Touch Design - łączy człowieka z maszyną
"Touch Design" to zarówno podejście filozoficzne, jak i temat badań, który w 1999 roku zaproponował swoim współpracownikom Patrick le Quement, a których celem była zmiana orientacji ich wysiłków w zakresie innowacji projektu wnętrz samochodów.
<strong>
"Touch Design" to zarówno podejście filozoficzne, jak i temat badań, który w 1999 roku zaproponował swoim współpracownikom Patrick le Quement, a których celem była zmiana orientacji ich wysiłków w zakresie innowacji projektu wnętrz samochodów.
</strong>
Warto jednak od razu uprzedzić, iż nie ma tu mowy ani o żadnym nowym stylu, ani o żadnej nowej tendencji "tendencja", ten zużyty termin, stał się wyłącznie synonimem czegoś, co jest obecnie "w modzie").
Zatem, oprócz innych różnic, chodzi o trwałość: o ile prawdopodobnie "Touch Design" będzie nadal obecny w dziale Design firmy Renault przez co najmniej kilkanaście lat, o tyle można oczekiwać, iż w tym samym czasie będziemy świadkami pojawienia się trzech czy czterech zmian stylu oraz defilady niezliczonej ilości tendencji.
Sama nazwa "Touch Design" automatycznie przywodzi na myśl gest ręki sięgającej po przedmiot, którego kształt oraz struktura są sympatyczne w pierwotnym znaczeniu tego pojęcia i wywołują w nas pragnienie kontaktu fizycznego. Gałka przekładni biegów, którą człowiek ma ochotę ująć w dłoń i nią poruszać, przycisk na desce rozdzielczej, któremu trudno się oprzeć, i który by się naciskało i naciskało, klamka drzwiczek, której uchwyt i dynamikę koniecznie trzeba wypróbować...
Przy projektowaniu tego rodzaju przedmiotów, myśli się przede wszystkim o liniach zbliżonych do kształtu ludzkiego ciała.
I naturalnie o skali zbliżonej do wielkości ręki, czy nawet koniuszków palców. Dopiero potem zdajemy sobie sprawę, że ręka nie jest przecież jedyną częścią ludzkiego ciała, za pomocą której człowiek "dotyka" otaczającego go świata przedmiotów, że przecież jest też łokieć opierający się na podłokietniku, całe plecy, lędźwie i uda spoczywające na siedzeniu. Że należy wziąć pod uwagę fakt, iż wobec kolorów otaczających nas przedmiotów, działa tzw. "dotyk wzrokiem". Wówczas, kiedy wyprzedza on "kontakt dotykiem" i stanowi jego przedłużenie, może on objąć jeszcze większe przestrzenie czy powierzchnie.
Niezależnie od wszystkiego, to właśnie relatywnie małe "detale" są tymi elementami, które przychodzą nam na myśl, kiedy słyszymy owe słowa:,. "Touch Design" - doświadczenie udowodniło nam to w stopniu bardziej niż dostatecznym.
Projekt Renault
Nie jest łatwo zrozumieć, czym dla Projektu Renault jest "Touch Design" i ten, kto nie zna jeszcze tego tematu, od razu ryzykuje podwójne niezrozumienie związane z tą nazwą: - ryzyko polegające na myleniu tego podejścia z nowym stylem,
- ryzyko polegające na zredukowaniu istoty owego "nowego stylu" do postaci niewiele
znaczących detali ergonomicznych, czy też drobnych zmian w stylu biodesign.
O ile wspomniane detale rzeczywiście odgrywają poważną rolę, to sam "Touch Design" jest daleko bardziej złożony.
W rzeczywistości "Touch Design" to:
- szereg ergonomicznych detali o innowacyjnej strukturze bio oraz maksymalnie wysokiej jakości,
- (odpowiednio dobrane) materiały i kolory
- ale także, a nawet przede wszystkim, jest to ogólna kompozycja, którą cechuje duża prostota.
To właśnie ta ostatnia cecha, ogólna prostota, uderza najpierw, kiedy wchodzimy do wnętrza samochodu "Touch Design": prostota, jasność, czytelność, lekkość, świeżość, porządek bez ostentacji, dyskretna technologia i powściągliwa sensualność. W przypadku detali ergonomicznych, tam, gdzie tylko jest to możliwe, są one zgrupowane w tzw. strefach funkcjonalnych o podwyższonym stopniu ergonomii dotykowej. Nie są one zbyt liczne i charakteryzują się dodatkowymi walorami zarówno dzięki nowoczesności formy,
koloru i materiału, z którego zostały wykonane, jak również przez kontrastowość w stosunku do otoczenia, w jakim występują. Zatem "Touch Design" gra harmonijnie, na styku linii człowiek - maszyna, w obrębie dwóch pozornie biegunowo odległych rejestrów stylistyki: pomiędzy "elementem żywym" a racjonalną geometrią. Całość daje natomiast przede wszystkim wrażenie czegoś "głęboko przemyślanego".
Produkty Touch Design
Dla zobrazowania tej ostatniej tezy można posłużyć się dwoma przykładami: długopisem
Sensa oraz nowoczesnym łukiem sportowym. . Długopis Sensa:
- rączka (takiego terminu używa kalifornijski producent długopisu - Willat) z silikonu,
"nowego tworzywa sztucznego, zarejestrowanego pod marką Plasmium", ,o konsystencji żelu, który może odkształcać się pod wpływem nacisku palców (dostosowując się do ich wklęsłego kształtu) i w ten sposób zmniejszyć "wywierany przez palce nacisk, konieczny dla utrzymania długopisu, co w efekcie pozwala na uniknięcie skurczów";
- trzon zbudowany ze zwykłej tulei, lecz także z "nowego tworzywa sztucznego".
. Nowoczesny łuk sportowy to również przykład tego rodzaju kontrastu: jego uchwyt jest "bio", reszta natomiast (ramiona, końcówki, celownik, stabilizatory) - high-tech (z tą
różnicą, że nowy materiał używany do budowy uchwytu łuku nie daje takiej elastyczności w użyciu, jak długopis Sensa).
Innymi przykładami ilustrującymi "Touch Design", tym razem pochodzącymi ze świata samochodów lat gO-tych jest wnętrze Twingo oraz wnętrze Espace trzeciej generacji.
Touch Design w Twingo
Twingo uderza swoją inteligencją, prostotą oraz formą włącznika świateł awaryjnych. Ten okrągły, czerwony i błyszczący przycisk wystaje ze szczytu deski rozdzielczej. Mały kapelusik, czy też nos klowna, budzi drzemiące w nas dziecko. Nie można go nie zauważyć, kiedy wchodzi się do samochodu: kontrast z otoczeniem (szarej) deski jest całkowity. Natychmiast po wejściu ma się ochotę wyciągnąć rękę i go dotknąć, dla przyjemności, oczywiście, ale także po to, żeby sprawdzić, czy to jest rzeczywiście warning, czy przycisk spełnia swoją funkcję i czy działa.
Włącznika świateł awaryjnych, czytamy w instrukcji obsługi pojazdu, "należy używać wyłącznie w przypadku niebezpieczeństwa, w celu uprzedzenia innych kierowców, iż:
- musimy zatrzymać się w miejscu do tego nie przeznaczonym lub zabronionym - znaleźliśmy się w szczególnych warunkach jazdy lub ruchu". Nie musimy spuszczać z oka drogi i związanych z nią niebezpieczeństw, żeby znaleźć warning w Twingo. Jego umiejscowienie i dostępność pozwalają włączać go "na ślepo".
Touch Design W Espace
Również deska rozdzielcza modelu Espace jest godna uwagi ze względu na swoją prostotę, i to pomimo bogactwa wyposażenia wnętrza. Pośrodku deski uzyskano ogromną przestrzeń dzięki usunięciu z jej centrum bloku ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji. Zbliżone funkcjonalnie przyciski zostały zgrupowane w dwóch wysepkach na dwóch przeciwległych stronach deski: w strefie koncentracji funkcji oraz w strefie czujników/sterowników funkcji podnoszących komfort.
Oba wspomniane rejestry formalne Jak również ich cykliczne ścieranie się) powtarzają się zarówno w historii sztuki, jak i w historii sztuki użytkowej: chodzi z jednej strony o "element żywy", z drugiej natomiast o "geometryczność".
W przemyśle samochodowym wyszliśmy (zaledwie siedem lat temu) z okresu "żywego", podczas którego królował tzw. biodesign.
Touch Design a Bio Design
Kilka słów w tym miejscu na temat owego biodesign, z którym w żadnym wypadku nie należy identyfikować "Touch Design".
Najlepszy opis tego "żywego" stylu znajdziemy w wywiadach z najaktywniejszym jego promotorem, niemieckim projektantem Lutzem (zwanym Luigi) Colani. A oto przykład z niedawnej publikacji wydanej nakładem wydawnictwa Editions - "Dis Voir": "Maszyny powinny mieć kształt ludzkiej kończyny, rączka drążka sterowniczego czy aparat fotograficzny powinny być dostosowane do dłoni użytkownika. Należy tworzyć formy asymetryczne, przystosowujące się do ludzkich dłoni, które są przecież asymetryczne. Jest absolutnie śmieszne gubić się w tworzeniu kompozycji geometrycznych" które nie mają absolutnie żadnego związku z rzeczywistością. Projektant pracuje dla człowieka, na planecie Ziemia, a nie dla robotów o formach czysto geometrycznych, które przybyły nie wiadomo skąd (...). Rozwijamy się na okrągłej planecie, wszystko co nas otacza ma kształt linii krzywych i naprawdę nie widzę powodu, dla którego powinniśmy odrywać się od przestrzeni, która nas otacza, okopywać się za prostymi liniami czy ostrymi kątami, które nie mają żadnego odniesienia do otaczającego nas świata. Doszedłem do dość pewnego wniosku. Natura rzeźbi doskonałe formy użytkowe. Spędziłem godziny, tygodnie i miesiące na obserwacji natury, która doskonali się dzięki ewolucji przez miliony lat, modyfikując się i stopniowo adaptując. Spójrzcie Państwo na rekina - jego kształt nie zmienił się od milionów lat, to doskonałość, ´która całkowicie przystosowała się do środowiska morskiego, o niczym lepszym nie można by marzyć (...).
Podobnie w przypadku ptaków - nie wiem, czy widzieliście, jak zimorodek wbija się lotem nurkowym w wodę. Jakież to ogromne uderzenie. Przejść w mgnieniu oka z powietrza do środowiska wodnego, które jest ośmiokrotnie gęstsze. Trzeba zobaczyć, jak ciało tego ptaka przybiera odpowiedni kształt, pozwalając mu znieść to uderzenie (...)".
Biodesign odnosi się więc głównie, w zasadzie wyłącznie, do świata ożywionego, a raczej do tych elementów natury, które sprawiają wrażenie życia, a więc ludzi, ssaków, których budowa jest przystosowana do szybkiego przemieszczania się, na przykład gepardów i ptaków, ale również ryb oraz głównych żywiołów: powietrza, wody i ognia (ale już nie ziemi). W samochodzie biodesign (autorstwa Colani), czy to będzie samochód, ciężarówka, statek, samolot, motocykl czy rower, wszystko przybiera kształty "żywe" - "ergonomiczne" we wnętrzu, natomiast "aerodynamiczne" na zewnątrz. Nawet wówczas, gdy nie jest to zupełnie uzasadnione aerodynamiką czy ergonomią per se, jak w przypadku projektowanych przez niego umywalek.
Na antypodach "colanizmu", czyli naszego pierwszego rejestru formalnego - "żywego", znajdujemy styl Bauhaus, o którym, naturalnie z pogardą, pisze nasz genialny niemiecki projektant:
"Jeżeli chodzi o Bauhaus, (...) całkowicie zgadzam się, że jego propozycje były w przeszłości interesujące i ważne, ale obecnie to już jest przeżytek, trzeba iść naprzód. Absolutnie
fałszywe jest podejście projektantów, którzy kroczą tą śmieszną ścieżką "Braun design"; no i ta ich obsesja układania wszystkiego według struktur geometrycznych, starannie wyrysowanych kwadratów. Ruch Bauhaus wniósł swój wkład i wpisał się w historię sztuki użytkowej, produkując cały szereg produktów bardzo "czystych", to znaczy: czysto zaprojektowanych, zachowujących przy tym pewną świadomość funkcjonalności tych przedmiotów, co w tamtym okresie miało swoją wartość. Ale jego twórcy nie potrafili rozwijać się, przekazać pałeczki następcom, stworzyli w końcu coś na kształt zimnej religii czczącej zlodowaciałą, samowystarczalną estetykę Śmieszny monument bez śladu człowieczeństwa".
Reasumując: w "Touch Design" zawarto elementy biodesign, natomiast "Touch Design" nie jest biodesignem.
W "Touch Design" zawarto również elementy Bauhausu (oraz minimalizmu), ale znowu - "Touch Design" nie jest wcale Bauhausem.
"Touch Design" chce być wdzięcznym, lecz odległym spadkobiercą obu tych ruchów i, w szerszym kontekście, transhistorycznych prądów, w które się one wpisują (z tego punktu widzenia design Colaniego może być porównany do stylu Ludwika XV, Antonio Gaudiego oraz, szerzej, stylu przełomu XIX i XX wieku, jak również liryzmu informatycznego Franka Gehryego. Natomiast jest przeciwieństwem stylu Ludwika XVI, estetyki Bauhausu, Arts Oeco lat stylu 1925-30 oraz stylu high-tech, czy też współczesnego minimalizmu).
"Touch Design" chce stać się syntezą, którą można by porównać, zachowując naturalnie starannie wszelkie proporcje, do syntezy, jaką udało się osiągnąć w swoim czasie naszemu narodowemu geniuszowi Blaise Pascalowi, a mianowicie syntezą pomiędzy spojrzeniem geometrycznym a "finezyjnym". ("Człowiek zdolny jest do dwóch spojrzeń! na świat, które można by nazwać spojrzeniem geometrycznym oraz finezyjnym. Pierwsze metodycznie wyprowadza niezliczone wnioski z jednej jedynej zasady, drugi natomiast jednym spojrzeniem obejmuje tysiące detali.")
Warta uwagi jest wielka różnica pomiędzy prądami "żywym" oraz "geometrycznym" z jednej strony, a "Touch Design" - z drugiej, która zaś polega na tym, że w przeciwieństwie do dwóch pierwszych prądów "Touch Design" nie jawi się jako ostateczne "rozwiązanie" ani "koniec historii".
"Touch Design" nie ,jest także wyborem natury przeciwko kulturze (naukowej i technicznej). Przedsięwzięcie pod szyldem "Touch Design" nie jest natury ideologicznej, lecz pragmatycznej, i jako takie jest elastyczne i poddaje się kryterium skuteczności, której wartość jest ograniczona w czasie.
Nowe podejście do samochodu - Touch Design
Do tej pory mówiliśmy o kształtach, kolorach i materiałach. Teraz należy zbadać temat nieco głębiej i udowodnić to, co zostało stwierdzone we wprowadzeniu do tematu "Touch Oesign", a mianowicie, iż chodzi tu o "podejście filozoficzne, które swoim współpracownikom zaproponował Patrick le Quement w 1999 roku, którego celem była zmiana kierunku innowacyjności w zakresie projektu wnętrz samochodów".
Pomysł "Touch Design" przyszedł na myśl Dyrektorowi Działu Projektowego Renault w trakcie refleksji nad ewolucją tego działu od 1988 roku na tle ogólnej ewolucji sektora samochodowego oraz projektowania form przemysłowych w ogóle.
Jeżeli chodzi o kokpity samochodów w ogóle, naszą uwagę od jakiegoś czasu przyciąga szczególnie następujący fenomen: wciąż rosnąca technologiczna kompleksowość tego produktu. Jest to poważna zmiana, dobrze zbadana i przeanalizowana w następujący sposób przez jednostki zajmujące się ergonomią u Renault:
"O ile samochód składa się z wielu elementów występujących w kontakcie człowieka z maszyną, to w porównaniu z innymi przedmiotami użytkowymi, należy zauważyć, że te ostatnie przez dłuższy czas pozostały relatywnie proste. Wszystko skomplikowało się, odkąd w samochodzie zaczęto montować coraz większą liczbę systemów elektronicznych: ABS, kontrola trajektorii pojazdu, anty-poślizg, etc. Poza tym systemy te, stając się coraz bardziej "inteligentne", sprawiają, iż ilość informacji generowanych przez samochód staje się coraz
większa.
W rezultacie prosty język tradycyjnych urządzeń stosowanych w kontakcie człowieka z maszyną- wskaźniki, zegary, sygnalizatory - już nie wystarcza.
We współczesnym samochodzie mamy średnio 25 do 30 sterowników komend. Liczba ta jednak w najbliższych latach prawdopodobnie gwałtownie wzrośnie, biorąc pod uwagę planowane wprowadzenie szeregu nowych systemów elektronicznych oraz systemów wspomagania kierowania pojazdem: regulatora odległości, systemu antykolizyjnego, wspomagania manewrowania (np. parkowanie), multimedia...
Ryzyko polega na tym, że mnożenie kolejnych funkcji może spowodować, iż kierujący pojazdem z trudem odnajdować się będą wśród szeregu przycisków, ekranów, informacji oraz sygnałów dźwiękowych, tak że w końcu postęp okaże się bardziej kłopotliwy niż korzystny".
Inne ogólne pytanie, które się pojawia: jaką można lub należałoby przyjąć postawę w zakresie projektowania, wobec tego nowego fenomenu - rosnącej złożoności?
Teoretycznie wyborów jest wiele. Można wybrać na przykład drogę potęgowania tej technologicznej kompleksowości poprzez wdrożenie elementów hjgh-tech. W przypadku takiego wyboru, można albo zwiększyć liczbę przycisków na interfejsie, albo też starać się połączyć różne przyciski w jeden przycisk wielofunkcyjny. Można, przeciwnie, starać się przeciwstawić temu "czemuś na kształt zimnej religii czczącej zlodowaciałą, samowystarczalną estetykę" (Colani), uciekając się do kształtów, kolorów i materiałów "żywych". Można też po prostu posłużyć się, przy wyposażaniu kokpitu, elementami "tradycyjnie naturalnymi", takimi jak drewno, skóra, czy jedwab. Można również sięgnąć do uroków stylu dawnych lat w postaci zaproponowanej przez Volkswagena w nowym Beetle oraz przez BMW w jego nowym Mini.
No i jak tu wybierać, kiedy wiemy, iż wszystkie ruchy artystyczne w końcu męczą i odchodzą do lamusa ("A my, cywilizacje, wiemy już, że jesteśmy śmiertelne", jak stwierdził Paul Valery), oraz to, że absolutnie wszystko, i to z dnia na dzień, może stać się modną "tendencją´?
Jeżeli chodzi o ergonomię, u Renault "naturalnie" narzuca się wymóg, aby złożoność techniczna nie pojawiała się na styku człowiek - maszyna.
A oto fragment z numeru 25, z lipca 2002 roku, magazynu poświęconego badaniom w zakresie designu "R&O, le Magazine de la Recherche et du Oeve/oppement": "W samochodach pojawiają się coraz bardziej wyrafinowane systemy wspomagania, przez co przekształcają się one (samochody) powoli w maszyny do dystrybucji informacji (...). To do producenta należy zapanowanie nad tym i ukrycie tej technicznej kompleksowości, która nie powinna być widoczna dla użytkowników. Wręcz przeciwnie, należy zrobić wszystko, aby uczynić im drogę lżejszą i przyjemniejszą.".
Nasza postawa w zakresie designu, pozostając bardzo bliska postawie naszych kolegów ergonomów, jest bardziej stonowana: należy uprościć kontakty człowiek - maszyna, to jasne, ale upewniając się przy tym, czy aby nie ryzykujemy zamachu na przyjemność prowadzenia samochodu. My sądzimy bowiem, iż ta przyjemność to nie tylko przyjemna droga, ale że składa się ona także z percepcji, przynajmniej częściowej, technologicznej złożoności pojazdu. (Przyjemność bliska tej, jakiej zaznaje się przy wielu okazjach, używając innych produktów codziennego użytku, tych mianowicie które już są technologicznie zaawansowane lub też tych, które takimi się stają, na przykład komputera, konsoli do gier, radia, telewizji z jej pilotami, zegarków, systemów oświetlenia, etc.).
Zatem zamiast mówić o prostocie, wolimy mówić o "prostocie złożoności" (simplexite).
Simplexite - podstawowa wańość Renault w sztuce projektu
"Simplexite" to termin złożony, stworzony w dziale Design firmy Renault przed około dziesięciu laty przez połączenie ze sobą dwóch pierwszych sylab słowa "simplicite" (prostota) z dwiema ostatnimi sylabami słowa "complexite" (kompleksowość), co wyraża zarazem:
- dominującą pozycję pojęcia prostoty nas skomplikowaniem (kompleksowością),
- przywiązanie do tej ostatniej.
Fakt przyznania dominującej pozycji prostocie jest wynikiem, chcąc nie chcąc, wyboru pewnych wartości. Powiedzenie tak prostocie, nawet jeśli w rzeczywistości myślimy o "prostocie kompleksowości", to w mniejszym lub większym stopniu powiedzenie nie kompleksowości, nieuznanie jej całkowicie za coś, co nam się podoba, czynienie mu zarzutów.
Jakich zarzutów?
Komplikowania nam, kierowcom, życia przez nadmierną liczbę komend (poleceń, funkcji) w interfejsie oraz narażania nas w ten sposób po wejściu do samochodu na ten sam rodzaj poniżającego doświadczenia, jaki znamy już w domu z używania walkmana, czy też przenośnego odtwarzacza CD, z (nieudolnego) używania szeregu poleceń na pilocie telewizji i magnetofonu, czy budzika GPS, czy w przyszłości takiego na przykład sprowadzanego z Hong-Kongu zegarka płetwonurka, etc. Jest to zarzut tym bardziej uzasadniony, iż chodzi tu o samochód, gdzie najmniejsza nieuwaga przy kierownicy, przy coraz trudniejszych warunkach kierowania może kosztować życie pasażerów czy pieszych.
Inny zarzut możliwy wobec wszystkich stylów technicznych to oziębłość formalna. Już cytowaliśmy wypowiedź Colaniego na ten temat, nie musimy się więc powtarzać. (Nie należy jednak zapominać przy tym, że dla amatora stylu techno nic nie jest bardziej estetyczne niż wnętrze samochodu czy ciężarówki, które przypominają prawdziwy kokpit samolotu.)
"Touch Design" stara się zarówno uprościć (simplexifier) nasze otoczenie technologiczne, jak i ogrzać go, "zhumanizować".
Design, styl, to kompleksowe rzeczywistości żyjące dzięki związkom z szeregiem innych "sztuk dla przyjemności", kategorie, do których należy pewien typ obrazu (Van Dongena, na przykład, ale nie Van Gogha, Matissa, ale nie Picassa), pewien typ muzyki, kuchni (cuisine), projektów oświetlenia, etc. To właśnie w tym sensie można z "Touch Design" uczynić kwestię gustu lub języka, czy też atmosfery.
Można by stwierdzić, powtarzając za Raymond Barthes, że Oesign to język. "Touch Design", natomiast, to dyskurs. Dyskurs o wartościach, jakie Renault wyznaje w sztuce projektu (design). Wsiadając za kierownicę jednego z naszych samochodów, czy to osobowego, czy użytkowego lub przemysłowego, nasi klienci powinni usłyszeć "mowę" nowoczesności i prostkompleksowości, sensualności, intuitywnego funkcjonalizmu i inteligencji. Mowę szczerości.
Design to również kwestia atmosfery i temperatury (to właśnie one kazały Colaniemu wypominać oziębłość estetyce Bauhausu.)
"Touch Design" to, metaforycznie ujmując, pewna temperatura, pewien klimat.
Serge Van-Hove, Design Strategy, Analysis& Communication
<strong>Źródło: Renault Polska</strong>