być zaskoczony jego jakością wykonania. Kiedy właściciel Mercedesa otwiera drzwi i widzi zawiasy Nissana, to może oznaczać koniec zabawy."
W tym samym wywiadzie Pottinger zachwalał swój produkt, czyli Amaroka i podkreślał jak wielką rolę odegrał ten model w kreowaniu wizerunku Volkswagena jako samochodu użytkowego. Na koniec wypowiedział się jeszcze poniekąd na temat stylistyki konkurenta ze Stuttgartu:
"Nie wypowiem się na temat designu klasy X, ale uważam, że jej stylistyka może być kontrowersyjna."
Czy te słowa krytyki są uzasadnione? Mam co do tego wątpliwości, które samoistnie formułują się w pytanie. Czy wypowiedzi konkurencyjnych firm są zwykłą "troską" o dobro Mercedesa i "koleżeńską" przestrogą przed wielkim błędem? A może to po prostu zwykła zazdrość (w przypadku BMW) i strach (w przypadku Volkswagena) przed tym, że producent ze Stuttgartu uszczknie sobie kawałek tortu w niszy segmentu pickupów, uniemożliwiając BMW w pewnym sensie wejście na ten rynek i zmniejszając Volkswagenowi możliwości ekspansji na nim?
Jako uzupełnienie tekstu zapraszam Was do obejrzenia filmu z jazd testowych, które odbyły się w Chile i w których braliśmy udział.
Dodam tylko, że mająca zadebiutować w połowie przyszłego roku wersja X350d z napędem na cztery koła w standardzie, 7-stopniową automatyczną skrzynią biegów i turbodieselem V6 o mocy 258 KM i momencie obrotowym, wynoszącym 550 Nm, może nie być ostatnim słowem Mercedesa − wciąż nie wykluczono możliwości stworzenia wersji AMG Klasy X. Jestem ciekaw, co wtedy konkurenci będą mówić?