Kultowy Ford F-150 był z wizytą u kosmetyczki
Najlepiej sprzedający się pickup w Stanach Zjednoczonych, auto, którego na próżno szukać na naszych drogach, doczekało się drobnych zmian stylistycznych. Auto zaprezentowano na początku tygodnia w swoim środowisku naturalnym - w Teksasie.
Owszem, niektórzy mogą się oburzyć tym, że piszemy o aucie tak dla Polaków egzotycznym i nieosiągalnym. Ale jeśli mielibyśmy pisać tylko o autach osiągalnych, musielibyśmy ograniczyć się do kilku marek. Pisząc o wszystkim możemy Wam pokazać to, co niestety tracimy przez warunki rynkowe i ogólne upodobania.
A założę się, że mnóstwo Czytelników z chęcią zasiadłaby za kierownicą tego ogromnego potwora, szczególnie teraz, gdy prezentuje się nieco lepiej. Z zewnątrz w oczy rzuca się przede wszystkim nowy grill, który wygląda trochę nowocześniej i sportowo. Oprócz tego otrzymujemy nowe lampy oraz zestaw przeprojektowanych, 18- lub 20-calowych felg.
Oprócz tego, niektóre modele będą wyposażone w automatycznie wysuwane boczne lusterka, które świetnie sprawdzą się podczas podróży z szeroką przyczepą. W ofercie pojawią się również trzy nowe lakiery nadwozia: Blue Jeans Metallic, Kodiak Brown Metallic oraz Ruby Red Clearcoat Metallic.
Jak donosi serwis Carscoop, wewnątrz zmian jest niewiele, ale jedna zasługuje na szczególną uwagę - w standardzie pojawi się 4,2-calowy wyświetlacz wielofunkcyjny z systemem MyFord Touch. Pod maskę trafi sprawdzona jednostka 3,7-litra Ti-VCT V6 o mocy 302 KM. Do wyboru będzie również 5,0-litrowy potwór Ti-VCT V8 o mocy 360 KM.
Dla prawdziwych twardzieli przygotowano 411-konną jednostkę V8 o pojemności 6,2-litra, zaś dla oszczędnych dobrym wyborem będzie 3,5-litrowy silnik EcoBoost V6 o mocy 365 KM. Szkoda, że Ford nie oferuje na naszym rynku tego wspaniałego i w naszych warunkach kompletnie niefunkcjonalnego auta.