Jechał z kozą w bagażniku. Ale nie to było najgorsze
Sporych kłopotów przysporzył sobie 33-latek, który kierował autem mając prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna posiadał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, a jego pasażer był poszukiwany. Być może obaj panowie nie wpadliby jednak, gdyby nie przewożona w bagażniku koza Frania, która skłoniła funkcjonariuszy drogówki do przeprowadzenia kontroli drogowej.
Patrol sulęcińskiej drogówki zatrzymał na ul. Skwierzyńskiej w Krzeszycach osobowego Volkswagena Polo, w którym przez tylną szybę spoglądała na drogę koza. Po zatrzymaniu zwierzę zachowywało się spokojnie, a sam kierowca przyznał, że koza przyzwyczajona jest już do podróżowania w ten sposób.
Zdziwienie mundurowych nie przeszkodziło im jednak przeprowadzić pozostałych czynności kontrolnych. Okazało się, kierowca miał w wydychanym powietrzu prawie 1,5 promila. Ponadto mężczyzna nie posiadał prawa jazdy. Miał dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. W aucie, oprócz pasażerki Frani, znajdował się jeszcze 39-latek, który z kolei był osobą poszukiwaną. Mężczyzna, został zatrzymany, a następnie doprowadzony do zakładu karnego.
Kierowca po wykonanych czynnościach został zwolniony, a koza Frania wraz z kluczykami od auta przekazana dla znajomego 33-latka. To jednak nie koniec jego kłopotów. Za kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości mimo wcześniejszego wyroku, a także złamania zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, mężczyźnie może grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.