Niezawodne czerwone strzały
Cały samochód, cała zabudowa musi być tak przygotowana, by nie było miejsca na jakiekolwiek reklamacje. Pojazdy, które ratują ludzkie życie i mienie, muszą być niezawodne, wszystko powinno perfekcyjnie działać - to filozofia podczęstochowskiej firmy Bocar. To ona zabudowywuje pojazdy marki Mercedes-Benz, które stają się autami strażackimi i ratowniczymi.
W opisie dojazdu na stronie internetowej firmy z Korwinowa pod Częstochową można przeczytać wskazówkę, by kierować się na wysoki fabryczny komin dawnej kotłowni. To się przydaje, bo wcale nie jest łatwo trafić, choć trasa katowicka blisko. Potem jednak wzrok od komina odciągają stojące na placu podwozia Atego 1329, 1429 i 1529 z czerwonymi kabinami brygadowymi, które czekają na swoją kolej, by zamienić się w średnie lub ciężkie pojazdy ratowniczo-gaśnicze.
Atego to dziś najpopularniejszy model Mercedesa wybierany przez strażaków (na jego podwoziu można zbudować średni lub średni samochód ratowniczo-gaśniczy ze zbiornikiem na wodę o pojemności 2-5 tys. litrów). - Najpopularniejszy to 1429, czternastotonowy, z silnikiem o mocy 290 koni. Sprzedajemy ich dziesiątki sztuk. Czasem zamawiamy nadwozia 1329, z technicznego punktu widzenia to nieomal bez znaczenia, ale wolimy czternastki od trzynastek, bo jednak lepiej się kojarzą klientom – śmieje się Maciej Radaszewski, dyrektor ds. produkcji. Ale w Bocarze zabudowują też Actrosy do cięższych zadań, a także – z czego firma jest bardzo dumna - nawet Zetrosa, który jeszcze przed końcem 2012 r. trafi do OSP Pławin.
Jak mówi Radaszewski, w swoich podstawowych funkcjach samochody strażackie niewiele się różnią. Muszą sprawnie i bezpiecznie podjechać do pożaru, podać wodę i inne środki gaśnicze, przewieźć sprzęt niezbędny do akcji ratowniczej. – Diabeł jednak tkwi w szczegółach – przekonuje dyrektor ds. produkcji z Bocaru. – Im mniej samochód angażuje strażaka, im łatwiej jest się nim posługiwać, tym jest bardziej innowacyjny. W tę stronę zmierzamy, do tego mamy własne biuro konstrukcyjne, które pracuje na takimi rozwiązaniami.
Pojazdy, z których korzysta straż, można podzielić ze względu na trzy kategorie. Pierwszą jest waga: lekkie (do 7,5 t), średnie (do 16 t) i ciężkie (powyżej 16 t). Druga klasyfikacja to możliwości trakcyjne – tu mamy auta miejskie, uterenowione i samochody terenowe. Kolejny podział to przeznaczenie – są to albo samochody ratowniczo-gaśnicze, albo specjalistyczne: wysokościowe, wężowe, ratownictwa wodnego, chemicznego, technicznego itp.
Jak powstaje samochód strażacki? Częściowo z gotowych klocków, choć tak naprawdę każdy pojazd jest nieco inny. Tu nie ma taśmy, a o pewnego rodzaju seryjności można mówić w przypadku podstawowych elementów, wykorzystywanych do budowy – rodzaju karoserii i wynikającego z niej np. rozmieszczenia schowków, zbiornika na wodę czy na płyn pianotwórczy, autopompy. Z tych gotowych elementów powstają najpopularniejsze zabudowy.
- Różnice zaczynają się w przypadku wyposażenia, w niektórych przypadkach przygotowywanego ściśle według wskazówek klienta – mówi dyrektor Radaszewski. - Montujemy taki osprzęt, którego potrzebuje, i w takich miejscach, do których przyzwyczaił się już zastęp ratowniczo-gaśniczy i zostały one wpisane w taktykę jego działania. Oczywiście każdą z takich koncepcji weryfikujemy i tam, gdzie trzeba, sugerujemy zmiany. Nie możemy zrobić samochodu, który jest źle obciążony. Nie wolno np. wszystkich ciężkich elementów umieścić na jednej stronie, bo jest to po prostu niebezpieczne. Przygotowanie takiego pojazdu zajmuje od dwóch tygodni do miesiąca. Całe wyposażenie jest tak dobrane, by nie było żadnych reklamacji, wszystko musi być z najwyższej półki i od sprawdzonych dostawców, a urządzenia i elektronika tylko z grupy automotive - to są pojazdy, które ratują ludzkie życie, mienie, dlatego muszą być zawsze skuteczne i zawsze ma w nich wszystko działać.
- Podstawą przetargu jest specyfikacja – tłumaczy Radaszewski. – Ona określa, jakiego pojazdu oczekuje klient. Natomiast o tym, czy zaoferujemy podwozie Mercedesa, czy inne, decydujemy my. Jeśli specyfikacja przetargowa jest zbieżna z parametrami samochodów Mercedesa, wtedy zawsze proponujemy Mercedesa, bo to sprawdzone podwozia.
Bardziej skomplikowana sprawa jest z zabudowami wysokospecjalistycznymi. Firmy zabudowujące nie robią samochodów „na magazyn”, bo to są zbyt kosztowne produkty. Ale czasem jest to konieczne, tu decydujące jest rozeznanie, czy na bardziej specjalistyczną maszynę może znaleźć się klient. Wtedy – jak przekonują w Bocarze - warto zaryzykować, bo właśnie takimi pojazdami można się potem chwalić, to wizytówki możliwości firmy. - Tak było właśnie z terenowym Zetrosem. W zeszłym roku jedna z jednostek straży pożarnej, zdecydowała, że to rozwiązanie, którego potrzebują, a samorząd przy udziale dofinansowań zorganizował przetarg na dostawę ciężkiego, specjalistycznego samochodu gaśniczego, który pod koniec zeszłego roku trafił do służby. Takim Zetrosem możemy się teraz chwalić, bo nikt takiego jeszcze nie zrobił – mówi Radaszewski. – Takie doświadczenie też jest ważne, bo z każdym samochodem czegoś nowego się uczymy – podkreśla szef produkcji.