Liczba pijanych rowerzystów drastycznie spadła
Teoretycznie tytuł wprowadza optymistyczną atmosferę i pomaga uwierzyć, że zmiana przepisów wreszcie podziałała. Jest jednak pewien szkopuł. Otóż przepisy zostały złagodzone, a mimo to poskutkowało to polepszeniem się statystyk. Mamy do czynienia z fenomenem?
Jeśli złagodzenie przepisów dot. nietrzeźwych rowerzystów sprawiło, że jest ich mniej w statystykach, to może podniesienie maksymalnych prędkości oraz zmniejszenie liczby fotoradarów da podobny efekt i nagle kierowcy zaczną jeździć przepisowo? Może taka jest nasza mentalność, że lubimy robić coś na przekór, a gdy wyzwanie znika tracimy zapał? No dobrze, koniec tych żartów i ironii.
Otóż dopóki jazda na rowerze po pijanemu była przestępstwem i groziły za to dość srogie konsekwencje, liczba rowerzystów na podwójnym gazie byłą ogromna. Przykładowo w latach 2005-2006 złapano przeszło 80 tysięcy miłośników przejażdżek po "kilku głębszych". Co ciekawe, po przekwalifikowaniu przestępstwa na wykroczenie, liczba złapanych rowerzystów spadła niemal trzykrotnie.
Okazało się, że Policja nagle straciła zainteresowanie, gdyż tylko wykrywalność przestępstw liczy się do oceny jakości i sprawności tego organu. Mówiąc wprost - mało kto interesuje się wykroczeniami, no chyba, że są rażące i trudne je pominąć. Tak czy inaczej według wielu obserwatorów, nikt już nie poluje na pijanych rowerzystów, bo i po co? Rzecz jasna stanowisko Policji jest zupełnie inne.
A Wy jakie macie zdanie na ten temat? Czy zdarzyło się Wam spotkać "wężykującego" rowerzystę na drodze?