Kupiłeś tak auto z zagranicy?
Związek Dealerów Samochodów oraz Forum Rynku Samochodów Używanych rozpoczęły kampanię informacyjną "Nie na Niemca", której celem jest uświadomienie kupującym używane auta sprowadzane z zagranicy o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą podpisanie sfałszowanej umowy kupna samochodu "in blanco".
Na czym polega metoda tzw. "na Niemca"?
Handlarz samochodami, najczęściej nieprowadzący zarejestrowanej działalności gospodarczej, nabywa auto używane za granicą (najczęściej właśnie w Niemczech). Otrzymuje od sprzedawcy bądź pośrednika fakturę lub umowę kupna wystawioną na siebie. Nie rejestruje jednak takiego samochodu po przywiezieniu go do Polski, a szuka kupca. Sprzedając mu ten samochód, wystawia umowę "in blanco", fałszując ją jednak, gdyż w pozycji sprzedawca widnieją dane Niemca czy też innej zagranicznej osoby, a umowa została niby zawarta poza granicami Polski.
Zakup sprowadzonego auta w taki sposób ma przynieść korzyści w postaci mniejszej akcyzy, gdyż na sfałszowanej umowie bardzo często podaje się zaniżoną wartość pojazdu, a także pozwala uniknąć płacenia 2-proc. podatku od czynności cywilnoprawnych.
Szacuje się, że rocznie nawet kilkaset tysięcy sprowadzanych samochodów z zagranicy sprzedawanych jest następnie na podstawie tzw. umowy "na Niemca". Na tym procederze traci przede wszystkim budżet państwa, ale, jak przekonują organizatorzy kampanii "nie na Niemca", stratnymi mogą być również finalni nabywcy auta.
Zagrożenia związane z umową "na Niemca"
Choć w praktyce dochodzenie roszczeń z tytułu rękojmi w przypadku ujawnienia wad samochodów używanych do łatwych zadań nie należy, to jednak prawo przewiduje taką możliwość. Jeżeli w ciągu dwóch lat od zakupu auta wyjdą na jaw jakieś ukryte wady, możemy kierować roszczenia reklamacyjne bezpośrednio do sprzedawcy. Jeśli jednak umowa została podpisana "in blanco", najczęściej wpisany do niej Niemiec nie istnieje w rzeczywistości, a od faktycznego sprzedawcy nie mamy żadnych podstaw, by ubiegać się o jakąkolwiek rekompensatę.
Gorzej jednak, że mogą pojawić się problemy z uzyskaniem odszkodowania w przypadku uszkodzenia samochodu bądź jego kradzieży. Należy bowiem pamiętać, że większość ubezpieczycieli ma dostęp do danych właścicielskich pojazdów za granicą. Jeżeli ubezpieczyciel ustali, że osoba widniejąca na umowie nie istnieje i pojazd został nabyty na sfałszowaną umowę, to może odmówić zapłaty odszkodowania, uznając że prawo własności nie przeszło na osobę ubezpieczoną i nie jest ona uprawniona do jego otrzymania.
Choć raczej trudno dziś sobie wyobrazić, by organy ścigania sprawdzały tego typu umowy, próbując ustalić, czy podane dane sprzedającego są prawdziwe, to jednak należy mieć na uwadze, że kupujący przyczynia się również do tworzenia podrobionego dokumentu. Podpisując umowę, na której widnieje podpis nieprawdziwej osoby, kupujący bierze udział w łamaniu prawa poprzez podrabianie dokumentu i używanie takiego dokumentu jako autentycznego, jeżeli wie że widniejący na nim sprzedawca nie istnieje (czasami handlarze specjalnie się z tym nie kryją). Zgodnie z Kodeksem karnym takie działania zagrożone są karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Następstwem powyższego przestępstwa jest także popełnienie przestępstwa karnoskarbowego. Dla większości kupowanych aut z umową „na Niemca” termin opłacenia podatku akcyzowego już dawno upłynął. Dodatkowo, kara za niezapłacenie akcyzy w terminie może wynieść nawet do 30 tys. zł. Jest to także sposób na uniknięcie zapłaty podatku VAT, jaki należny jest od każdej sprzedaży. Umowa „na Niemca” wskazuje bowiem, że formalnym sprzedawcą jest osoba zagraniczna, a handlarz w ogóle w tej transakcji nie uczestniczył. W związku z tym, rzeczywisty sprzedawca w ogóle takiej transakcji nie wykazuje i omija podatek VAT. W przypadku gdy sprzedawca nie jest przedsiębiorcą dochodzi natomiast do ominięcia zapłaty podatku od czynności cywilnoprawnych. Jako że transakcja według sfałszowanej umowy odbyła się poza granicami Polski, kupujący nie płaci od niej należnego podatku od czynności cywilnoprawnych.