Karola - "Krolowa polskiego driftu" - informacja po zawodach
Karolina Pilarczyk, zasiadająca za kierownicą muskularnego, grzmiącego Corvette’owskim silnikiem BMW M3, jest jedyną w Polsce kobietą z licencją driftingową. W weekend 16-17 kwietnia na warszawskim lotnisku Bemowo, w asyście kurzu i swądu spalonych opon odbyła się pierwsza w tym sezonie runda zmagań mistrzów poślizgu kontrolowanego: SDC SSSuper Drift Cup. Start „Karoli” można zaliczyć do udanych, choć, jak to w motorsporcie bywa – i tym razem nie obyło się bez komplikacji...
„A miało być tak pięknie” – podsumowuje swoje przygotowania drifterka – „po raz pierwszy miałam nie zmieniać silnika, a jedynie zawieszenie oraz odbudować karoserię”. O ile poprzedni sezon upłynął pod znakiem testów samochodu, to obecny ma być nawiązaniem ostrej rywalizacji z najlepszymi w tym sporcie. Zaledwie tydzień przed zawodami zaczęły się jednak kłopoty - silnik umarł podczas strojenia na hamowni. Start w pierwszej rundzie SDC jeszcze w nocy z piątku na sobotę stał pod dużym znakiem zapytania.
Karolina Pilarczyk jest wyjątkową zawodniczką – nie tylko z uwagi na to, że jest jedyną, profesjonalnie „ślizgającą się” po torze kobietą. Od czasu odebrania licencji driftingowej w 2008 roku upłynęło wiele litrów (hmmm… hektolitrów) benzyny, natomiast auto zostało poddane kolejnym mechanicznym modyfikacjom – przy czynnym współudziale samej pogromczyni „Dzikusa”. W roli serca samochodu debiutował 7-litrowy, ponad 500-konny silnik LS7 V8 z momentem obrotowym 640 Nm. W chwili obecnej jego miejsce zajął zakupiony na kilka dni przed „godziną zero”, a montowany do ostatnich godzin przed startem motor LS2 (również z Corvette), dysponujący mocą co prawda o sto koni mechanicznych mniejszą, ale nadal pozostającą w czołówce polskiej sceny driftingowej pod względem osiągów.
„Królowa polskiego driftu” (tak okrzyknęły Karolinę media oraz kibice) stawiła się na starcie pełna obaw, ale i podekscytowana. Brak czasu na „wyczucie” auta po zmianie silnika oraz zawieszenia dały o sobie znać: „Pierwsze dwa przejazdy były koszmarem – auto zachowywało się szalenie nadsterownie i ciężko było utrzymać je w poślizgu” – wspomina „Królowa” – „W parku maszyn dokonaliśmy jednak korekty zawieszenia i po wjechaniu na tor od nowa zakochałam się w aucie!”. Niestety, podczas kolejnej wizyty w strefie serwisowej zabrakło czasu na zmianę opon – na "łysych" oponach, przy takim momencie obrotowym, podczas rundy kwalifikacyjnej samochód zachowywał się „jak na lodzie”. Mimo to odnotowano bardzo efektowny przejazd.
Niezależnie od wyników klasyfikacji jeszcze w sobotę została podjęta „męska” decyzja o pozostawieniu samochodu w warsztacie. „Silnik strojony w nocy nie wytrzymywał wysokich temperatur podczas dnia i w rezultacie się przegrzewał” – komentuje Karolina.- "nie stać mnie na trzeci silnik w tym roku.." Team drifterki z niecierpliwością czeka na kolejną rundę – tym razem w Lublinie.
W zawodach SSSuper Drift Cup w Warszawie wzięła udział rekordowa liczba ponad 120-tu uczestników (kolejnych 200-tu wzięło udział w odbywających się równolegle wyścigach na ¼ mili). Konieczność zamknięcia listy zgłoszeń na długo przed zawodami świadczy o rosnącej popularności tej dyscypliny sportu motorowego. Zapowiada się naprawdę emocjonujący sezon!
Kolejne gorrrrące driftowe eliminacje odbędą się:
14-15 maja: Tor Lublin
11-12 czerwca: Zabrze (impreza tylko dla zawodników z licencją)
16-17 lipca: Kołobrzeg
6-7 sierpnia: Ełk
9-10 września: Tor Poznań