Lyonheart K - marzenia zostały wycenione
Jaguar E-Type - przez wielu uważany za najpiękniejszy samochód w historii - wreszcie doczekał się pełnoprawnego następcy. Co prawda Lyonheart K nie został wykonany przez Jaguara, ale czy to ważne, skoro wygląda wspaniale? Poza tym to tylko marzenie. Piekielnie drogie marzenie...
Zaczniemy od ceny, czy od parametrów technicznych? Cenę zostawimy na koniec, żeby nie psuć sobie humorów, a teraz przejdźmy do danych i osiągów, gdyż te są bardzo ciekawe. Podobnie jak poprzednik, tak samo Lyonheart K zachwyca pod każdym względem i trudno podchodzić do niego "na zimno" oceniając surowo wady.
Stylistyka modelu jest specyficzna. Miłośnicy ostrych, nowoczesnych linii rodem z Lamborghini nie będą zachwyceni. Auto już na pierwszy rzut oka przypomina E-Type'a, ale z całą pewnością nie jest przestarzały wizualnie - widać, że jest to model współczesny z mocnym naciskiem na akcenty retro i nawiązania do legendy.
Lyonheart K został zbudowany na lekkiej, aluminiowej ramie, ma regulowane amortyzatory i zaawansowane zawieszenie. To, co najważniejsze, drzemie pod maską. Sercem Lwa jest 5,0-litrowa jednostka V8 Cosworth produkująca moc ponad 570 KM oraz moment obrotowy na poziomie 700 Nm.
Przy takim silniku osiągi są imponujące. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 3,9 sekundy, zaś prędkość maksymalna dobija do 300 km/h. Początkowo miało powstać zaledwie 50 egzemplarzy, ale popularność modelu Lyonheart K jest tak duża, że firma postanowiła zwiększyć nakład do 250 sztuk.
Cena? No i tu zaczynają się strome schody. Wersja ze sztywnym dachem kosztuje... 360 tysięcy euro, podczas gdy wariant bez dachu ceni się na kwotę 375 tysięcy. Jak widać cena nie jest zaporowa, skoro firma zwiększa limit produkcyjny. Też chciałbym mieć taki kryzys finansowy...