Wielka przygoda - podróż Polska-Mongolia Trans-Siberian Expedition 2014
Dla wielu osób to jedno z największych marzeń - bardzo długa i wymagająca podróż samochodem po terenach, które nie są, delikatnie mówiąc, przystosowane do komfortowego podróżowania. Poznajmy bliżej niesamowity pomysł wycieczki POLAND MONGOLIA TRANS-SIBERIAN EXPEDITION 2014.
Zacznijmy od samego początku, czyli narodzin tego niesamowitego pomysłu:
Są ludzie którzy wybierają prostą drogę - równą i wyasfaltowaną; pędzą zatłoczoną arterią wśród McDonaldów i Shellów. Ja wybrałem ścieżkę - krętą i wąską, ale za to odwdzięczającą się niesamowitymi widokami i ciekawymi miejscami. Wiem, że ludzie których na niej spotkam są tacy sami jak ja, bo inni, szczęśliwie dla mnie, pojechali prostszą drogą. To tyle, reszta to po prostu konsekwencja tego wyboru.
GENEZA POMYSŁU - TAK SIĘ ZACZĘŁO...
Zaczęło się od luźnych przemyśleń powoli precyzowanych podczas wspólnych spotkań moich, Pawła i Jacka - Jacka Danielsa oczywiście. Śmiem twierdzić nawet, że to jego pojemna półlitrowa osobowość wpadła na ten genialny pomysł, a my jedynie na niego ochoczo przystaliśmy.
Kilkanaście lat temu odkryłem ze zdziwieniem, że w miejscu pępka mam zainstalowane coś na kształt licznika kilometrów. To tłumaczyło fakt, że gdziekolwiek jechałem, jechałem dłuższą drogą, a do częstych "Nie rozglądaj się, tylko patrz na drogę!" już zdążyłem się przyzwyczaić. Nie pomogały tłumaczenia że "ja się nie rozglądam, ja zwiedzam". Poza tym to nie moja wina, że jakieś 20-25 lat temu hitem szklanego ekranu był legendarny Gąbka -Baltazar Gąbka (herbu Zielona Pietruszka) i jego nie trzymający żadnych racjonalnych zależności kaper wyprawowy.
Przez długi czas użytkowałem Dodga vana - obszernego, łatwego do przeinstalowania na parkingu w sypialnię, a w porze obiadowej w kuchnię z anaksem jadalnym. Nadszedł jednak czas na zmiany w parku maszynowym, ponieważ przebieg dawno przekroczył 600 000 km, co obiektywnie dyskwalfikowało go w dalekich wyjadach. Wybór padł na prostego pickupa i tak pojawił się sprawca całego zamieszania to nic innego jak Nissan pickup Navara z 2001 roku z wolnossącym silnikiem diesla o pojemności 2500cm3. Karoseria oparta na ramie nośnej, przeniesienie napędu na tylni most napędowy typu C200.
Na felgach stalowych o średnicy 16 cali zainstalowane zostały opony typu AT z kostką bierznika 13mm i gestymi lamelami oraz bieżnikiem barkowym. Wyposażony w 30 calowe koła Nissan uzyskał prześwit około 23cm.
Z przodu zamontowany homologowany bullbar z dodatkowym oświetleniem przeciwmgłowym. Halogeny drogowe zamocowane zostały na spreparowanym stalowym (ocynkownaym przed malowaniem) bagażniku dachowym. Przy spawaniu ramy nośnej bagażnika przewidziane zostały dodatkowe mocowania na oświetlenie boczne - robocze.
Dwa lata temu urodził się pomysł przebudowy pickupa na pojazd pseudokamperowy. Pseudo - z premedytacją, ponieważ zdaję sobie sprawę, że zorganizowanie na skrzyni ładunkowej o wymiarach 1,4x1,4m sensownej przestrzeni mieszkalnej jest rzeczą niewykonalną. Precyzowanie planów wygenerowało pomysł stworzenia pojazdu umożliwiającego w miarę komfortowe zwiedzanie dla 4 osób, z czego dwoje to dzieci. Do tego samochód powinien bezstresowo przebywać drogi szutrowe i lekki teren przy założeniu pełnego jego załadunku wyposażeniem kampingowym. Nie chce mi się rozkładać namiotów, zwłaszcza, że przy dwójce dzieci nie ma najmniejszego sensu racjonalne planowanie postojów w oparciu o hotele i pola namiotowe; dlatego też na "pace" musi znaleźć się miejsce do spania dla 4 osób, namiastka kuchni i pokoju dziennego na deszczowe dni. I jeszcze jedno, zasięg "rażenia" pickupa powinien oscylować w granicach 1000km bez tankowania (to ukłon w stronę planowanej wyprawy do Mongolii). W ten prosty sposób wśród znajomych okrzyknięty zostałem mianem "sprawnego inaczej".
Dwa lata przemyśleń i projektowania zahaczały z jednej strony o kupno kapsuły mieszkalnej, a z drugiej - o budowę na ramie samochodu modułu mieszkalnego w oparciu o przestrzenną kratownicę z poszyciem z blachy (średnio 2 godziny przed snem przez mniej więcej 730 dni daje prawie 1,5 tysiąca myślo-godzin, czego efekty znajdziecie w galerii). W międzyczasie przygotowane zostały stalowe progi z grubościennego profilu stalowego, które zamocowane zostaną do ramy podwozia na śruby. Nie przewiduję spawania progów z obawy przed rozhartowaniem elementów stalowych ramy pod wpływem wysokiej temperatury. Zaletą zamontowania masywnych progów, poza zabezpieczeniem karoserii przed uszkodzeniem podczas przejazdu - jest obniżenie środka ciężkości samochodu oraz możliwość wykorzystania ich jako punkt podnoszenia podnośnikiem typu farm-jack.
W garażu znalazło się miejsce na aluminiowy zbiornik na paliwo o pojemności 120 litrów, który zamontowany będzie - na tym etapie - "gdzieś z tyłu".
Wszystko zapowiada się niezwykle ciekawie, a miłośnicy wielkich wypraw a'la Camel Trophy z pewnością już mają wypieki na twarzach. Poznajmy teraz planowaną trasę przejazdu:
Planowana trasa przejazdu przebiega przez 5 krajów (Polska, Litwa, Łotwa, Rosja, Mongolia), przekracza granicę dwóch kontynentów - Europy i Azji i kończy się w odległości około 500 km od granicy z Chinami.
Planowany jest przejazd przez następujące (główne) miejscowości:
-Trójmiasto (wyjazd)
-Suwałki
-Kaunas (Litwa)
-Kraslava (Łotwa)
-Moskwa
-Nowosybirsk
-Irkuck (okolice jeziora Bajkał)
-Kiachta (granica rosyjsko-mongolska w republice Buriacji)
-Suche Bator
-Darchan
-Ułan Bator (stolica Mongolii)
-Karakorum (była stolica Imperium Mongolskiego, ówczesna siedziba -Czyngis Chana)
Szacowany dystans (w obu kierunkach) to około 16500 km ( w tym około 1500km drogami nieutwardzonymi). Szacowany czas przejazdu około 30 dni.
Pojawienie się pickupa otworzyło kolejną szansę - szansę na coś jeszcze bardziej ekstremalnego zwłaszcza, że po powrocie z Mongolii pozostaną jedynie Chiny zamykające pewien rozdział - rozdział zatytułowany "EUROAZJA ze wschodu na zachód"