Ma być taniej i oszczędniej. Mercedes Klasy G z dieslem
Do dwóch wersji silnikowych, jakie obecnie znajdziemy w ofercie najnowszej generacji Mercedesa Klasy G, niebawem dołączy również odmiana z jednostką wysokoprężną. To propozycja dla tych, którzy nie posiadają nieograniczonych możliwości finansowych, a przy tym nie lubią zbyt często pojawiać się na stacji benzynowej.
Obecnie w ofercie najnowszej Gelendy, która zadebiutowała przed rokiem na wystawie w Detroit, znajdziemy wersje G500 oraz G63 AMG. Pod maską tej pierwszy pracuje 4-litrowa jednostka V8 biturbo, która generuje 421 KM i 610 maksymalnego momentu obrotowego. Z kolei w wariancie AMG za napęd odpowiada również silnik V8 o pojemności czterech litrów, który jednak posiada liczniejsze stado koni mechanicznych wynoszące 585 sztuk i do tego imponujący maksymalny moment obrotowy o wartości 850 Nm. Jak można się domyślać, obie wersje wykazują spory apetyt na paliwo.
Dlatego też w ofercie znalazło się miejsce na silnik Diesla w wersji 350d (silnik o oznaczeniu fabrycznym OM 656). Jednostka o pojemności trzech litrów i z 6 cylindrami generuje 286 KM i 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępne w przedziale od 1200 do 3200 obr/min. Z tym silnikiem G-klasa jest w stanie rozpędzić się do 100 km/h w 7,4 s, a maksymalna prędkość wynosi 199 km/h. Średnie spalanie tej odmiany powinno oscylować w granicach 9,6-9,8 l/100 km, co sprawi, że będzie to najbardziej wydajny wariant w historii tego modelu. Przypomnijmy, że w wariancie G500 średnie spalanie wynosi ok. 11,5-12,1 l/100 km, a w G63 AMG 13,1 l/km. Oszczędność i różnica w zasięgu powinny być widoczne.
Za przeniesienie napędu odpowiada 9-stopniowa przekładnia automatyczna 9G-Tronic, która otrzymała oprogramowanie zapewniające zmianę przełożeń optymalne do jazdy w terenie.
W nowej wersji silnikowej sporo wysiłku poczyniono, by ograniczyć hałas i wibracje docierające do kabiny. W tym celu odpowiednio zestrojono sam silnik, ale również układ wydechowy.
Mercedes Klasy G 350d trafi do sprzedaży na pierwszych rynkach na początku przyszłego roku. Wówczas też poznamy jego cenę.